Powinni o tym pamiętać lekarze, ponieważ chorobę Parkinsona trudno wykryć w początkowej fazie rozwoju. Postawienie diagnozy może trwać nawet kilka lat. - Początek choroby jest szczególnie trudny do uchwycenia przez chorego, a do neurologa nierzadko trafia on bardzo późno – podkreśla dr Magdalena Boczarska-Jedynak, która specjalizuje się w leczeniu tego schorzenia.

Reklama

Z danych statycznych wynika, że choroba Parkinsona na ogół wykrywana jest w szóstej dekadzie życie; średnia wieku to 55-56 lat. - Jednak nie dziwią już nas chorzy w wieku 40 lat, a chorują trzydziesto-, a nawet dwudziestolatkowie – dodaje specjalistka.

Dr Boczarska-Jedynak podejrzewa, że jest to związane z niekorzystnymi zmianami w środowisku i większym narażeniem na znajdujące się w powietrzu i pożywieniu czynniki neurotoksyczne. Na chorobę Parkinsona bardziej narażone mogą być osoby z predyspozycjami genetycznymi. Znanych jest już ponad 20 genów sprzyjających temu schorzeniu.

Przed 50. rokiem życia choroba Parkinsona została wykryta u dr hab. Jerzego Kamionowskiego, literaturoznawcy z Uniwersytetu Białymstoku. Choroby nie rozpoznał u niego nawet neurolog.

- Pierwsza neurolog uspokoiła mnie, że na pewno to nie jest choroba Parkinsona, tylko drżenie samoistne. I tak przez ponad rok chodziłem z tą coraz bardziej drżącą ręką - opowiada. Drżenie to występowało jedynie w lewej ręce, nawet wtedy, kiedy spał.

Dr Boczarska-Jedynak wyjaśnia, że objawy, takie jak drżenie ręki lub nogi, zawsze pojawia się po jednej stronie ciała. Może być to być drżenie, ale również gorsza sprawność. Coraz większą trudność zaczyna sprawiać pisanie. Inne objawy ruchowe to spowolnienie i sztywność mięśni, a także spowolnienie mimiki, mowy oraz myślenia.

- Kroki są drobne, a sylwetka przechyla się na jedną stronę, co sprawia, że łatwiej jest upaść - dodaje specjalistka.

Prezes Polskiego Towarzystwa Choroby Parkinsona i Innych Zaburzeń Ruchowych dr hab. n. med. Dariusz Koziorowski zwraca uwagę, że objawy choroby mogą być subtelne i pozaruchowe, takie jak depresja, zaburzenia węchu, a nawet zaparcia. Jest to związane z tym, że poza obumieraniem tzw. istoty czarnej, komórek mózgu wytwarzających dopaminę, choroba Parkinsona powodowana jest degeneracją innych neuronów, również tych obwodowego układu nerwowego.

Reklama

Nie ma badania pozwalającego jednoznacznie wykryć chorobę Parkinsona. - Nawet w najlepszych ośrodkach na świecie odsetek błędnych rozpoznań sięga 20 proc. – przyznaje dr Boczarska-Jedynak. Często potrzebna jest dłuższa obserwacja chorego, konieczne są kolejne konsultacje u specjalisty i kolejne badania.

Im wcześniej zostanie wykryta choroba, tym skuteczniejsze może być leczenie. W początkowej fazie Parkinsona na ogół jest ono skuteczne i poprawia stan chorego do tego stopnia, że może on kontynuować pracę zawodową.

Dr hab. Jerzy Kamionowski od 2011 r. zażywał leki zwiększające poziom dopaminy w mózgu. Początkowa wystarczyło, że przyjmował małe dawki, by móc normalnie funkcjonować, lecz po czterech latach terapii trzeba było zwiększyć je aż czterokrotnie.

Kiedy zostaną wyczerpane możliwości leczenia farmakologicznego, dostępne są inne nowoczesne terapie, takie jak głęboka stymulacja mózgu (deep brain stimulation - DBS) oraz dojelitowy wlew lewodopy zapewniający chorym stały dopływ dopaminy, ponieważ tak podany lek dobrze się wchłania i płynie wraz z krwią do mózgu. Efekt terapeutyczny obu metod jest podobny, czyli utrzymanie chorego w lepszej sprawności.