Joanna Rokicka, Dziennik: Od kiedy ma pani problem z endometriozą?

Lucyna Jaworska - Wojtas:Kiedy byłam młodą dziewczyną, moje miesiączki były niezwykle bolesne. Nie zapomnę nigdy tamtego dnia, kiedy, ogarnięta przeszywającym bólem brzucha, zwinęłam się w kłębek i wołałam o pomoc moją mamę. Z przerażeniem odkryłam wtedy, co to miesiączka.

Reklama

Mama, patrząc na mnie bezradnie, podała mi leki przeciwbólowe, choć w głębi duszy liczyła, że będzie to tylko jednorazowy incydent, że z czasem ból minie. Niestety, był to początek mojego długiego problemu, ale starałam się przekonać samą siebie, że "ból jest naturalną częścią kobiecego doświadczenia".

Z każdym rokiem, ból i inne objawy stawały się coraz intensywniejsze. To, że cierpię na endometriozę, odkryłam dopiero po wielu latach bólu i niewiedzy, głównie dlatego, że świadomość medyczna na temat tej choroby była – i ciągle jest – niewystarczająca. Zanim poznałam swoją diagnozę, wciąż byłam odsyłana od jednego lekarza do drugiego, bez większej nadziei na zrozumienie i skuteczną pomoc. Ta podróż przez labirynt niewłaściwych diagnoz i lekarskiej ignorancji była wykańczająca zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

Walczę z tą chorobą od czasów nastoletnich, a moja droga do zrozumienia i akceptacji była długa i kręta. Każdy dzień z endometriozą to kolejny dzień walki, ale dzięki większej wiedzy i wsparciu, które teraz otrzymuję, mam nadzieję na lepsze jutro.

Lucyna Jaworska-Wojtas, prezes Fundacji Pokonać Endometriozę / archiwum prywatne / archiwum prywatne
Reklama

Jak to się zaczęło, jakie objawy pani odczuwała na początku choroby?

Przez wiele lat zmagałam się z intensywnym bólem menstruacyjnym, który paraliżował moją codzienność i uniemożliwiał normalne funkcjonowanie. Ciągłe uczucie zmęczenia, a niekiedy nawet całkowite wyczerpanie, stało się moją codziennością. Kiedy zwracałam się o pomoc do ginekologa, usłyszałam jedynie, że są kobiety, które tak po prostu mają.

Przez lata moje życie było spiralą bólu, lęku przed nim, bezsennością a tym samym serią rezygnacji z normalnych aktywności. Zmagałam się z niezrozumieniem ze strony otoczenia oraz z własnymi stanami depresyjnymi, które pojawiały się coraz częściej. Trudności te niszczyły moje życie.

Stosowałam wiele leków przeciwbólowych, często w dużych dawkach, niestety bez skutku. Endometrioza wpływała na każdy aspekt mojego istnienia, w tym również na sferę psychiczną. Często czułam się wyobcowana i niezrozumiana, ponieważ większość osób nie była w stanie pojąć, z jak trudnym doświadczeniem się mierzę.

Z czasem, moje poczucie desperacji wzrosło, zwłaszcza gdy ludzie z mojego otoczenia sugerowali, że moje problemy mają podłoże psychosomatyczne i że powinnam skonsultować się z psychiatrą.

Jak szybko pojawiła się prawidłowa diagnoza?

Mimo licznych pobytów w szpitalach, przez długi czas nikt nie był w stanie zdiagnozować mojej choroby. Problem zaczął się już w szkole średniej, gdy z powodu nieznośnego bólu brzucha musiałam trafić do szpitala, gdzie zdiagnozowano u mnie zespół jelita drażliwego, tłumacząc to stanem nerwowym.

W kolejnych latach borykałam się z bólami jelit, pęcherza i nerek, wielokrotnie lądując w szpitalach. To urolog pierwszy raz wspomniał o endometriozie, ale ginekolodzy z jakiegoś powodu nie podjęli tego wątku.

Lata mijały, a ja przeszłam przez serię operacji – począwszy od usunięcia wyrostka robaczkowego, przez kolejne zabiegi, aż po usunięcie prawej nerki. Mimo to ból nie ustępował, wciąż odczuwałam go po tej samej, prawej stronie, a stan zapalny był moim stałym towarzyszem.

Lekarze stawiali różne diagnozy, snuli podejrzenia, ale nikt przez wiele lat nie był w stanie wskazać konkretnej przyczyny moich dolegliwości. Zdarzało się, że medycy powątpiewali w moje dolegliwości. Kiedy w końcu usłyszałam długo wyczekiwaną diagnozę, poczułam ulgę, myśląc, że wreszcie zacznie się skuteczne leczenie.

Niestety, terapie, które mi proponowano, okazały się być nieskuteczne. Ból raz po raz powracał, co tylko pogłębiało moje poczucie bezradności i frustrację. Każdy nowy dzień był walką nie tylko z chorobą, ale i z systemem opieki zdrowotnej, który zdawał się nie być przygotowany na efektywne leczenie endometriozy.

Pani mniej standardowo leczy tę chorobę.

Przez moje życie przeszłam łącznie 14 zabiegów operacyjnych, a wachlarz zastosowanych terapii był szeroki – od leczenia przeciwzapalnego, poprzez terapie hormonalne, aż po kuracjeantybiotykowe. Obecnie, stosuję leki, które nie tylko pomagają mi w walce z endometriozą, ale także wzmacniają mój układ immunologiczny. Mimo to nie jest to koniec moich problemów. Nadal doświadczam chronicznych bólów, spowodowanych latami błędów w leczeniu endometriozy.

