Kardiolodzy interwencyjni potrafią uratować życie wielu chorych z ostrym zawałem serca. W całym kraju całą dobę czynne są pracownie hemodynamiczne, w których wykonuje się tzw. zabiegi balonikowania, polegające na udrożnieniu zatkanej tętnicy wieńcowej, doprowadzającej krew do mięśnia sercowego. Jednak podstawowym warunkiem jest dowiezienie chorego na czas do szpitala.

Reklama

Organizatorzy kampanii „Zawał serca – Czas to Życie” podkreślają, że w przypadku ostrego zawału serca, jakakolwiek zwłoka w udzieleniu pomocy może decydować o przeżyciu chorego. - Im szybciej jesteśmy w stanie udzielić pomocy medycznej, tym lepsze możemy uzyskać wyniki leczenia - podkreśla prof. Mariusz Gąsior, koordynator Kampanii i kierownik III Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, cytowany w informacji prasowej.

Z danych Ogólnopolskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych wynika, że u połowy Polaków z zawałem serca, czas od pierwszych objawów do udzielenia profesjonalnej pomocy w ośrodku kardiologii interwencyjnej wynosi ponad 260 minut. Od 2005 r. pomimo znaczącego zwiększenia liczby ośrodków kardiologii interwencyjnej w Polsce, czas ten uległ redukcji zaledwie o około 15 proc. Tymczasem każde 30 minut opóźnienia w udrożnieniu zamkniętej tętnicy wieńcowej zwiększa ryzyko śmierci o 7,5 proc.

- Już od pierwszych minut zawału w sercu powstają nieodwracalne zmiany, które postępują z upływem czasu. Będą one mieć znaczący wpływ na szanse przeżycia oraz jakość życia chorego po zawale. Wielu z nas uważa, że zawał serca ich nie dotyczy i nawet, gdy objawy wskazują na początek zawału, zwlekają z reakcją tak długo, jak to tylko możliwe. Czasem kilka, kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt godzin. Tymczasem w przypadku zawału serca reakcja musi być natychmiastowa, bo im szybciej chory trafi w ręce specjalistów, tym większe są jego szanse na przeżycie, a także na normalne życie po zawale – przekonuje z okazji kampanii dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu prof. Marian Zembala.

Kardiolodzy przypominają, że najczęstszymi objawami zawału sercaból (czasem bardzo silny), pieczenie lub ucisk za mostkiem w klatce piersiowej. Występują one u większości chorych. Inne dolegliwości to duszność, obfite zimne poty i zawroty głowy, a także ból w żuchwie, szyi, plecach ręce lub barku, ból brzucha z towarzyszącymi nudnościami lub wymiotami, oraz zasłabnięcia lub utrata przytomności.

74 proc. Polaków wie, że ból w klatce może oznaczać zawał lub inne problemy z sercem. Wykazały to badania „Zawał serca – opinie Polaków” wykonane we wrześniu 2018 r. przez SW Research na grupie 1376 naszych rodaków. Niestety, wciąż wielu z nas nie wie, jak w tej sytuacji się zachować. Tylko 22,2 proc. badanych stwierdziło, że czując ból w klatce zadzwoniłoby po pogotowie. Co czwarta osoba (23,5 proc.) zareagowałoby natychmiast, podczas gdy trzy czwarte zwlekałoby z wezwaniem pomocy – co piąty respondent (18,5 proc.) nawet do następnego dnia!

Reklama

Organizatorzy kampanii zwracają uwagę, że od chwili rozpoznania zawału do zastosowania skutecznego leczenia nie powinno upłynąć więcej niż 60 – 90 min. W przeciwnym razie może dojść do zgonu lub poważnych powikłań, np. niewydolności serca. Część osób zwleka jednak z wezwaniem pomocy, gdyż nie ma pewności czy faktycznie doszło u nich do zawału serca.

Z badań opublikowanych we wrześniu 2019 r. przez „European Journal of Cardiovascular Nursing” wynika, że zbyt późno wzywają karetkę chorzy, którzy nie odczuwają gwałtownych i silnych objawów ataku serca, a jedynie stopniowe, zamiast typowego bólu w klatce piersiowe odczuwają jedynie na przykład ucisk za mostkiem. Kardiolodzy uważają jednak, że w tej sytuacji lepiej być nadgorliwym pacjentem niż opóźnić wezwanie pomocy.

- Polska znajduje się w ścisłej czołówce w Europie pod względem liczby zabiegów angioplastyki tj. przezskórnego poszerzenia naczyń krwionośnych, które zostały zwężone lub zamknięte w wyniku choroby - najczęściej miażdżycy. Pozwoliło to znacznie obniżyć śmiertelność pacjentów z zawałem serca do około 18 proc. Nadal jednak istnieje konieczność zmiany zachowań, które poprawią rokowania pacjentów. Obszarem, który wymaga szczególnej uwagi są tzw. opóźnienia przedszpitalne – podkreślają organizatorzy kampanii.