Najwięcej suplementów zażywają Amerykanie. Według danych przedstawionych przez dr Katarzynę Stoś z Instytutu Żywności i Żywienia, przez co najmniej 10 lat suplementy przyjmowało aż 75 proc. populacji amerykańskiej. W Europie średnio zażywa je ponad 50 proc. osób, ale w Danii i Finlandii sięga po nie prawie 80 proc. ludności, głównie w starszym wieku.
"W Polsce większe zainteresowanie dodatkami do żywności jest w dużych miastach. Ocenia się, że przyjmuje je od 25 do 75 proc. mieszkańców aglomeracji warszawskiej" - powiedziała dr Stoś. Zażywane są one głównie z powodu zmęczenia i osłabienia lub jakieś choroby, a także dla wzmocnienia organizmu przy wzmożonym wysiłku fizycznym lub psychicznym oraz dla poprawienia urody.
Po suplementy często sięgają kobiety w okresie reprodukcyjnym. 41 proc. przyszłych matek zażywa suplementy jeszcze przed zajściem w ciążę oraz 93 proc. tych, które już spodziewają się dziecka. "Niestety, brakuje badań, które by jednoznacznie wykazały jakie są faktycznie korzyści zażywania suplementów" - przyznała dr Stoś. Jej zdaniem, nie ma wątpliwości, że powinny po nie sięgać niektóre osoby. Są to głównie kobiety w okresie reprodukcyjnym, u których zażywanie kwasu foliowego jeszcze przed zajściem w ciążę zmniejsza ryzyko urodzenia dziecka z ciężkim zaburzeniem ośrodkowego układu nerwowego, jakim jest wada cewy nerwowej.
"Uzasadnione jest okresowe przyjmowanie dodatków do żywności przez osoby, których dieta jest źle zbilansowana" - podkreślała dr Stoś. Dotyczy to szczególnie tych, którzy stosują niskokaloryczne diety restrykcyjne poniżej 1600 kalorii. A także wegetarian, u których może dojść do niedoboru witaminy B oraz wapnia, gdy rezygnują ze spożywania produktów mlecznych.
Nie ma jednak pewności, czy suplementy zapobiegają groźnych chorobom. Podejrzewa się, że kwasy tłuszczowe omega 3 mogą zmniejszać ryzyko zawału serca. Nie ma jednak dowodów, że przed chorobami serca, jak też przed rakiem, chronią znajdujące się w dodatkach do żywności flawonoidy, jedne z najsilniejszych tzw. przeciwutleniaczy.
"Należy przede wszystkim poprawić codzienną dietę, gdyż więcej jest dowodów na to, że przed różnymi chorobami mogą chronić witaminy i inne składniki mineralne zawarte w pożywieniu, a nie w suplementach" - podkreśliła dr Stoś. Przykładem jest beta karoten w tabletkach, który u palaczy papierosów nie zmniejsza ryzyko raka płuc, lecz je zwiększa.
Podczas konferencji ostrzegano przed przedawkowaniem suplementów. Dr Staś jako przykład podała kwas foliowy, który może zwiększać ryzyko raka jelita grubego, gdy brakuje go w organizmie. Ale w nadmiarze z kolei stymuluje rozwój polipów, łagodny rozrost błon śluzowych w kształcie maczugi, z których może powstać guz złośliwy. U 25 proc. kobiet w ciąży dochodzi do przedawkowania witamin D, A i C oraz jodu i żelaza, gdyż sięgają po różne rodzaju preparaty wieloskładnikowe i nie sprawdzają co zawierają i w jakich dawkach.
Według dr Stoś szczególnie łatwo jest przedawkować witaminę A, magnez, żelazo, cynk, miedź, wapń, fluor i jod. Tym bardziej, że na rynku coraz więcej jest wzbogaconych w różne składniki produktów żywnościowych (nazywanych również żywnością funkcjonalną). Przykładem jest sól jodowana, która przyczyniła się do tego, że w Polsce wyeliminowano zachorowania na powodowane niedoborem jodu wole endemiczne.
Z najnowszych dostępnych danych wynika, że w Europie wartość sprzedaży suplementów w 2009 r. przekroczyła 8,2 mld euro. Ponad 50 proc. z nich to preparaty zawierające witaminy i składniki mineralne.