Phelps ma na swoim koncie już 16 złotych medali olimpijskich, a kibice czekają na kolejne w rozpoczętych w Londynie zmaganiach. Jedno jest pewne - w ciągu dnia zjada mniej więcej 12 tys. kalorii, by mieć odpowiednią ilość energii na rywalizację na basenie.

Reklama

Wszystko zaczyna się od obfitego śniadania. To dzięki niemu znajduje siłę, by rano wskoczyć do wody i przepłynąć kolejne kilometry.

Po treningu lub rywalizacji czas na obiad. Na stole znajduje się najczęściej pół kilo pasty z sosem oraz dwie duże kanapki z szynką i serem. Wszystko popijane jest energetycznymi drinkami z dużą zawartością węglowodanów i tłuszczu.

Te pije nawet po kolacji. A do tego zjada dużą pizzę z kolejną porcją makaronu. Dla normalnego człowieka taka dieta nie tylko byłaby zabójcza, jeśli chodzi o przyjmowanie na wadze, ale mogłaby prowadzić również do problemów z krążeniem.

Reklama

Jenny Dawes, która układała diety dla rugbistów i jest personalnym trenerem wielu sportowców, uważa, że 12 000 kalorii w przypadku Phelpsa nie jest czymś zaskakującym.

Dla kogoś, kto trenuje pływanie zaleciłabym dietę 6 tys. kalorii, ale Michael jest sportowcem, który ćwiczy na olimpijskim poziomie. Spędza na pływalni i na siłowni znacznie więcej czasu niż pozostali. Dlatego 12 tys. kalorii to jest najlepsza dla niego dawka - oceniła.

Amerykański pływak nie musi się martwić o podwyższony poziom cholesterolu. Nie będzie się on zbierał w organizmie, który cały czas jest w ruchu. Oczywiście nie znaczy to, że nie musi sprawdzać jego poziomu. Cały czas powinien trzymać rękę na pulsie - zaznaczyła Dawes.

Reklama

Nie można Phelpsowi zarzucić, że robi coś źle, skoro na podium wszelkich imprez mistrzowskich stawał 66 razy.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>

Trwa ładowanie wpisu