– Na stanowisku pracy nie może być głośniej niż 85 decybeli. Gdyby zawodnicy mieli funkcjonować przy takich (91,1 decybeli) wartościach przez osiem godzin, to musieliby biegać w stoperach i ochronnikach słuchu – wyjaśniał w czwartek Marcin Zastawnik, który przeprowadził badanie wraz z Bartłomiejem Kukulskim.

Reklama

Najwyższa wartość, jaką podczas meczu Wisła-Legia (który odbył się 22 października) odnotowali naukowcy, wynosiła 108 decybeli. Dla porównania średnia wartość natężenia dźwięku pochodzącego z ruchu ulicznego wynosi 90 dB, motocykl bez tłumika powoduje hałas o wartości 100 dB, zaś 110 dB to pracująca piła łańcuchowa.

Wyniki posłużą nie tylko do prac naukowych. – Myślimy, że wyniki mogą być też pretekstem do rozpoczęcia dyskusji w Polsce na temat ewentualnego ograniczenia hałasu podczas różnych imprez masowych – powiedział Zastawnik. Jak przypomniał, w ubiegłym tygodniu artyści we Francji, w tym Jean-Michel Jarre, protestowali przeciwko planowanemu na przyszły rok wprowadzeniu ograniczenia głośności między innymi koncertów we Francji.

Według mnie takie ograniczenie w Polsce byłoby potrzebne, a przynajmniej trzeba uświadamiać ludzi, że długi pobyt na dużych koncertach, meczach, może nam uszkodzić słuch – powiedział naukowiec, który ma nadzieję w przyszłości przeprowadzić podobne pomiary na Stadionie Narodowym w Warszawie.

22 października na mecz Wisły Kraków i Legii przyszło 33 tysiące kibiców Wisły Kraków (kibice Legii mieli zakaz wyjazdu na mecz do Krakowa). Oznacza to rekord pod względem frekwencji na meczu ligowym klubu na jego przebudowanym stadionie.

Naukowcy za pomocą specjalnych urządzeń badali głośność dopingu w czterech miejscach stadionu Wisły, na którym rozegrano mecz, i jednym punktem poza stadionem. Punkty znalazły się na poziomie murawy i na widowni.