Jak się teraz choruje na Covid?

52-letnia Anna z Warszawy chorowała na Covid już trzeci raz, ale, ku jej zdumieniu, nie była to wcale lekka choroba. - Myślałam, że za każdym kolejnym razem, gdy zachoruję, infekcja będzie coraz bardziej łagodna, ale wcale się tak nie stało. Dokuczał mi potworny ból gardła i głowy, osłabienie, brak apetytu i mdłości opowiada mieszkanka stolicy.

Każde zakażenie inaczej przeszła, ale trzeci raz wcale nie był lżejszy niż poprzednie. – Przy pierwszym razie miałam kłopot z przełykaniem, przy drugim ból głowy i gardła, a teraz zarówno poprzednie objawy jak i opuchnięte gardło, na które dostałam steryd. Ledwo mówiłam i z trudem otwierałam usta - wspomina pacjentka.

Reklama
Reklama

COVID-19 zawsze miał szeroką gamę objawów i część z nich regularnie się zmieniała - w miarę, jak panowanie obejmowały nowe warianty koronawirusa. Nawet przed erą szczepień, wybrańcy nie odczuwali za bardzo, że zachorowali, niektórzy nie mieli nawet żadnych objawów.

Dla jednych to była błahostka, z kolei inni długo męczyli się z nieprzyjemnymi objawami i długotrwałym osłabieniem, które nierzadko zamieniało się w long Covid. Naukowcy i lekarze immunolodzy ostrzegają, że wirus nadal powoduje infekcje, które mogą mieć gorszy przebieg niż wcześniej i uziemią nas w łóżku na tygodnie.

Od czego zależy, jak przechorujemy? Mniejsza odporność i mutacje wirusa

Z czego wynikają różnice w tym, jak się czujemy chorując na Covid, wyjaśniają eksperci na łamach bbc.com. Ich zdaniem wszystko sprowadza się do bitwy pomiędzy samym wirusem a mechanizmami obronnymi naszego organizmu. To, jak poważny będzie przebieg infekcji zależy od tego, ile wirusa dostanie się do naszego organizmu, jaką mamy odporność i od ewolucji samego koronawirusa.

Prof. Eleanor Riley, immunolożka z Uniwersytetu w Edynburgu na łamach bbc.com opisuje, że sama przeszła okropny atak choroby, który był znacznie gorszy, niż się spodziewała. - Poziom przeciwciał przeciwko Covid u ludzi jest teraz prawdopodobnie tak niski, jak w czasie pierwszego wprowadzenia szczepionki - wyjaśniła. Wynika to z faktu, że upłynęło dużo czasu, odkąd wielu z nas zostało zaszczepionych lub zakażonych, co również zwiększało naszą odporność.

Pojawiają się wtedy w naszym organizmie przeciwciała, które przyczepiają się do powierzchni wirusa i uniemożliwiają mu zainfekowanie naszych komórek. Jeśli mamy dużo przeciwciał, to mogą one szybko pozbyć się wirusa, a infekcja będzie krótka i łagodna. Ponieważ teraz jest mniej przeciwciał, do naszego organizmu przedostaje się większa dawka wirusa, która powoduje ostrzejszy przebieg choroby.

W tym roku szczepionki przeciw nowej wersji koronawirusa przyjmie jeszcze mniej osób, bo dopiero od niedawna w Polsce jest taka możliwość, choć sezon infekcyjny jest w pełnym rozkwicie. W rezultacie wiele osób przejdzie dość paskudną chorobę, która powali ich na kilka dni lub tygodni. Specjaliści uspokajają, że nie oznacza to jednak, że istnieje większe ryzyko leczenia szpitalnego lub zgonu.

Jak chorujemy w sezonie infekcyjnym? Nie jest łatwo dostać się do lekarza

Sezon infekcji nie oznacza tylko zakażeń COVID-19, ale i grypy, RSV oraz innych sezonowych wirusów. Jak podaje Newseria Lifestyle, Polacy przyznali, że dość często chorują w sezonie infekcyjnym.

Z badania opinii przeprowadzonego przez SW Research na zlecenie Erecept.pl wynika, że co trzeci badany łapie infekcje kilka razy w sezonie (31,4 proc. ankietowanych), a co dziesiąty (8,6 proc.) zaraża się nawet kilkanaście razy w sezonie. Ponad 40 proc. przyznaje, że choruje jeden albo dwa razy w sezonie.

Aż 61 proc. respondentów uważa, że najważniejsze, w przypadku jesienno-zimowych infekcji, są odpowiednie leki oraz szybko wdrożone leczenie, a 17,7 proc. wskazało na zwolnienie lekarskie oraz wolne w pracy.

40 proc. Polaków czeka w sezonie infekcyjnym dwa dni lub dłużej na wizytę do lekarza POZ. Co piąty pacjent czeka aż trzy dni lub więcej, a 18,5 proc. oczekuje na wizytę dwa dni. Co trzeci Polak przyznaje, że często lub bardzo często nie może dodzwonić się w sezonie infekcyjnym do placówki, by umówić się na wizytę. Prawdopodobnie dlatego tylko 20 proc. Polaków, w przypadku infekcji, idzie do lekarza. Większość (ponad 70 proc.) deklaruje, że stara się leczyć samodzielnie: albo naturalnymi sposobami albo lekami dostępnymi bez recepty w aptece.

Polacy doceniają teleporady, bo podczas infekcji nie muszą wychodzić z domu, ani siedzieć w przychodni z innymi chorymi. Ale tylko co trzeci Polak uważa (33,9 proc.), że w przypadku infekcji porada przez telefon jest wystarczająca.