Na stan naszych zębów ma wpływ tak wiele czynników, że często nie udaje się nam nad tym zapanować. Głównie są to cechy genetyczne: fenotyp, czyli wygląd zewnętrzny, dziedziczymy po rodzicach, ale też podatność na próchnicę i choroby dotykające dziąseł. Pozostała grupa czynników to tzw. środowiskowe, które obejmują nasze codzienne nawyki, dietę, dolegliwości dotykające nas w trakcie życia, przyjmowane leki i codzienną higienę (lub jej brak). Efekt? Dla wielu własny uśmiech jest daleki od idealnego.
Kiedy bonding?
Często nie odpowiada nam kolor zębów, kształt, ale też zdarzające się od czasu do czasu uszczerbki, które tylko pogarszają ich wygląd.
– Ilu ludzi, tyle indywidualnych uśmiechów i ich cech. Wystarczy wspomnieć, że na skali barw, którą posługujemy się, by dobrać wypełnienie, jest aż 16 tych najczęściej spotykanych. Oprócz tego zęby różnią się też kształtem, fakturą, ustawieniem, rozmiarem, mogą mieć niedoskonałości, jak ukruszenia, pęknięcia, przebarwienia, lub odbiegać wielkością od innych. Jeżeli zęby i dziąsła są zdrowe, a korekta nie jest bardzo duża, możemy pomyśleć o bondingu – wyjaśnia lek. stom. Monika Stachowicz z Centrum Leczenia i Profilaktyki Paradontozy Periodent w Warszawie.
W bondingu znalazł zastosowanie podobny kompozyt, który stosuje się w wypełnieniach, czyli plombach. Zabieg sprawdzi się w wielu najczęściej spotykanych sytuacjach, jak: zamaskowanie przebarwień szkliwa, odbudowa ukruszeń i pęknięć, zamknięcie szpar między zębami; pomoże też wydłużyć starte zęby czy skorygować ich kształt. Bondingiem niejako odmłodzimy uśmiech, poprawiając kształt i kolor zębów w strefie estetycznej.
Czym jest bonding?
Bonding jest zabiegiem stomatologii estetycznej, który polega na korekcie niedoskonałości za pomocą żywicy kompozytowej. Nazwa wzięła się od angielskiego bond, czyli ‘wiązanie’, które w tym przypadku ma istotne znaczenie.
– Szkliwo ma dość charakterystyczną budowę. Tworzą je ciasno upakowane słupki krystalicznego hydroksyapatytu, czyli nieorganicznego związku fosforu i wapnia. Stomatolodzy napotykali przynajmniej dwie przeszkody w estetycznej odbudowie ukruszonego zęba: pierwsza to tworzywo, które musi wiernie naśladować naturę, a druga to związanie odbudowy ze szkliwem, by uzyskać wysoką trwałość. Zębami przecież jemy, gryziemy i przeżuwamy. Jak się okazało, tym wymaganiom potrafi sprostać materiał kompozytowy – wyjaśnia dentystka.
To procedura minimalnie inwazyjna, która nie wymaga specjalnego przygotowania. Nie jest też szczególnie bolesna, bo opracowaniu podlega tylko najbardziej zewnętrzna warstwa szkliwa, z daleka od unerwionej miazgi. Zgłaszając się na zabieg, musimy mieć jednak zdrowe zęby i dziąsła.
Bonding w trzy kwadranse
Wbrew pozorom nie każdy zabieg w gabinecie dentystycznym jest bolesny. Do takich należy właśnie bonding. Nie wymaga on borowania, a jego wykonanie – w zależności od ilości zębów i rozmiarów uzupełnień – może zająć tylko kilkadziesiąt minut.
– Zabieg bondingu obejmuje konsultację wstępną, podczas której poznaje się oczekiwania pacjenta i identyfikuje problemy. Oceniamy także, czy nie ma przeciwwskazań do zabiegu, a potem przechodzimy do doboru odcienia i właściwej pracy. Zaczynamy od przygotowania powierzchni zęba, która musi być potraktowana specjalnym kwasem. Ma to sprawić, że wiązanie z kompozytem będzie bardzo silne. Następnie nakłada się system łączący oraz tworzywo i formuje pożądany fragment zęba, co może zająć większą część wizyty. Na koniec materiał jest utwardzany lampą UV i polerowany, by nadać mu ostateczny połysk – opisuje ekspertka Centrum Periodent.
