Mają często 11-13 lat i na grupie FB liczącej ponad 25 tys. osób szukają miłości. Zamieszczają pełne błędów ortograficznych anonse. Szukają dziewczyny/ chłopaka ze wskazaniem wieku i zastrzeżeniem atrakcyjnego wyglądu, zarówno dla siebie: Kamil "Szukam dziewczyny, 11 lat, ładna" albo koleżanki: "Ania szuka chłopaka i jest zb(oczona), piszcie do niej".

Reklama

Posty mają nierzadko wulgarne odniesienia seksualne: "Ładnemu dam, brzydkiemu nie dam", "Poproszę o ocenkę tylko hot z dużym" i emotikonka bakłażana. Proszą: "Oceńcie od 1/10 (można wyzywać)" albo sami oceniają, przemoc słowna i chamskie komentarze są na porządku dziennym: "Masz lustro w domu?", "Masz wodogłowie", "C*ujowa, oczy wy*ebane na boki".

Na grupę może wejść każdy, nie ma żadnej weryfikacji, więc jest polem do popisu dla potencjalnych pedofilów. Tym bardziej że dzieci zamieszczają na grupie, zazwyczaj pod nazwiskiem, swoje zdjęcia, głównie selfie, często w wyzywających pozach, z odsłoniętym dekoltem, wydętymi ustami, w pełnym makijażu.

Reklama

Pomimo tej "dorosłej" otoczki widać, że wielu z nich nie ma przewidzianych prawem 13 lat, aby móc w ogóle z tej platformy społecznościowej korzystać. Jednak rodzice, którzy zgłaszali grupę do Facebooka, dostali odpowiedź, że "nie narusza ona standardów społeczności".

Regulamin grupy zezwala na przeklinanie / Facebook / screen

Ze względu na dobro dzieci nie zdecydowaliśmy się zamieścić przykładowych postów z tej grupy.

O tym, jakim zagrożeniem dla zdrowia psychicznego, samooceny i dobrostanu dzieci jest aktywność w takiej grupie, opowiedziała w rozmowie z Dziennikiem, psycholożka Marta Wojtas, konsultantka 116 111 - telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży oraz koordynatorka Poradni "Dziecko w sieci", którą prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę.

Joanna Rokicka, Dziennik.pl: Ponad 25 tys. dzieci w grupie na Facebooku, gdzie szuka się dziewczyny, chłopaka, często w wieku 11-13 lat, wystawia chamskie oceny innym albo prosi o ocenę swojego wyglądu. Jakie odniosła pani wrażenie po zobaczeniu tej grupy?

Marta Wojtas, psycholożka z Fundacji Dajemy dzieciom siłę: Teraz, niestety, są takie grupy i mimo że jest tam dużo hejtu i przemocy, to jest wielu młodych ludzi, którzy chcą brać w tym udział i ta przemoc ich nie zraża. To jest zadziwiające i niepokojące.

Można się domyślić, jaki jest ich realny wiek, zapewne niższy, niż dopuszczalny przez Facebooka. Czy aktywność na takiej grupie nie odbije się na ich psychice i nie wpłynie na samoocenę? Są tam oceniane i to często w sposób wulgarny.

Reklama

Rzeczywiście, to może mieć zły wpływ na emocje i przekonania osób, które takie zachowania obserwują albo biorą w nich czynny udział. Może być też taki kłopot, że są to młodsze osoby niż dopuszcza regulamin tego miejsca, choć tego nie wiemy. Ale to, że młode osoby, niezależnie od wieku, pojawiają się na takich grupach i biorą w nich udział, publikują coś o sobie, bądź też są świadkami tych sytuacji i tymi, którzy komentują, może być dla nich szkodliwe.

Nie tylko dlatego, że promują one bardzo negatywne wzorce zachowania, ale też bycie zarówno ofiarą, jak i świadkiem takiej sytuacji przemocy, powoduje bardzo dużo nieprzyjemnych emocji. I to jest potwierdzone wieloma badaniami. Udzielanie się w takiej grupie raczej nie przynosi korzyści ani nie wspiera rozwoju młodego człowieka.

Marta Wojtas jest psycholożką i koordynatorką Poradni "Dziecko w sieci", którą prowadzi Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę / Materiały prasowe / materiały prasowe

Zaskoczył mnie poziom seksualizacji tych wpisów. Jedna dziewczynka napisała: "Odpowiem tylko takim z dużym…” i emotikonką bakłażana jako męskiego organu albo pytania „czy jesteś zb?”(zboczony). Te treści seksualne w tej komunikacji między sobą cały czas wprowadzają.

Myślę, że trzeba zwrócić uwagę, że bardzo często na takie treści dzieci trafiają w internecie i to nie na specjalnych stronach, związanych z tematyką seksualną, tylko właśnie bardzo często w miejscach, gdzie takich treści być nie powinno. Na przykład na różnych czatach czy grupach, gdzie możliwe jest nawiązywanie kontaktów społecznych.

