Polacy zbyt późno wzywają pomoc do osób, które doznały udaru mózgu. Opóźnienie leczenia sprawia, że wielu chorych jest niepełnosprawnych z powodu zbyt dużego uszkodzenia mózgu, choć często można temu zapobiec - alarmowali specjaliści na konferencji w Warszawie.

Reklama

Spotkanie zainicjowało kampanię edukacyjną "Masz Prawa po Udarze" zorganizowaną przez Fundację Udaru Mózgu. - Chcemy, żeby nasi rodacy wiedzieli jakie są objawy udaru mózgu, by jak najszybciej wzywali pogotowie. Ale pragniemy też uzmysłowić chorym i ich rodzinom na jakie leczenie i rehabilitację mogą liczyć i o co mogą prosić - powiedział Adam Siger z Fundacji.

Prof. Danuta Ryglewicz, konsultant krajowy ds. neurologii, podkreśliła, że wiemy już jakie są objawy zawału serca, ale nie reagujemy albo robimy to zbyt późno, gdy u chorego pojawią się pierwsze symptomy udaru. Są to najczęściej zaburzenia mowy, widzenia lub czucia oraz niedowłady kończyny jednej strony ciała, a nawet opadnięcie kącika ust.

W takich sytuacjach, nawet wtedy gdy wystąpi tylko jedna z tych dolegliwości, trzeba natychmiast wezwać pogotowie. Czas ma bowiem decydujące znaczenie dla powodzenia leczenia. Nawet jeśli nie mamy pewności czy faktycznie jest to udar lepiej niepotrzebnie wezwać pomoc niż ją opóźnić - podkreślali specjaliści.

- Zdarzało się, że do Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie przywożeni byli chorzy z zaburzeniami mowy lub widzenia nie związane z udarem, ale to są wyjątkowe sytuacje. Zwykle jest odwrotnie - pacjenci przywożeni są zbyt późno, gdy nawet nowoczesne leczenie jest już mało skuteczne albo w ogóle nie jest możliwe.

69-letni Jerzy Werner z Łodzi przyznał, że o tym co to jest udar dowiedział się dopiero wtedy, gdy przydarzył się mu on w lutym 2003 r. Sam pojechał samochodem do pracy, a dopiero potem poszedł do lekarza. Jeszcze w tym samym roku w ciągu trzech miesięcy miał kolejne dwa udary, o jeszcze cięższym przebiegu. Po trzecim udarze miał sparaliżowana lewą połowę ciała. Odzyskał sprawność bo szybko wezwał pomoc i przewieziono go do szpitala, gdzie objęto go fachową opieką.

- Ważne jest, żeby chory trafił od razu do ośrodka udarowego, gdzie zapewnia się najlepszą opiekę, bo zatrudnieni w nich lekarze najlepiej wiedzą jak należy szybko postępować z takich chorym. Wykonują odpowiednie badania z użyciem tomografu komputerowego i rezonansu magnetycznego oraz podejmują decyzje o leczeniu - podkreśla prof. Ryglewicz.

Reklama

- Są dwa rodzaje udaru mózgu - dodaje specjalista. W 80 proc. przypadków dochodzi do tzw. udaru niedokrwiennego, który można opanować podając choremu lek trombolityczny. Rozpuszcza on skrzeplinę, co może przywrócić dopływ krwi do mózgu, jeśli nie jest ona zbyt duża.

Lek taki można jednak podać choremu nie później niż przed upływem 4,5 godziny od wystąpienia pierwszych objawów. Najlepiej jednak gdyby został zastosowany przed upływem 90 minut. Wtedy objawy udaru ustąpią całkowicie lub będą niewielkie. Z każdą kolejną godziną zniszczenia mózgu będą większe i mogą wymagać długotrwałej rehabilitacji.

W Polsce u 25-30 proc. chorych skutki udaru są tak duże, że nie udaje się ich uratować. U co drugiego pacjenta doprowadzają do niepełnosprawności. 29 proc. chorych wymaga pomocy przy jedzenia, 65 proc. przy chodzeniu, a 93 proc. przy korzystaniu z toalety.

Dla tych chorych ostatnią nadzieja jest rehabilitacja neurologiczna. Dzięki niej 65 proc. chorych może odzyskać umiejętność samodzielnego funkcjonowania. To bardzo ważne dla nich, jak i dla ich najbliższej rodziny. -Stan psychiczny chorego jest tym lepszy im bardziej może być aktywny i udziela się społecznie - podkreślił dr Leonard Szafraniec, konsultant województwa łódzkiego do psychologii klinicznej.

Adam Siger z Fundacji Udaru mózgu zwraca uwagę, że takie postępowanie nie jest oferowane wszystkich chorym po udarze. Nie zawsze mówią o tym lekarze, szczególnie wtedy, gdy chory zamiast do oddziału udarowego trafia w szpitalu na oddział wewnętrzny.

W Polsce co roku udaru mózgu doznaje od 65 do 70 tys. osób, czyli zdarza się on średnio co 8 minut, jak wylicza Fundacje Udaru Mózgu.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>

Trwa ładowanie wpisu