Wirusolog o koronawirusie w Polsce: raporty MZ są fikcją

Koronawirus w Polsce wciąż ma się bardzo dobrze. Od sierpnia cały czas rosną słupki pokazujące dzienne zakażenia. W minionym tygodniu po raz pierwszy od kwietnia liczba zachorowań przekroczyła tysiąc. Jednak te dane są poważnie zaniżane. Obowiązek testowania chorych na obecność wirusa SARS-CoV-2 to już zamierzchła przeszłość.

Reklama

– To, co mówi ministerstwo na temat nowej liczby zakażeń, to, niestety, blaga, a raporty od dawna są fikcją. Testowane są jedynie osoby hospitalizowane, które dopiero w szpitalach zostały przebadane w kierunku COVID-19. W rzeczywistości podawana przez resort liczba oznacza więc poziom hospitalizacji, a nie odsetek zakażeń w społeczeństwie - mówi wirusolog i mikrobiolog dr Tomasz Dzieciątkowski, adiunkt Katedry i Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

– Podawanie choćby szacunkowych liczb to wróżenie z fusów. By uzyskać miarodajne dane, musielibyśmy właściwie cały system postawić na nowo, ponieważ on właściwie zniknął. Polska nie zgłasza do Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób danych na temat sekwencjonowania próbek - dodaje Dzieciątkowski.

Podwarianty mogą stać się bardziej niebezpieczne

Reklama

Wirusolog podkreśla, że - w przeciwieństwie do wielu krajów - nie wiemy, jakie warianty w Polsce są obecnie najbardziej rozpowszechnione. Baza jest nieaktualna, bo ostatnie dane pochodzą z kwietnia. A to sprawia, że nie wiemy, czego się można spodziewać w kontekście dalszego rozwoju sytuacji epidemicznej. Są zatem powody do obaw.

– Podwarianty SARS-CoV-2 mogą w każdej chwili zmutować i stać się ponownie bardziej niebezpieczne. Skoro nie monitorujemy poziomu zakażeń ani nie sekwencjonujemy próbek, nie będziemy nawet wiedzieli, jakie odmiany odpowiadają za nowe przypadki - mówi dr Dzieciątkowskiego.

Jego zdaniem poziom odporności populacyjnej w Polsce jest zbyt niski. Zbyt mały odsetek Polaków przyjął czwartą dawkę szczepionki, co więcej - podawane u nas preparaty nie uwzględniają najnowszych podwariantów koronawirusa. – W tym momencie poziom protekcji społeczeństwa jest minimalny – mówi wirusolog.

Koronawirus w Polsce

W ubiegłym tygodniu po raz pierwszy od ponad pół roku Ministerstwo Zdrowia informowało o ponad tysiącu dziennych zakażeń koronawirusem. Raport z 31 października mówił o 1104 nowych zachorowaniach, 3 listopada było to 1091 zachorowań. W sumie w ubiegłym tygodniu z powodu koronawirusa zmarło dziewięć osób.

Choć w Stanach Zjednoczonych i zachodniej części Europy za coraz więcej przypadków COVID-19 odpowiadają nowe podwarianty Omikronu: EG.5 (określany w mediach jako Eris), BA.2.86 (Pirola) i najnowszy HV.1, to w Polsce od dłuższego czasu wciąż dominuje podwariant XBB.1.5, nazywany Krakenem.

Zdaniem specjalistów jest jednym z najbardziej zakaźnych szczepów, z jakimi mieliśmy do tej pory do czynienia. - Bardzo wysoka jest też jego transmisja. Niektórzy naukowcy mówią, że XBB.1.5 przenosi się nawet do 40 proc. szybciej niż dotychczasowe warianty SARS-CoV-2 – mówiła kilka miesięcy temu wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.