Gruźlica pierwsza na liście zabójczych chorób
Gruźlica to groźna choroba zakaźna wywoływana przez bakterie Mycobacterium tuberculosis (prątki gruźlicy). To jedna z najczęściej występujących chorób zakaźnych na świecie. I najbardziej zabójczych. Po przerwie spowodowanej pandemią i zgonami z powodu COVID-19 wróciła na pierwsze miejsce wśród najbardziej śmiercionośnych.
Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała, że w 2020 r. po raz pierwszy od 15 lat wzrosła liczba zgonów na gruźlicę na świecie. Wg danych WHO w 2022 r. gruźlica zabiła 1,6 mln osób, głównie w Azji południowo-wschodniej i Afryce. Dla porównania - w 2022 r. z powodu COVID-19 zmarło 1,22 mln osób.
Liczba zakażeń gruźlicą rośnie także w Polsce. Wg danych Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w 2022 r. stwierdzono w Polsce 4 314 przypadków gruźlicy. W 2021 było 3704 zachorowań, w 2020 - 3388.
Teraz naukowcy donoszą o niepokojącym odkryciu dotyczącym tej choroby. Okazuje się, że gruźlica może rozprzestrzeniać się również poprzez zwykłe oddychanie. Wcześniej sądzono, że przenoszenie bakterii odbywa się przez kaszel, kichanie, mówienie lub śmiech.
Wynika to z dwóch badań przeprowadzonych przez naukowców z Holandii.
Można mieć gruźlicę bez kaszlu
Badanie przeprowadzone przez naukowców z Amsterdam University Medical Center, opublikowane w czasopiśmie The Lancet Infectious Diseases, wykazało, że cztery na pięć osób, które uzyskały pozytywny wynik testu na gruźlicę, nie wykazuje objawów w postaci kaszlu, co wcześniej uznawano za kluczowy element w rozpoznawaniu choroby.
- Uporczywy kaszel jest często punktem wyjścia do postawienia diagnozy, ale jeśli 80 proc. osób chorych na gruźlicę go nie ma, oznacza to, że diagnoza zostanie postawiona później, być może po tym, jak infekcja została już przeniesiona na wiele innych osób lub wcale - powiedział autor badania, prof. Frank Cobelens z Global Health w Centrum Medycznym Uniwersytetu w Amsterdamie.
W badaniu przeanalizowano dane pochodzące od ponad 600 tys. z 12 państw i stwierdzono, że 82,8 proc. osób chorych na gruźlicę nie nie raportowało uporczywego kaszlu, a 62,5 proc. w ogóle nie miało kaszlu.
Zdaniem Cobelensa trzeba znaleźć inny sposób diagnozowania choroby, aby nie przeoczyć żadnych przypadków zakażenia.
90 proc. chorych na gruźlicę przenosi chorobę dalej
Jednocześnie wykazano, że można zarazić się infekcją, stojąc w pobliżu niekoniecznie kaszlącej, ale jedynie oddychającej osoby zakażonej bakterią gruźlicy.
Badanie przeprowadzone przez badaczy z Amsterdam UMC i Uniwersytetu w Cape Town (ukazało się w Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America, czasopiśmie naukowym amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk) wykazało, że bakteria powodująca zakażenie gruźlicą, występuje w wydychanym powietrzu nawet u 90 proc. osób z podejrzeniem gruźlicy. Obejmuje to również osoby, u których konwencjonalne badanie na obecność bakterii w ślinie dało wynik negatywny, przez co oficjalnie nie zdiagnozowano u nich gruźlicy.
A badaniu przeanalizowano próbki od ponad 100 pacjentów, którzy zgłosili się do klinik w Republice Południowej Afryki. W badaniu wykorzystano nowatorską metodę wykrywania nawet małego stężenia gruźlicy w aerozolach (wydychanym powietrzu).
– To może podważać paradygmat przenoszenia gruźlicy. Wcześniej rozumieliśmy, że prątki gruźlicy są wydalane tylko przez osoby chore, ale nasze badanie pokazuje, że robią to również osoby z objawami, u których wynik testu był negatywny. One prawdopodobnie mogą dalej rozprzestrzeniać infekcję – powiedział prof. Frank Cobelens, z Global Health na Amsterdam UMC, także specjalista w The Amsterdam Institute for Global Health and Development.
Co więcej, okazało się, że po upływie pół roku 20 proc. uczestników badania nadal miało pozytywny wynik testu na obecność w aerozolu bakterii powodującej gruźlice
– Jeśli ktoś nosi prątki gruźlicy w drogach oddechowych, może to również oznaczać, że może go rozprzestrzenić. Wyniki tych badań sugerują znacznie szerszy zakres osób przenoszących gruźlicę, niż wcześniej sądzono - dodał mówi Ben Patterson, doktorant z Amsterdam UMC.
– Nasze wyniki wskazują, jak złożona jest gruźlica i być może także, dlaczego tak trudno ją wyeliminować na obszarach endemicznych, nawet wtedy, gdy agencje zdrowia publicznego działają zgodnie z obowiązującymi wytycznymi – podsumował Cobelens.