Od pewnego czasu wprowadziłam do mojego reżimu terapeutycznego także medyczną marihuanę. Ta forma leczenia okazała się dla mnie nowym światełkiem w tunelu, przynosząc ulgę, której tak długo szukałam. Wszystkie te doświadczenia niezwykle ukształtowały mój stosunek do choroby, nauczyły mnie doceniać dobre dni i dawać sobie prawo do odpoczynku, kiedy ból staje się nie do zniesienia. To trudna podróż, ale jestem zdecydowana walczyć o każdy dzień bez bólu.

Mimo postawionej wreszcie diagnozy, że to endometrioza, mój stan był tak zaawansowany, że moje dolegliwości bólowe związane z przewodem pokarmowym, dermatologiczne oraz stany obniżonego nastroju były nadal nie do zniesienia.

Dlaczego wybrała pani do tego celu marihuanę?

W pewnym momencie doszłam do wniosku, że muszę podjąć działania, nie mogę dłużej znosić tego cierpienia, muszę znaleźć lekarza, który uwierzy oraz zechce mi pomóc. Zaczęłam poszukiwania specjalistów na forach internetowych, w różnych miastach i w końcu trafiłam do Centrum Medycyny Konopnej – kliniki, która stosuje w swoich procedurach medyczną marihuanę.

W CMK odnalazłam zrozumienie i wsparcie, nikt nie podważał mojego bólu, wszyscy specjaliści natychmiast mnie otoczyli opieką. Miałam wrażenie, że przeniosłam się do świata, gdzie lekarze chcą mnie wspierać i naprawdę mi pomagać. Zalecono mi medyczną marihuanę jako terapię wspomagającą, co przyniosło mi znaczną ulgę.

Dzięki wyjaśnieniom pani doktor zrozumiałam, dlaczego medyczna marihuana może skutecznie wspomóc w łagodzeniu bólu związanego z endometriozą poprzez swoje właściwości przeciwbólowe oraz zdolność zmniejszania stanów zapalnych. Cieszę się, że trafiłam do specjalistów, którzy tak zaangażowali się w moje leczenie. Bardzo jestem im za to wdzięczna.

Od ponad roku odbywamy regularne spotkania online z moją panią doktor.Czuję, że moje zdrowie jest w pełni objęte opieką holistyczną, a zastosowane terapie przynoszą mi znaczną ulgę. Pani doktor podczas wizyty sprawdza skuteczność zastosowanych terapii i w razie potrzeby dokonuje stosownych modyfikacji. Dzięki temu, że jestem pod opieką CMK, czuję się bezpiecznie i profesjonalnie zaopiekowana i jestem pewna, że mam dobrane optymalne leczenie marihuaną medyczną.

Jak wygląda takie leczenie?

Terapia medyczna marihuaną może działać różnie u różnych pacjentów. W moim przypadku ta forma terapii pomaga mi w walce z przewlekłymi dolegliwościami bólowymi i ogólnym stanem napięcia, łagodząc objawy i poprawiając moją jakość życia.

Niezwykle istotny w tym procesie jest stały kontakt z lekarzem specjalistą, którego znalazłam w CMK. Na początku mojej terapii pani doktor przeprowadziła ze mną wywiad i szczegółową konsultację lekarską, analizując moją historię chorób, oceniając poziom bólu, którego doświadczam codziennie oraz diagnozując mój całościowy stan zdrowia.

Na podstawie uzyskanej diagnozy i mojego stanu zdrowia, pani doktor zaleciła mi odpowiedni produkt z medyczną marihuaną, w moim przypadku olej oraz susz do waporyzacji w precyzyjnie dobranej dawce odpowiadającej moim indywidualnym potrzebom.

Na ogół, kiedy czuję, że ból nadchodzi lub przed snem, stosuje olej, który działa trochę wolniej, ale za to dłużej, bo około 10 godzin. Waporyzację, która działa szybko, ale krótko, stosuje bardziej ratunkowo, kiedy pojawia się naprawdę bardzo duży ból.

Jako pacjentka pod opieką specjalisty czuję się bezpiecznie, gdyż moja terapia medyczną marihuaną jest monitorowana, w razie potrzeby dawka jest dostosowana pod kątem jej skuteczności, obecności ewentualnych skutków ubocznych oraz mojego ogólnego samopoczucia.

Podczas wizyt kontrolnych pani doktor aktywnie obserwuje moje postępy w terapii, a ja otrzymuję wsparcie i informacje na wszelkie nurtujące mnie pytania dotyczące terapii medyczną marihuaną oraz całego procesu leczenia.

Czy taka forma leczenia pani pomogła? Jakie efekty pani zauważyła po stosowaniu medycznej marihuany?

Od kiedy zaczęłam stosować terapię medyczną marihuaną zaleconą przez moją panią doktor, zauważyłam, że mój ból stał się bardziej znośny, a moje codzienne funkcjonowanie się poprawiło.

Teraz lepiej śpię, udało mi się po raz pierwszy od wielu lat zrelaksować. Mam teraz mniejsze lęki, ponieważ już nie obawiam się kolejnego napadu lęku – potrafię sobie skutecznie poradzić, sięgając po medyczną marihuanę.

Przypominam sobie, jak kiedyś paraliżował mnie strach przed zbliżającą się menstruacją, wiedziałam, że zbliża się straszny ból, który wywoływał bezsenność, stany depresyjne, a ta spirala jeszcze bardziej potęgowała mój ból. Marihuana medyczna pomogła mi kontrolować ból, zmniejszyć stany zapalne i poprawić ogólne samopoczucie.

Dzięki tej terapii mogę lepiej radzić sobie z dolegliwościami związanymi z endometriozą i codziennymi wyzwaniami. To było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że dzięki medycznej marihuanie mogłam ograniczyć stosowanie innych leków przeciwbólowych, ponieważ po prostu nie muszę ich już brać – bo mnie nie boli.