Wydawać by się mogło, że rozwój cywilizacyjny będzie szedł w parze również z rozwojem w leczeniu łuszczycy oraz zwiększeniem świadomości choroby wśród społeczeństwa. Niestety, nie w Polsce.
„Z basenu grzecznie mnie wyproszono, na plaży dopytywano się, czy aby na pewno to nie jest zaraźliwe” - mówi „Gazecie Pomorskiej” Wojciech Wilkowski, nauczyciel ze Świecia, przewodniczący Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę. Dodaje, że takich przypadków dyskryminacji jest naprawdę więcej. Zdrowi Polacy niewiele wiedzą o chorobie.
Łuszczyca jest nieuleczalną chorobą immunologiczną, wymagającą przewlekłego leczenia. Procesy zapalne zachodzące w skórze mogą się bowiem przenieść się na organy wewnętrzne. Odpowiednie leczenie pomoże również zminimalizować stopień nasilenia objawów. Pacjenci nierzadko zmuszeni są do regularnych wizyt w szpitalu. Choroba nie jest zaraźliwa.
Nadzieją dla chorych jest stosunkowo nowa forma terapii – zastosowanie leków biologicznych. „W najtrudniejszych przypadkach są często jedynym ratunkiem pozwalającym uniknąć wielu poważnych powikłań łuszczycy, jak choroby układu krążenia czy schorzenia metaboliczne” – mówi „Gazecie Pomorskiej” prof. Andrzej Kaszuba, konsultant krajowy w dziedzinie dermatologii i wenerologii.
Leczenie biologiczne dostępne jest w Europie, lecz w Polsce nie jest zagwarantowane w ramach NFZ. Dlatego dermatolodzy domagają się wpisania łuszczycy na listę chorób przewlekłych oraz wprowadzenia do powszechnej terapii leków biologicznych.