Myślę też, że tak naprawdę przekazów seksualizujących jest ogólnie bardzo dużo w kulturze masowej i o tym też się relatywnie niewiele mówi. Dużo jest seksualizacji w reklamach, w teledyskach, które też czasem zawierają treści patologiczne. Są takie nurty, które się nazywają patorapem czy patotreściami w internecie, które ogląda spora grupa młodych ludzi i tam przemocy jest bardzo dużo.

Jeśli rodzice sobie nie zdają sprawy, że dziecko ma kontakt z tego typu treściami, to nie ma nikogo, kto by mógł nadać temu kontekst, powiedzieć że to szkodliwe. Najważniejszy jest tak naprawdę kontekst, bo można na takie treści natrafić online nawet przez przypadek. Jeśli dziecko widzi, że takich materiałów jest dużo i nie ma świadomości, że to są negatywne wzorce, przemoc, to ono prawdopodobnie może się zacząć zachowywać w taki sam sposób, gdyż uzna takie zachowania za normę.

Grupa, którą pani pokazała, to przykład, że wielu młodych ludzi wchodzi w kontakty czy grupy społeczne w internecie. To dzieje się głównie w sieci, bo online jest łatwiej i można tam sobie pozwolić na więcej zachowań nieakceptowanych społecznie ze względu na pozorną anonimowość.

Tak jest łatwiej, niż gdy byśmy mieli wyjść na ulicę i tak się zachowywać. To są miejsca, w których obecny jest język przemocy: bardzo dużo wulgaryzmów i zachowań, które obrażają innych. Dla niektórych osób jest to pewien rodzaj, powiedzmy, gry, zabawy.

Młodzi ludzie nie zawsze sobie zdają sprawę, że po drugiej stronie może być osoba, która naprawdę naprawdę ucierpi wskutek takiego zachowania. Myślę, że to jest ten moment, kiedy nam, dorosłym, już się powinna zaświecić czerwona lampka i taką grupę na pewno warto zgłaszać do Facebooka. Takie zachowania są raczej sprzeczne z regulaminem portalu i dlatego warto poddać je pod obserwację działu pomocy, moderacji.

Z tego, co wiem, niektóre dorosłe osoby próbowały to zrobić, ale Facebook uznał, że ta grupa nie narusza standardów społeczności. To jest też zadziwiające.

No właśnie, jeśli tak jest, to mamy tu patową sytuację, bo z jednej strony widzimy, że jest tam bardzo dużo przemocy, co jest niezgodne z regulaminem Facebooka, a jednak portal, jak rozumiem, odpowiada w taki sposób, że to nie narusza jego standardów.

Sądzę, że to są sytuacje, które warto nagłaśniać, dlatego że bardzo często te platformy umywają ręce od takich sytuacji, bo być może nie jest to do końca w ich interesie. Jednak jeżeli mówimy o niebezpiecznych miejscach w internecie i zagrożeniach online, to właśnie jest nim taka grupa. Tam niestety dochodzi do wielu nadużyć.

Dodatkowo, skoro ja do niej zostałam przyjęta, to każdy dorosły może to zrobić. Pedofil może łatwo nawiązać kontakt z dzieckiem, które widzi na zdjęciach. Te fotki czasem są dość wyzywające, dziewczynki rozebrane, w pełnym makijażu. Dla pedofili to bezcenne źródło kontaktów z dziećmi, mają je podane na tacy.

Tak, tacy sprawcy istnieją i pandemia bardzo wzmocniła to zagrożenie. W tym czasie bardzo się wzmogła działalność pedofilii w Internecie. Europol opublikował raporty, które potwierdziły duży wzrost aktywności tego rodzaju przestępców. Zauważono również, że dzieci były bardziej aktywne na portalach społecznościowych i z większą łatwością wysyłały innym intymne zdjęcia.

Myślę, że to dotyczy także osób dorosłych. Dorosły, umieszczając coś w sieci, też często nie myśli o tym, że po drugiej stronie może być osoba, która ma złe intencje. Tym bardziej dziecko będzie ufało komuś, kogo poznaje online. A jednak to się zdarza, że osoby poznane w sieci nie są tymi, za kogo się podają i mają złe intencje. I rzeczywiście publikowanie swoich zdjęć, gdzie jest widoczne np. ciało jest ryzykowne, bo takie zdjęcie może być przez kogoś zapisane i później użyte do szantażu.

To nie muszą być zdjęcia, na których jest ktoś nago czy rozebrany. To mogą być zdjęcia, na których np. jest jakaś dziewczyna, która ma mocny makijaż i na ten moment się sobie podoba. Natomiast za trzy lata może już być tak, że będzie miała inne zdanie i będzie żałowała tego, że zdecydowała się opublikować takie zdjęcie.

Myślę, że tych zagrożeń rzeczywiście jest dużo i umieszczanie swoich zdjęć w miejscach, które są praktycznie publiczne, bo jest ponad 25 tysięcy członków i ogromny zasięg, jest na pewno ryzykiem. Zagrożeniem może być np. pedofil albo ktoś inny, kto będzie chciał te zdjęcia wykorzystać.

