13 osób nie żyje, przynajmniej kolejnych 7 jest zakażonych i wszystko wygląda na to, że to nie koniec. Wirus Ebola zbiera śmiercionośne żniwo w Ugandzie. Lekarze za wszelką cenę próbują ustalić, czy są kolejni zarażeni, by nie dopuścić do epidemii.
Władze podejrzewają, że wirus rozprzestrzenił się w czasie pogrzebu, kilka tygodni temu, około 170 kilometrów od stolicy kraju, Kampali. Pierwszą ofiarą była ciężarna kobieta. Źródłem zakażenia - prawdopodobnie rodzina, która uczestniczyła w ceremonii. Od tego czasu na Ebolę zmarło 13 osób. Lekarze namierzyli również kolejne 7 zarażonych osób.
Objawy zakażenia wirusem są dość charakterystyczne - chorzy cierpią na gorączkę, bóle głowy, niewydolność nerek, są osłabieni i wymiotują. Ebola jest najbardziej zjadliwym wirusem na świecie. Rozprzestrzenia się przez bezpośredni kontakt z chorym (na przykład kaszlącym) i zabija do 90 procent zarażonych.
Naukowcy nie opracowali jeszcze szczepionki na Ebolę.
Od 1976 roku, gdy wyizolowano wirusa, odnotowano już ponad 1200 jego ofiar. Najbardziej tragiczna w skutkach epidemia Eboli miała miejsce w 2000 roku, gdy Ebolą zakaziło się 425 osób, a zmarła ponad połowa z nich.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>