Ultradźwiękami w alzheimera

Ultradźwięki w medycynie są stosowane od kilkudziesięciu lat. Są pomocne w diagnozowaniu chorób, badaniu rozwoju płodu czy w fizykoterapii. Jak się okazuje, mogą też pomóc osobom zmagającym się z chorobą Alzheimera.

Alzheimer to jedna z chorób demencyjnych. To schorzenie cywilizacyjne, choruje coraz więcej osób na całym świecie. Szacuje się, że demencja dotyka w sumie 55 mln osób, w Polsce może to być 400-500 tys. Do 2050 r. te liczby mają się potroić. Najczęstszą postacią demencji jest właśnie choroba Alzheimera, obejmuje 60-70 proc. przypadków.

Reklama

Wciąż nie jest znana dokładna przyczyna tego schorzenia, nie ma też ukierunkowanego leczenia. Dopiero niedawno pojawiły się leki, które nie leczą, nie zatrzymują też postępów choroby, a jedynie spowalniają tempo pogarszania się funkcji poznawczych. To aducanumab, zatwierdzony na rynku amerykańskim w 2021 r., oraz lecanemab, który w ubiegłym roku dostał zielone światło od tamtejszej Agencji Żywności i Leków (FDA).

Reklama

I tutaj pojawia się neurochirurg dr Ali Rezai i jego metoda wykorzystująca ultradźwięki. Za rozwój alzheimera odpowiedzialne jest substancja białkowa zwana beta-amyloidem, jej odkładanie się w postaci blaszek czy płytek (starczych, amyloidowych) powoduje degenerację komórek mózgowych. Aducanumab to przeciwciało monoklonalne z działaniem antyamyloidowym, a więc lek działający nie tylko na objawy choroby, ale również na mechanizm działania.

Jak wyjaśnia Rezai w programie "60 minutes" kanału CBS aducanumab podawany w standardowy sposób - jeden lub dwa wlewy w miesiącu przez okres co najmniej półtora roku - działa zbyt wolno. To z powodu tzw. bariery krew-mózg, która chroni ten organ przed szkodliwymi czynnikami, ale jednocześnie sprawia, że dobroczynne substancje przedostają się zbyt wolno.

Pokonać barierę krew-mózg

Rezai wykorzystuje ultradźwięki do otwierania bariery krew-mózg. Pacjenci biorący udział w jego terapii zakładają specjalny hełm i kładą się na stole do rezonansu magnetycznego. Następnie przyjmują roztwór dożylny zawierający mikroskopijne pęcherzyki. Pod wpływem fali ultradźwiękowej te pęcherzyki ruszają się, wibrują i otwierają barierę krew-mózg, umożliwiając przeciwciałom szybsze się przedostanie.

Otwarcie bariery nie może trwać zbyt długo, to najczęściej 24-48 godzin. - W ten sposób sprawiamy, że ładunek terapeutyczny trafia dokładnie tam, gdzie powinien, z dużą penetracją. Musimy jednak zachować ostrożność. Nie chcemy dostarczać za dużo tego środka, nie możemy za bardzo otwierać bariery krew-mózg. Inaczej może to spowodować krwawienie i obrzęk mózgu - wyjaśnia Rezai.

Jego terapii zostało poddanych trzech pacjentów - zabieg USG raz w miesiącu przez pół roku. Od lipca, gdy przestano ich leczyć za pomocą ultrasonografu, nie nastąpiło zauważalne pogorszenie funkcji poznawczych. Analiza komórek mózgowych wykazała wyraźną redukcję beta-amyloidu. Liczba płytek beta-amyloidowych traktowanych ultradźwiękami została zmniejszona w większym o 50 proc. stopniu, niż stało się w to w przypadku płytek poddanych jedynie wlewom przeciwciał.

Po tym, jak dr Rezai wykazał, że ultradźwięki mogą lepiej usuwać blaszki beta-amyloidowe, dostał zgodę FDA na stosowanie tej metody do przywrócenia funkcji komórek mózgowych utraconych w wyniku choroby Alzheimera.

– Nie wiemy, czy uda się odwrócić uszkodzenie mózgu, ponieważ główna przyczyna choroby Alzheimera cały czas się utrzymuje. Ale przed nami kolejne badanie. Najpierw usuwamy płytki amyloidowe, a potem będziemy podawać ultradźwięki w innej dawce, aby sprawdzić, czy możemy odwrócić skutki choroby lub bardziej pobudzić mózgi osób chorych na Alzheimera - powiedział.

Ultradźwięki leczą też z uzależnień

Neurochirurg wykorzystuje technikę USG nie tylko przy chorobie Alzheimera, od niedawna używa jej również w leczeniu uzależnień. W tym drugim przypadku zastosował podobnych mechanizm, jak przy chorobie Parkinsona, ale z jednym wyjątkiem. Chorym na parkinsona wszczepia się do mózgu implant z elektrodami, które impulsami przywracają równowagę w ośrodkach mózgowych, odpowiedzialnych za konkretne objawy choroby, jak m.in. drżenie kończyn.

Technika Rezaia nie wymaga otwierania mózgu, w odpowiedzialne za uzależniania ośrodki mózgowe neurochirurg trafia precyzyjnie wiązkami ultradźwięków. Skutecznie. W ubiegłym roku terapii został poddany mężczyzna, uzależniony od leków od 37 lat. W ciągu kilku miesięcy od zabiegu tylko raz sięgnął po tabletkę przeciwbólową.

Obecnie trwają badania z udziałem 45 osób uzależnionych osób. Dr Rezai chce rozszerzyć swoją metodę na inne schorzenia związane z mózgiem, m.in. otyłość czy zespół stresu pourazowego.