Wiemy o tym, że są sytuacje, gdy dzieci są szantażowane takimi zdjęciami, a w zamian za niepublikowanie sprawcy żądają od nich pieniędzy. To jest rodzaj przestępstwa, które się obecnie pojawia. I tutaj nie chodzi o pedofili, tylko to są po prostu przestępcy, którzy chcą uzyskać w ten sposób pieniądze.

Rówieśnicy mogą też taką grupę wykorzystywać do robienia sobie "kawałów", bo w jednym poście było zdjęcie dziewczynki i info "sprzedam zabawkę dla psa". Jedna z członkiń grupy napisała w komentarzu, że mogłaby to zgłosić na policję. Podejrzewam, że wykorzystano jej zdjęcie, a zatem można kogoś wciągnąć wbrew jego woli w taką "zabawę". Na to są już paragrafy.

To jest tak naprawdę sprawa do zgłoszenia na policję. Są sytuacje, w których osoba, która się podszywa pod inną, robi rzeczy, które sprawiają, że ta osoba na zdjęciu zaczyna ponosić przykre i poważne konsekwencje. To się też zdarza i jest rodzajem przestępstwa, które można zgłosić na policję, bo jest to kradzież tożsamości czy podszywanie się.

Dzieci na tej grupie mają bardzo dużą potrzebę akceptacji i docenienia swojej aparycji przez innych – proszą o ocenę w jakiejś tam skali. Upewniają się, że nie odbiegają od wyglądu, który jest atrakcyjny dla rówieśników?

Niestety to jest bardzo częste. Myślę, że jest tutaj duża rola mediów społecznościowych i tego, co dzieci oglądają, z czym mają kontakt. Mamy taką kampanię "Ciało nie określa" i prowadzimy różne warsztaty z młodymi osobami na temat tego, jak postrzegają swoje ciało i na ile ten wpływ mediów społecznościowych sprawił, że postrzegają siebie tylko pod kątem tego, jak wyglądają i jak są oceniani.

Jest bardzo duża grupa młodych ludzi, która czerpie wzorce stricte z popularnych portali społecznościowych, gdzie są umieszczane piękne zdjęcia, gdzie jest wszechobecny kult tego, jak się wygląda, jak się człowiek prezentuje. Oglądając to wydaje się, że ładne są tylko określone rzeczy, typu pewien rodzaj ubrań, czy na przykład sztuczne rzęsy albo paznokcie szczególnego rodzaju. I wówczas osoby, które z tego czerpią wzorce, jeśli nie wyglądają tak, jak postacie z portali społecznościowych, mogą wpaść w kompleksy.

Ta chęć otrzymania informacji zwrotnej to jest właściwie normalna rzecz. To jest naturalne, że ludzie w wieku dojrzewania potrzebują informacji zwrotnej od rówieśników. Tylko że tutaj, jeśli chodzi o takie grupy internetowe, gdzie jest bardzo dużo anonimowych członków, różnych ludzi, ale też fałszywych kont wystawianie się na ocenę jest dużym ryzykiem. Z dużym prawdopodobieństwem wśród członków tej grupy znajdą się osoby, które nie będą chciały dać informacji zwrotnej, mogą chcieć w jakiś sposób dokuczyć, kogoś poniżyć, zrobić zamieszanie.

Myślę, że jest to naprawdę ryzykowne, żeby szukać w takiej grupie takiej rzetelnej informacji zwrotnej na swój temat. Ale to jest efekt sytuacji w mediach społecznościowych, gdzie inni ludzie również publikują swoje zdjęcia po to, żeby dostać informację zwrotną. Na przykład influencerzy, którzy publikują różne rzeczy i stają się bardzo popularni,. Dzieciaki to obserwują i marzą sobie, że oni też tak zrobią i będą mieli dużo lajków, subów czy komplementów jak ten influencer. A niestety tutaj może się pojawić rozczarowanie, bo często tak nie jest.

Dzieci są ofiarami mediów społecznościowych i influencerów, pomimo niedawnych głośnych skandali z nimi w roli głównej.

Wśród młodych ludzi jest duża presja na popularność. Influencerzy są dla nich niezwykle atrakcyjni i stają się dla nich autorytetami. Wielu z nich marzy o tym, żeby zostać influencerem i wydaje im się, że to jest bardzo łatwe - czyli że na przykład, jeśli będą umieszczać gdzieś swoje zdjęcia, to się staną tacy jak oni.

Nic bardziej mylnego. Po pierwsze, jedna osoba na wiele tysięcy czy milionów ludzi staje się bardzo popularna, a po drugie bardzo często za taką karierą stoją dorośli i tego młodzi ludzie już nie biorą pod uwagę.

Natomiast młodzi ludzie chętnie publikowali i publikują online materiały na swój temat, budując swój wizerunek. Zdarza się, że robią to w mało przemyślany sposób, raczej bardziej pod wpływem emocji. Myślę, że jest to związane z tym, że mają jakieś wyobrażenia na ten temat, są to ich marzenia, natomiast rzeczywistość czasem okazuje się zupełnie inna.