- Blisko ćwierć miliona Polaków ma aktywne rany. Ilu naprawdę? Nie wiadomo
- Dramatyczne żniwo: amputacje i śmiertelność większa niż w części nowotworów
- Dlaczego w Polsce jest tak źle? Eksperci nie mają wątpliwości
- System zdrowia w impasie. Szpitale... nie chcą takich pacjentów
- Edukacja może uratować życie. Dlaczego Polacy nie badają stóp?
Powód? Prawie nikt o niej nie mówi, a skutki są porównywalne, a nierzadko nawet gorsze, niż w przypadku nowotworów.
Blisko ćwierć miliona Polaków ma aktywne rany. Ilu naprawdę? Nie wiadomo
Światowe dane są bezlitosne: około 6 proc. osób z cukrzycą ma owrzodzenia stopy, a co czwarty pacjent doświadczy ich w którymś momencie życia. W Polsce oznacza to minimum 200 tysięcy osób z otwartymi ranami, ale eksperci przyznają, że rzeczywista liczba może być znacznie wyższa.
Dlaczego nie znamy skali problemu? Brakuje krajowego rejestru, a system klasyfikacji chorób nie wyłapuje wszystkich pacjentów. W efekcie wiele osób z owrzodzeniami i zakażeniami znika ze statystyk, a problem zostaje zepchnięty na margines.
Dramatyczne żniwo: amputacje i śmiertelność większa niż w części nowotworów
Stopa cukrzycowa to nie tylko rana. To powikłanie, które skraca życie. Statystyki są bezlitosne. 30 proc. pacjentów z owrzodzeniem umiera w ciągu 5 lat. Po amputacji kończyny dolnej śmiertelność pięcioletnia przekracza 60 proc. W Polsce wykonuje się rocznie około 11 tys. amputacji, a większość z nich to właśnie konsekwencje źle leczonej lub ignorowanej stopy cukrzycowej.
Eksperci zgodnie podkreślają: większości amputacji dałoby się uniknąć, gdyby pacjenci trafiali do właściwych specjalistów szybciej.
Dlaczego w Polsce jest tak źle? Eksperci nie mają wątpliwości
Największym problemem pozostaje brak specjalistycznych, wielodyscyplinarnych ośrodków, które działają jako standard w wielu krajach. Idealny zespół to:
diabetolog
chirurg
ortopeda
podolog
rehabilitant
pielęgniarki specjalizujące się w ranach.
W Polsce takie miejsca istnieją, ale są to pojedyncze ośrodki – zwykle tworzone dzięki determinacji lekarzy, a nie systemowym decyzjom.
Tymczasem pacjenci przychodzą do lekarza często wtedy, kiedy jest już za późno. Neuropatia sprawia, że nie czują bólu, więc rany rozwijają się długo "po cichu”. W dodatku deformacje stopy, nadwaga i problemy z krążeniem przyspieszają proces niszczenia tkanek, a pojawiające się zakażenia często są odporne na wiele leków.
System zdrowia w impasie. Szpitale... nie chcą takich pacjentów
Leczenie owrzodzeń to proces długi, kosztowny i wymagający współpracy wielu specjalistów. Tymczasem w Polsce finansowanie jest zbyt niskie, oddziały obawiają się trudnych zakażeń i pacjenci przechodzą między poradniami, zamiast trafić pod jedne, koordynujące opiekę skrzydła.
Pilotażowe programy Ministerstwa Zdrowia pokazały już, że tam, gdzie stworzono wyspecjalizowane zespoły, liczba amputacji spadła. Teraz kluczowe jest wdrożenie tych rozwiązań na szeroką skalę.
Edukacja może uratować życie. Dlaczego Polacy nie badają stóp?
Eksperci podkreślają, że każda osoba z cukrzycą powinna raz w roku wykonać profesjonalne badanie stóp. W praktyce… mało kto o tym wie. Pacjenci zgłaszają się zwykle wtedy, gdy rana jest zaawansowana, zakażona lub już trudno goi się od wielu tygodni.
W ramach ogólnopolskiej akcji "Tydzień Świadomości Stopy Cukrzycowej" prowadzone są:
bezpłatne badania stóp,
konsultacje dotyczące indywidualnego ryzyka,
szkolenia i webinary dla personelu medycznego.
To pierwsze działania, które wskazują, że edukacja może realnie ograniczyć liczbę amputacji.
Tabu, które zabija. Dlaczego pacjenci ukrywają rany?
W polskiej kulturze problemy stóp są tematem wstydliwym. Pacjenci często ukrywają rany przed rodziną, przed znajomymi, a nawet przed lekarzem. Nie dotyczy to wyłącznie seniorów – z owrzodzeniami zmagają się także osoby młode, pracujące.
Eksperci podkreślają, że potrzebujemy kampanii społecznych, które odtabuizują temat i nauczą Polaków, że rana na stopie może być sygnałem zagrażającym życiu.