10 tys. kroków dziennie to mit?
Panuje przekonanie, że aby zachować zdrowie, należy przejść co najmniej 10 tys. kroków dziennie. Dlatego też wielu z nas właśnie taki cel ma ustawiony w swoich urządzeniach monitorujących. Coraz częściej jednak można usłyszeć, że liczba ta jest tak naprawdę mitem. Przyjęła się ona bowiem w Japonii, w latach 60., kiedy zaczęto sprzedawać krokomierze "Manpo-kei", co oznaczało właśnie "10 tys. kroków". Bardzo dobrze sprawdziła się marketingowo i do dzisiaj jest uznawana jako ta odpowiednia.
ZOBACZ kanał Dziennik.pl na WhatsAppie
Co na to naukowcy?
Jak wskazuje Medonet, zespół badawczy z doktorem Matthew Ahmadi z Uniwersystetu w Sidney na czele, sprawdził dane dotyczące przeszło 72 tys. osób. Według nich wykonywanie 9 do 10 tys. kroków dziennie rzeczywiście może przeciwdziałać skutkom siedzącego trybu życia. To optymalna liczba, dzięki której można osiągnąć duże korzyści zdrowotne: o 39 proc. zmniejszyć ryzyko przedwczesnej śmierci i o 21 proc. – chorób układu krążenia. Jak twierdzą naukowcy, minimalna dzienna liczba kroków, która na to pozwala, to od 4 do 4,5 tys.
Stąd prosty wniosek, że choć 10 tys. kroków stało się marketingowym chwytem, to tak naprawdę liczba ta rzeczywiście dobrze wpływa na kondycję i zdrowie. Jednak warto brać pod uwagę również inne czynniki.
Jak się ruszać, by niwelować skutki siedzącego trybu życia?
Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, by w ciągu tygodnia dorosła osoba miała co najmniej 150 minut umiarkowanego wysiłku. Rzeczywiście dla dużej grupy osób może więc to być tożsame z 10 tys. kroków, jednak wiele jest tutaj kwestią indywidualną.
Przede wszystkim istotne jest też tempo, w którym się przemieszczamy, nie tylko liczby. Minimalną i rozsądną wartością jest szybkość 100 kroków na minutę lub szybciej. Ponadto im więcej kroków zrobimy w ciągu dnia, tym lepiej. Jak wspominaliśmy, zmniejsza to śmiertelność i zapadanie na choroby sercowo-naczyniowe.
Jednak przy wspomnianym tempie 10 tys. kroków zajmuje sporo czasu w ciągu dnia, co przy pracy i innych obowiązkach jest nierzadko trudne do osiągnięcia. Dlatego też warto sprawdzić własne limity i nie trzymać się restrykcyjnie wytycznych. Głównym celem powinien być bowiem ruch, a nie liczby.