Nie wiemy, co to jest wirus HCV i jaką wywołuje chorobę - podkreślali eksperci podczas konferencji otwierającej kampanię edukacyjną "Obudź się, póki wirus HCV drzemie".

Z przedstawionych po raz pierwszy na spotkaniu badań przeprowadzanych przez GfK Polonia w lutym 2012 r. na reprezentatywnej grupie 1000 osób w wieku co najmniej 15 lat wynika, że aż 79 proc. Polaków nie kojarzy nazwy HCV. Tylko 6 proc. wiedziało, że jest to wirus wywołujący chorobę wątroby. Spośród nich aż 61 proc. było błędnie przekonanych, że jest dostępna szczepionka przeciwko HCV.

Reklama

Mylą nam się różne rodzaje wirusowego zapalenia wątroby - twierdzi prof. Waldemar Halota z Polskiej Grupy Ekspertów HCV. Część osób słyszało o żółtaczce typu B, na którą jest dostępna szczepionka, stąd wydaje się im, że podobnie jest żółtaczką typu C.

Wirusa HCV można na razie jedynie wykryć przy użyciu testów na obecność we krwi przeciwciał anty-HCV (dostępne od 1993 r.). Niestety rzadko są one wykonywane. Obowiązkowo wykorzystuje się u honorowych dawców krwi lub w szpitalach u osób przygotowywanych do operacji. Testy czasami wykonywane są podczas akcji edukacyjnych, takich jak kampania "Obudź się, póki wirus HCV drzemie", podczas których oferowane są one bezpłatnie.

Reklama

W ten sposób wirusa HCV wykryto dotąd u 55 tys. osób. - Podejrzewa się jednak, że oprócz nich jest nim zakażonych jeszcze około 700 tys. Polaków. Czyli większość zakażonych nie zdaje sobie sprawy z infekcji, która może się objawić dopiero po 20 latach, najczęściej w postaci marskości wątroby lub raka wątrobokomórkowego - podkreślił prof. Halota. Tymczasem im wcześniej wykryta zostanie infekcja, tym większa jest szansa na skuteczne leczenie.

Prof. Robert Flisiak, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Hepatologicznego, powiedział, że w ostatnich latach znacznie zwiększyły się możliwości leczenia wirusowego zapalenia wątroby typu C. W latach 90. minionego wieku dostępny był jedynie interferon, który pomagał zaledwie 7 proc. zakażonych. Pod koniec XX w., dzięki wprowadzeniu nowego leku skuteczność leczenia zwiększyła się do 28 proc., a w kolejnych latach do 40-54 proc.

Od 2011 r. jesteśmy w stanie pomóc nawet 59-75 proc. pacjentów w wirusem HCV - podkreślił specjalista. Stało się to możliwe po wprowadzeniu kolejnych dwóch nowych leków. Polska Grupa Ekspertów HCV zaleca dziś stosowanie terapii trójlekowej (inhibitora proteazy, pegylowanego interferonu alfa oraz rybawiryny).

Reklama

To przełom w leczeniu WZW C - przekonywali eksperci. I zapowiedzieli, że za kilka lat wprowadzone zostaną kolejne leki, który sprawią, że leczenie tego zakażenia będzie nawet w 100 proc. skuteczne. Tak dużego postępu w terapii w ostatnich latach nie uzyskano jeszcze w żadnej innej dziedzinie medycznej.

Dlatego tak ważne jest badanie się na obecność przeciwciał anty-HCV. Wczesne wykrycie tego zakażenia pozwoli uniknąć doprowadzających do zgonu powikłań wirusowego zapalenia wątroby - dodał prof. Halota.

Agnieszka Kowalska, żona aktora Macieja Kozłowskiego, który w 2010 r. zmarł z powodu zakażenia HCV, powiedziała na konferencji, że gdyby wcześniej wykryto u niego infekcję, prawdopodobnie żyłby do dziś. Leczenie przedłużyło mu życie o trzy lata. O swej chorobie dowiedział się dopiero w 2005 r., gdy miał już znacznie zniszczoną wątrobę.

Zakażenie HCV w 80 proc. przypadków doprowadza do przewlekłego zapalenia wątroby. U 20 proc. osób z tym zapaleniem dochodzi do marskości wątroby, a u 1-5 proc. rozwija się pierwotny rak wątroby. Infekcje te najczęściej zdarzają się w placówkach służby zdrowia (stanowią one 80 proc. wszystkich zakażeń HCV). Pozostałe są skutkiem wizyt stomatologicznych, zabiegów kosmetycznych i fryzjerskich, w których żyto zainfekowanych narzędzi. Jedynie u 2 proc. osób do zakażenia dochodzi podczas kontaktów seksualnych.

Pierwszym objawem choroby mogą być: ciągłe zmęczenie, nudności, zażółcenie skóry i oczu, ciemne zabarwienie moczu oraz gorączka.