Podczas konferencji prasowej podsumowującej tegoroczną edycję kampanii społecznej Narodowy Test Słuchu zaprezentowano w Poznaniu wyniki zebrane od lipca do września w niemal 50 miastach i miasteczkach w całym kraju. Z danych wynika, że prawie 40 proc. Polaków ma wadę słuchu i jak podkreślili eksperci, od czasu inauguracji kampanii sześć lat temu odsetek ten wzrósł o niemal 10 proc.
Badanie przeprowadzane w słuchobusie składało się z dwóch etapów. Rozpoczynał je test ecola - pacjentowi zakładane były słuchawki i na przemian do ucha lewego i prawego dostarczane były dźwięki na poziomie 30 dB na czterech częstotliwościach. Osoba badana miała zasygnalizować, powiedzieć, czy słyszy dźwięk czy nie. Jeśli badany nie słyszał wszystkiego prawidłowo, zapraszany był na test szczegółowy, gdzie na audiometrze sprawdzany był próg słyszenia.
W tym roku najgorsze wyniki zanotowaliśmy w Wielkopolsce. Słuchobus odwiedził w tym regionie osiem miast, a przebadanych zostało 828 osób, z czego u 54 proc. stwierdziliśmy wadę słuchu – powiedział koordynator Narodowego Testu Słuchu Michał Krzyżaniak.
Najwyższy odsetek osób z niedosłuchem odnotowano w Pile – 77 proc., w Wągrowcu – 76 proc., oraz w Czarnkowie i Pleszewie – 56 proc.
Trudno powiedzieć, dlaczego akurat w tych miejscowościach tak wiele osób ma problemy ze słuchem. Przyczyną utraty słuchu jest m.in. duży hasał w aglomeracjach, a miasta, które odwiedziliśmy to nie są zbyt duże miejscowości. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy możemy więc upatrywać np. w braku odpowiedniej ochrony słuchu w zakładach pracy, gdzie nie zawsze stosuje się specjalne ochronniki – zaznaczył Krzyżaniak.
Jak dodał, wyniki kampanii pokazują także, że problemy ze słuchem ma coraz więcej młodych osób. – Młodzież nie dba po prostu o słuch; nosi różnego rodzaju słuchawki, słucha naprawdę głośnej muzyki, bywa na koncertach, dyskotekach i można powiedzieć, że prowadzi "bardzo głośny tryb życia" – powiedział.
Eksperci wskazują, że najgroźniejszą przyczyną problemów ze słuchem jest hałas. W 9 największych polskich miastach na hałas uliczny powyżej 70dB w ciągu dnia narażonych jest 360 tys. osób. Jak alarmują protetycy słuchu, życie w hałasie może być przyczyną nadciśnienia, zawałów, udarów, zaburzeń snu czy nawet depresji.
Po 20. roku życia każdy z nas stopniowo traci słuch, w zależności oczywiście od trybu życia, tego, jakie leki przyjmujemy, czy jaką mamy fizjonomię. Częste przebywanie w hałasie powoduje natomiast, że obumierają komórki rzęsate, które odpowiedzialne są w naszym organizmie za odbiór fali dźwiękowej, która wpada do ucha, a następnie za "przetransportowanie" tego dźwięku dalej, gdzie jest już interpretowany w słowa. Jeśli więc pod wpływem hałasu utracimy te komórki, to cały ten proces nie będzie już działał w 100 proc. prawidłowo – powiedział koordynator programu Łukasz Pietrzak.