Dr Paweł Basta z Kliniki Ginekologii i Ginekologii Onkologicznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie wskazuje, że endometrium, czyli błona śluzowa macicy, jest jedyną w organizmie ludzkim tkanką, która potrafi implantować się w innych miejscach niż pierwotne (czyli jama macicy).
Lekarz podkreśla, że endometrioza jest chorobą systemową – wieloczynnikową, heterogenną i charakteryzuje się przewlekłym stanem zapalnym. Ze względu na złożony i niejednorodny obraz tej choroby diagnostyka i leczenie są trudne, a co za tym idzie nie jest łatwo precyzyjnie oszacować liczbę kobiet, które cierpią na tę jednostkę chorobową.
Endometrioza dotyczy 3-10 proc. kobiet w wieku reprodukcyjnym i stanowi istotny czynnik niepłodności (do 40 proc.). Co więcej, leczenie niepłodności, m.in. metodą in vitro, jest u takich kobiet mniej skuteczne niż u kobiet bez stwierdzonej endometriozy. Średni czas między wystąpieniem objawów tej choroby (najczęściej to bolesne i obfite miesiączki, ból podczas współżycia, bóle w obrębie miednicy mniejszej, a nawet częstomocz, parcia naglące, bóle pleców i objawy ze strony płuc), a rozpoznaniem wynosi ponad 10 lat. Polska nie jest tu wyjątkiem – podkreśla dr Basta.
Jak mówi, endometriozy nie da się leczyć przyczynowo, bo przyczyny tej choroby nie są jasne.
- Teorii na temat przyczyn jest wiele. Mówi się o podłożu genetycznym choroby oraz o tym, że endometrioza powstaje po operacjach z otwarciem jamy macicy, najczęściej po cięciu cesarskim. Endometriozę leczy się jedynie objawowo, przy czym ważny jest wieloletni plan leczenia, który obejmuje w pierwszej kolejności leczenie farmakologiczne, a w razie jego nieskuteczności zabieg chirurgiczny, gdzie techniką z wyboru jest laparoskopia połączona z badaniem histologicznym. Celem takiego zabiegu jest usunięcie wszystkich ognisk endometriozy – wskazuje.
Dodaje, że nawet połowa kobiet z endometriozą nie rozwija objawów choroby, a pacjentki z potwierdzoną chirurgicznie endometriozą mają statystycznie istotnie większe ryzyko chorób sercowo-naczyniowych.
Endometrioza zasadniczo ma trzy postaci: otrzewnową, jajnikową i głęboką (DE) – najcięższą postać tej choroby. W postaci głębokiej endometrium wnika w głęboko położone tkanki, nie dając na ich powierzchni objawów. - Endometrioza głęboka to 20 proc. wszystkich przypadków tej choroby. Może prowadzić do zniszczenia organów – zaznacza dr Basta.
Dodaje, że skuteczność testów nieinwazyjnych w kierunku wykrywania endometriozy nie jest w pełni sprawdzona. Obecnie trwają prace nad stworzeniem zintegrowanej ścieżki pacjentki z endometriozą.