Najpóźniej we wrześniu zacznie obowiązywać ustawa dostosowująca polskie przepisy do dyrektywy tytoniowej UE. Z obrotu mają zniknąć mentole, a opakowania przybiorą nieatrakcyjny wygląd. Ale najwięcej emocji budzi zakaz sprzedaży papierosów na odległość, obejmujący też sprzedaż transgraniczną.
Tymczasem internet to coraz popularniejszy kanał dystrybucji, zwłaszcza na rynku e-papierosów. Według eSmoking Association udział e-handlu w ich sprzedaży sięga 8 proc. Przedsiębiorcy zaczynają szukać rozwiązań, które pozwolą przetrwać w nowej rzeczywistości. Przykładem może być obwieszczenie firmy Champion Polska, w którym zapewnia ona, że jej e-sklep będzie działać dalej niezależnie od obowiązującego w Polsce prawa. – Sprzedaliśmy internetowy biznes firmie Admiral Technology Ltd, zarejestrowanej na Seszelach. Nasze produkty będziemy wysyłać do magazynów nowego właściciela – wyjaśnia Krzysztof Rydzewski z Champion Polska.
Z naszych rozmów wynika, że e-sklepów, które myślą o rejestracji biznesu poza Polską, jest więcej. Niektóre rozważają tylko przeniesienie siedziby, inne także magazynów, z których będą realizowane zamówienia. – Zastanawiamy się nad przeniesieniem działalności do jednego z rajów podatkowych. Szukamy też innych rozwiązań, które pozwolą nam przetrwać w sieci. Na razie mogę powiedzieć, że po wejściu w życie dyrektywy będziemy oferować w internecie produkty niezawierające nikotyny, a więc naszym zdaniem niezakazane – wyjaśnia przedstawiciel DonSenior.pl.
Reklama
Prawników nie dziwi ucieczka do rajów. Krajowe przepisy dotyczą bowiem polskich firm. – Nie wystarczy jednak, by działalność została zarejestrowana w państwie, w którym sprzedaż wyrobów tytoniowych i e-papierosów przez internet nie jest zabroniona. Spoza Polski powinna być też prowadzona wysyłka towaru – podkreśla dr Mariusz Bidziński z kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Wśród ekspertów, z którymi rozmawialiśmy, nie ma jednak zgody co do tego, czy zarejestrowana poza Polską firma prowadząca sprzedaż z magazynu umiejscowionego w naszym kraju będzie łamać prawo, czy nie.
Szacuje się, że sprzedażą e-papierosów online zajmuje się 400 podmiotów. Ich dystrybucja jest prowadzona nie tylko przez sklepy internetowe, ale i portale aukcyjne, w grupach na Facebooku i na forach. Na tych ostatnich pojawiają się deklaracje o utrzymaniu działalności. „Oznajmiam, że będę łamał prawo. Co do zamówień z zagranicy, to myślę, że ich liczba nie spadnie, tylko wzrośnie” – czytamy w jednej z nich. Niewiele e-sklepów zamierza definitywnie zakończyć działalność w sieci w dniu wejścia w życie dyrektywy. – Zamykamy biznes. Już teraz wstrzymaliśmy sprzedaż online do naszych zagranicznych odbiorców – mówi Jerzy Jurczyński z eSmokingWorld.pl.
Zgodnie z ustawą prowadzenie sprzedaży na odległość będzie zagrożone karą grzywny do 200 tys. zł oraz ograniczeniem wolności. Sprzedaż internetowa będzie przestępstwem ściganym z urzędu. – Biorąc pod uwagę program 500 plus i inne obietnice rządu, przydadzą się każde dodatkowe przychody do budżetu. Pytanie, czy organy ścigania będą zdeterminowane i czy są wystarczająco przygotowane, by łapać przestępców w sieci. Nie jest to łatwe, o czym można się przekonać na rynku dopalaczy, których sprzedaż jest zabroniona. Mimo to handlarzom udaje się obchodzić prawo i działać w sieci – komentuje dr Mariusz Bidziński. Prawnicy uważają, że sytuacja zmieni się po nałożeniu akcyzy na e-papierosy. Resort finansów ma takie plany, ale według wstępnych zapowiedzi mogą one zostać zrealizowane najwcześniej w 2018 r.
– W takiej sytuacji do ścigania nierzetelnie działających przedsiębiorców mógłby się włączyć resort finansów, uczulając służbę celną na sprawdzanie przesyłek. Koszty ścigania na pewno nie byłyby małe, ale w grę wchodziłyby konkretne zyski. Na razie brakuje mechanizmów, które pozwolą skutecznie wyeliminować handel na odległość – uważa Wojciech Krok, doradca podatkowy z kancelarii Parulski & Wspólnicy. Istnieje więc realna groźba rozwoju szarej strefy na rynku wyrobów tytoniowych. Według firmy badawczej Almares sięga ona już 18 proc. legalnej sprzedaży. Być może konieczna będzie nowelizacja przepisów, ale to się okaże dopiero za kilka miesięcy. Jak się dowiedzieliśmy, resort zdrowia chce najpierw przetestować nowe przepisy, również pod kątem ścigania naruszycieli, by przekonać się, jaka będzie skala problemu.