Kwestia opieki nad kobietą w okresie menopauzy jest jednym z tematów omawianych podczas XXXI Kongresu Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, który potrwa do soboty w Katowicach. Uczestniczy w nim ok. 1,5 tys. lekarzy z całej Polski oraz wielu specjalistów z zagranicy.

Reklama

Hormonalna terapia zastępcza (HTZ) była zalecana i powszechnie stosowana w latach 80. XX w. ze względu zarówno na doraźne korzyści - ograniczenie uciążliwych objawów menopauzy, jak i odległe skutki - zmniejszenie ryzyka raka jelita grubego czy osteoporozy. Po opublikowaniu w 2002 r. badań sugerujących, że HTZ zwiększa ryzyko zakrzepicy, choroby wieńcowej, udarów mózgu i raka piersi, zaczęto się z niej wycofywać. Późniejsze analizy wskazały jednak, że terapia ta ma niepodważalnie korzystny wpływ na zdrowie kobiet w okresie menopauzalnym, przede wszystkim w grupie wiekowej 50-59 lat.

Badania zaowocowały tym, że obecnie większy nacisk kładzie się na to, by stosować estrogeny w niższej dawce, jak również przez skórę, a nie doustnie. Wtedy one mniej szkodzą, bo mniej pobudzają te niekorzystne procesy w wątrobie, które mogą prowadzić do zakrzepów. Czyli plastry w niskiej dawce, podawane od razu po menopauzie, na pewno na nic nie szkodzą nikomu. Pomagają natomiast jeśli chodzi o objawy menopauzalne, zapobiegają osteoporozie i prawdopodobnie w dużym stopniu zapobiegają czy opóźniają zmiany miażdżycowe w naczyniach, co przekłada się na inne organy - mózg, oczy - powiedziała dr Ewa Radwańska z Rush University Medical Center w Chicago.

Są też badania, ale nie są nagłaśniane, że ta terapia zapobiega ślepocie spowodowanej zwyrodnieniem plamki żółtej czy że jest mniej przypadków cukrzycy i łatwiej ją kontrolować u osób, które mają tę czynność estrogenną zachowaną przez dłuższy okres czasu. Mamy więc teraz do czynienia z bardziej wyważonym podejściem - nie mówi się, że terapia estrogenna jest dobra dla wszystkich na wszystko, albo że nie jest dobra dla nikogo, bo wywołuje nowotwory - dodała.

Reklama

W środowisku ginekologicznym panuje zgoda co do tego, że hormonalna terapia zastępcza powinna być dobiera indywidualnie, w zależności od wieku kobiety, stanu zdrowia oraz czynników ryzyka chorób układu krążenia. Właściwie dobrana leczy bezsenność, drażliwość, uderzenia gorąca, nerwowość i zmienność nastrojów, poprawia również pamięć i zdolność koncentracji uwagi.

Kwestią otwartą pozostaje natomiast to, jak długo należy kontynuować terapię hormonalną. Jak podkreśliła dr Radwańska, połowa kobiet przyjmujących estrogeny po ich odstawieniu odczuwa wyraźne pogorszenie samopoczucia.

Albo ze względu na nawrót uderzeń gorąca, albo mają problem ze stosunkami płciowymi, bo doskwiera im suchość pochwy, a na dodatek jest udowodnione, że jak przestaną brać, to kości będą się sypać. Jeśli więc kobiecie nic jej nie dolega i nie ma czynników ryzyka, to nie ma specjalnego powodu, żeby przerwać HTZ, szczególnie jeśli przyjmuje niską dawkę. Jeśli dawka jest wysoka, to z wiekiem się ją trochę obniża. Można tez przerwać terapię na rok i po tym czasie zrobić test pod kątem osteoporozy - wyjaśniła dr Radwańska.