Szkarlatyna - rekordowa liczba zachorowań

Za nami trzy lata pandemii koronawirusa. Oficjalnie stan zagrożenia epidemicznego (wcześniej obowiązywał stan epidemii) został w Polsce oficjalnie zniesiony 1 lipca, to jednak przed nami daleka droga do tego, aby całkowicie się pozbyć COVID-19 albo chorobę uczynić niezauważalną.

Reklama

Niestety po okresie pandemii widać wzrost zachorowań na choroby zakaźne. O rekordowym poprzednim sezonie grypowym pisaliśmy niedawno. Ale tych chorób jest wiele. To także szkarlatyna. Jak wynika z danych publikowanych regularnie przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – Państwowy Instytut Badawczy, od początku roku do końca września zanotowano oficjalnie 32 553 zachorowań. To pięć razy więcej niż roku temu w tym samym okresie - od stycznia do września 2022 r. na szkarlatynę zachorowało 6 087 osób.

W całym (pandemicznym) 2020 r. było 7 639 zachorowań, w ostatnim przedpandemicznym 2019 r. zarejestrowano ponad 20 tys. przypadków.

Szkarlatyna - dlaczego tak się dzieje?

Reklama

Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Część z nich związana jest z pandemią. W czasach największego zagrożenia ze strony koronawirusa bardziej dbaliśmy o to, żeby się nie zarazić. Nosiliśmy maseczki, częściej myliśmy ręce, rzadziej się spotykaliśmy. Gdy zapomnieliśmy o tych zasadach, wirusy i bakterie uderzyły ze zdwojoną mocą. Do tego doszła niższa odporność na patogeny, poważnie osłabiona przebytymi infekcjami COVID-19.

Odporność nabywa się też poprzez kontakt z drobnoustrojami. Zamknięte żłobki i przedszkola sprawiły, że dzieci (one najczęściej zapadają na szkarlatynę) nie miały kontaktu z paciorkowcami powodującymi chorobę.

Niektórzy wzrost przypadków szkarlatyny wiążą też z wojną w Ukrainie i napływem uchodźców zza wschodniej granicy. Może to mieć związek, ale nie musi, jak tłumaczył dr Paweł Grzesiowski.

— Po pierwsze, wzrost zachorowań na szkarlatynę i ciężkie zakażenia paciorkowcami jest obserwowany od Kanady i USA po Europę, więc już samo to obala mit o Ukraińcach rozprzestrzeniających tę chorobę. Po drugie, ostatnio ukazał się raport holenderski, z którego wynika, że jest tam dwukrotny wzrost ciężkich zachorowań w stosunku do okresu sprzed pandemii, a nie ma to żadnego związku z wojną w Ukrainie. Po trzecie, w Polsce w roku 2019 było więcej zachorowań na szkarlatynę niż w 2022 r., co oznacza, że argument o Ukraińcach upada — mówił pediatra w rozmowie z PAP.

Szkarlatyna - nie tylko w Polsce

Jak zauważył Grzesiowski, wzrost zachorowań na szkarlatynę widać w wielu krajach zachodnich. Jak podaje brytyjska National Health Service, do końca września odnotowano 28,5 tys. przypadków szkarlatyny.

W analogicznym okresie ubiegłego roku ta liczba wyniosła 16 tys.

Szkarlatyna - co to za choroba?

Szkarlatyna, znana także jako płonica, to groźna choroba zakaźna przenoszona drogą kropelkową, poprzez bezpośredni kontakt z osobą zakażoną. Wywołują ją bakterie z rodziny paciorkowców (typ A), które odpowiadają też za m.in. anginę ropną.

Najwięcej zachorowań rejestruje się w sezonie infekcyjnym, od września do kwietnia.

Chorują głównie dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, ale szkarlatyna dotyka również dorosłych, wtedy przebieg jest ostrzejszy.

Pierwszym sygnałem infekcji szkarlatyną jest wysoka gorączka. Charakterystycznym objawem jest wysypka, która pojawia się dzień, dwa po wystąpieniu gorączki. Inne objawy szkarlatyny to:

  • ból gardła,
  • ból głowy,
  • kaszel,
  • wymioty,
  • przyspieszone tętno,
  • biały nalot na języku,
  • powiększone migdałki,
  • powiększone węzły chłonne.

Leczenie szkarlatyny polega na podawaniu antybiotyków. Nieleczona choroba może doprowadzić do niebezpiecznych dla zdrowia powikłań. Najpoważniejsze z nich to:

  • zapalenie zatok,
  • zapalenie płuc,
  • zapalenie ucha,
  • ostre kłębuszkowe zapalenie nerek,
  • zapalenie ucha środkowego,
  • paciorkowcowe zapalenie stawów,
  • ropne zapalenie węzłów chłonnych,
  • zapalenie mięśnia sercowego,
  • sepsa (częściej u dorosłych niż u dzieci).