Jedną z form bondingu, stosowaną, by odmienić wygląd zębów w strefie estetycznej, jest tzw. injection flow. Polega ona na przygotowaniu specjalnych form na łuki zębowe, a następnie wypełnieniu ich płynnym kompozytem. Po zastygnięciu materiału stomatolog dokonuje poprawek, by nadać docelowy wygląd uśmiechowi.
Dzięki tej procedurze możemy faktycznie pozbyć się wielu defektów uśmiechu, które do tej pory mogły przyczyniać się do obniżenia samooceny czy unikania kontaktów towarzyskich. Przez to, że jest to metoda szybka, daje możliwość błyskawicznego uzyskania efektu, ma jednak pewne ograniczenia.
Bonding czy licówki?
Bonding jest często mylony z licówkami. Choć efekt końcowy może wydawać się podobny, to jednak obie metody różnią się od siebie zasadniczo.
– Czas, koszty, tworzywo i procedura, a także trwałość oraz wskazania. To 6 aspektów, w których różnią się oba zabiegi. Bonding możemy wykonać na jednej wizycie i na bieżąco dokonać poprawek. Przy licówkach są to dwie wizyty lub jedna, ale kilkugodzinna, kiedy to protetyk tworzy je dla nas „na wymiar”, więc jest bardziej czasochłonna. Z kolei jeśli chodzi o koszty, to bonding jest rozwiązaniem znacznie tańszym, a jego cena jest nawet kilkukrotnie niższa niż za licówki – mówi lek. stom. Monika Stachowicz. – To w końcu dwa zupełnie różne rodzaje uzupełnień. Bonding jest uzupełnieniem w ramach stomatologii zachowawczej, natomiast licówka jest uzupełnieniem protetycznym. Ten pierwszy jest odpowiedni, jeśli nasze zęby potrzebują drobnych, kosmetycznych poprawek, które jednak dadzą zauważalny efekt, nie drenując przy tym kieszeni. Trzeba się jednak liczyć z tym, że z czasem może chłonąć barwniki, matowieć i kruszyć się, dlatego będzie konieczna wymiana kompozytu na nowy.
Zabiegi różni także sama procedura. Bonding jest wykonany z materiału utwardzanego pod wpływem światła bezpośrednio w jamie ustnej pacjenta. Licówka to uzupełnienie protetyczne, najczęściej wykonane z ceramiki poza jamą ustną pacjenta. Dopiero potem jest mocowane systemami łączącymi do wcześniej opracowanego zęba. Dla pacjentów ważne jest także przygotowanie zębów do bondingu – zazwyczaj nie ma potrzeby ich szlifowania. W przypadku licówek zdjęcie wierzchniej części szkliwa najczęściej jest konieczne.
Niższe koszty bondingu wynikają także z rodzaju użytego materiału. Kompozyt jest mniej trwały niż porcelana licówek. Z czasem ulega też przebarwieniu i matowieje, dlatego ważne są regularne kontrole stanu odbudowy i polerowanie zrekonstruowanych zębów. Dobra wiadomość jest taka, że można go szybko naprawić w gabinecie, by odzyskać pierwotny wygląd. Przy licówkach sytuacja wygląda odmiennie: są trwalsze, więc trudniej je uszkodzić, ale naprawa jest już bardziej skomplikowana.
– Warto podkreślić, że oba zabiegi mają też różne wskazania. Nie zawsze możemy wykonać odbudowę w systemie bondingu. Jest to metoda generalnie przeznaczona do maskowania defektów estetycznych zębów. Nie sprawdzi się przy zębach bardzo zniszczonych, gdzie najlepszy efekt dadzą licówki lub korony. Czasami pacjenci decydują się na bonding przez zabiegiem licówek, by sprawdzić, jak będą wyglądali, ponieważ obawiają się nagłej i znacznej zmiany wyglądu – podsumowuje stomatolog.