Zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w bielskim Szpitalu Wojewódzkim Wojciech Muchacki poinformował, że na oddziale neurologii tej placówki jest 37 łóżek.
– W związku ze zwiększoną liczbą pacjentów już teraz część z nich byliśmy zmuszeniu umieścić na korytarzu – powiedział. Ocenił, że decyzja placówki miejskiej "jest nierozważna".
Zdaniem Muchackiego Szpital Wojewódzki nie ma już możliwości przyjęcia kolejnych chorych, których stan wymaga hospitalizacji na neurologii. W tej sytuacji mogą być kierowani do szpitali w Wilkowicach, Cieszynie, a nawet w Suchej Beskidzkiej czy w Tychach.
– Niestety, możemy przyjąć wyłącznie osoby w stanach ostrego zagrożenia życia – dodał wicedyrektor.
Oddział neurologii w bielskim szpitalu miejskim zawieszony będzie do 30 kwietnia przyszłego roku. Dyrekcja uzasadniła to brakiem kadry lekarskiej.
W czwartek nie udało się skontaktować z dyrektorem szpitala miejskiego Lechem Wędrychowiczem. Z kolei rzecznik bielskiego magistratu Tomasz Ficoń nie chciał komentować sprawy, wskazując, że jedynie dyrektor szpitala może się do niej odnieść.
Dyrektor Wędrychowicz we wniosku dotyczącym czasowego zawieszenia działalności leczniczej na oddziale neurologicznym, co miało nastąpić od września do lutego 2019 roku, napisał, że znacząco zmniejszyło się tam zatrudnienie specjalistycznej kadry lekarskiej.
"Z ośmiu pracujących jeszcze w grudniu 2016 r. specjalistów neurologii od 1 sierpnia br. pozostanie jedynie 4,5 etatu. Taka liczba lekarzy wsparta tylko jednym rezydentem nie będzie w stanie zapewnić ciągłości leczenia pacjentów neurologicznych całodobowo (…), tym bardziej że czworo z nich wypowiedziało w grudniu 2017 r. klauzulę opt-out" – napisał latem 2018 r. we wniosku dyrektor szpitala.
W piśmie Wędrychowicz zadeklarował, że placówka będzie szukać specjalistów neurologii.
Oddział neurologiczny w BCO-SM dysponuje 30 łóżkami.