Opiekunka w żłobku: To nie alergia, to uczulenie "madek" na dziecko w domu
W naszym tekście napisaliśmy o emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych opiekunki jednego ze żłobków, która potępiła przyprowadzanie do placówek chorych dzieci:
"Zielony gil do pasa z dnia na dzień, kaszel, podwyższona temperatura, brak apetytu, osowiałość dziecka u ponad 12 dzieci w grupie to nie jest uczulenie na pleśń czy roztocza. To uczulenie 'madek' na dziecko w domu".
"Mając chore dziecko z objawami RSV przyprowadzacie do placówek, bo to uczulenie na pleśń, grzyby. Kobiety drogie, w grupie, w której pracuję, na 29 dzieci 11 ma RSV i matki siedzą w domu, a reszta drużyny chodzi i zaraża resztę dzieci w grupie" - napisała wzburzona pracownica żłobka.
Ten temat spotkał się z dużym zainteresowaniem czytelników, dlatego poprosiliśmy o wskazówki, jak postępować z chorym dzieckiem doświadczonego lekarza pediatrę, Anetę Górską-Kot,ordynatora Oddziału Pediatrii w warszawskim Szpitalu Dziecięcym przy ul. Niekłańskiej.
Kiedy dziecko powinno zostać w domu, a kiedy może wrócić do placówki? Są dwie strategie
Lek. Aneta Górska- Kot zaznacza, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
- Nie ma złotego środka i dokładnej odpowiedzi, kiedy powinno przestać chodzić do żłobka czy przedszkola i kiedy do niego wrócić po infekcji. Dziecko najbardziej zaraża w początkach infekcji. Tym bardziej że w momencie wylęgania się wirusa jest "zdrowe", nie ma objawów, ale już zakaża i dzieje się tak w pierwszych dniach po wystąpieniu objawów – tłumaczy specjalista.
Wielu rodzicom nie jest łatwo określić, kiedy dziecko po chorobie może już chodzić do przedszkola czy żłobka, tym bardziej jeśli ma jeszcze jakieś niepokojące objawy, pomimo leczenia. Lekarka wprowadza tu ważne rozróżnienie.
- Na pewno wtedy, gdy jest gorączkujące, powinno zostać w łóżku. Z katarem jest inaczej, bo są dzieci, które mają non stop katar, tylko zmienia on kolor i konsystencję. Takie dzieci siedziałyby wówczas cały rok w domu – mówi Aneta Górska-Kot.
Specjalista mówi, że jeśli chodzi o powrót malucha po infekcji, to rodzice mają zwykle dwie strategie. – Jedni, ci bardzo troskliwi trzymają je w domu jeszcze przez tydzień po infekcji dla pewności, a ono i tak nierzadko zaraz łapie kolejną infekcję. Inni, ledwie dziecko skończy chorować, "wyrzucają" je do przedszkola czy żłobka i ma się dobrze - opowiada lekarka. - Wszystko zależy od odporności i zjadliwości danego wirusa – dodaje ekspertka.
Pediatra: Kaszel w sezonie infekcyjnym to rzadko alergia
Rodzice tłumaczą w przedszkolu czy żłobku, że niektóre objawy u dziecka, jak kaszel, to wynik alergii,a nie choroby. Jednak nasza rozmówczyni wskazuje, że alergii zbyt wiele zimą nie występuje, więc kaszel zwykle jest symptomem infekcji, a nie alergii.
- Jednak prawdą jest, że może się on jeszcze utrzymywać u dzieci do dwóch tygodni po przebytej infekcji i nie jest już wtedy zakaźny - przypomina lekarka.
- Pierwsze dni od wystąpienia objawów są najgorsze, bo najbardziej zakaźne – ile dni, to już zależy od wirusa, nie ma sztywnych reguł. Ale, gdy dziecku się leje z nosa, kicha, gorączkuje to wiadomo, że zakaża i powinno zostać w domu – wyjaśnia Aneta Górska-Kot.
- Gdybyśmy wiedzieli, kiedy dokładnie dziecko zaraża, a kiedy przestaje, to wirusy by się tak łatwo nie roznosiły - zauważa pediatra.
Lek. Górska-Kot: Z dziećmi z biegunką trzeba bardziej uważać
Ordynator oddziału pediatrii zwraca też uwagę na ważną rzecz. Chodzi o spotykane także o tej porze roku u dzieci infekcje przewodu pokarmowego, które objawiają się biegunkami.
W tym wypadku musimy zachować większą ostrożność i inaczej postępować z chorymi dziećmi.
- Jeśli dziecko ma biegunki, to jeszcze przez tydzień po ustąpieniu tego objawu może zakażać. Dlatego ważne jest, aby opiekunka w placówce dezynfekowała ręce dziecka po takiej infekcji przez ten czas. Maluch może się podrapać po pupie, a potem dotknie zabawek i rozniesie infekcję – ostrzega lekarka.