Jak przypomnieli pacjenci w liście skierowanym 25 listopada do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, dermatolodzy i chorzy na łuszczycę od ponad 4 lat zabiegają o wprowadzenie programu leczenia łuszczycy plackowatej lekami biologicznymi. Zgodnie z zapowiedziami byłej minister zdrowia Ewy Kopacz z lutego 2011 r. miał on wejść w życie do połowy tego roku.

Reklama

Na spotkaniu z pacjentami 26 września minister Kopacz zapewniła, że program ten zostanie przez nią podpisany do 16 listopada. Dzień później wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk na konferencji prasowej w Warszawie obiecał, że niezależnie od wyniku wyborów parlamentarnych minister Kopacz złoży podpis pod programem przed zakończeniem kadencji.

"Wbrew obietnicom program leczenia biologicznego chorych na łuszczycę plackowatą nie został ciągle podpisany. (...) Co więcej, nikt w resorcie zdrowia nie jest nam w stanie powiedzieć, na jakim etapie są prace nad nim. Jesteśmy przez pracowników ministerstwa zbywani. Czujemy się potraktowani jak elektorat, który był potrzebny przed wyborami, a teraz nie trzeba się już nim przejmować" - powiedział PAP Wojciech Wilkowski, przewodniczący Unii Stowarzyszeń Chorych na Łuszczycę.

"Nie dostajemy odpowiedzi na maile, telefony. Z nami się po prostu nie rozmawia. Czujemy się oszukani, zawiedzeni" - dodała w rozmowie z PAP Monika Kotlarz-Koza, prezes Fundacji "Tak, mam łuszczycę".

Według konsultanta krajowego ds. dermatologii prof. Andrzeja Kaszuby nic nie stoi na przeszkodzie, by nowy minister zdrowia podpisał program leczenia biologicznego chorych na łuszczycę plackowatą. "Mam nadzieję, że obietnice minister Kopacz zostaną spełnione, bo dla naszych pacjentów to bardzo ważna sprawa" - zaznaczył ekspert.



Jak przypomniał prof. Kaszuba, leki biologiczne są znacznie skuteczniejsze od standardowych terapii w łagodzeniu zmian skórnych u chorych na łuszczycę, a ponadto są w stanie zapobiec poważnym powikłaniom schorzenia, takim jak choroby serca, zaburzenia metaboliczne czy łuszczycowe zapalenie stawów (ŁZS). Jednocześnie są bezpieczne.

Reklama

W Polsce dostęp do nich - jak wynika z danych wielokrotnie przedstawianych przez polskich ekspertów na spotkaniach prasowych - jest najgorszy spośród krajów Unii Europejskiej. "Aktualny sposób finansowania terapii biologicznej znacznie ogranicza liczbę pacjentów, którzy mogą ją otrzymywać, a ponadto prowadzi do zadłużania się oddziałów dermatologicznych" - tłumaczył prof. Kaszuba. Obecnie leki biologiczne otrzymuje ok. 300 chorych.

"Zgodnie z szacunkami w Polsce na łuszczycę cierpi 1 mln osób, z tego 7-8 tys. ma bardzo ciężką postać choroby" - powiedział PAP prof. Kaszuba. Dermatolodzy chcieliby włączyć do programu leczenia biologicznego łuszczycy plackowatej początkowo ok. 1000 najciężej chorych pacjentów. Później, co roku grupa ta byłaby poszerzana o kolejnych 800 chorych, aż leczeniem objęto by wszystkich potrzebujących go pacjentów.

Jak ocenił prof. Kaszuba, kryteria włączenia do tego programu są i tak bardzo restrykcyjne. W wielu krajach wystarczającym kryterium jest niska jakość życia pacjenta. W Polsce pod uwagę bierze się dodatkowo nasilenie zmian i procent powierzchni ciała, którą zajmują.



"Będąc realistą, oceniam, że jeśli minister zdrowia podpisze ten program do końca roku, to jego realizacja rozpocznie się bądź w drugim kwartale 2012 r. bądź dopiero od 1 lipca" - powiedział PAP prof. Wiesław Gliński, kierownik Katedry i Kliniki Dermatologicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Zaznaczył zarazem, że jeśli szef resortu zdrowia nie podpisze programu, to trudno przewidzieć, co się z nim stanie w nowym roku, bo od 1 stycznia 2012 wchodzi w życie nowa ustawa refundacyjna.

Mimo wielu próśb mailowych i telefonicznych od miesiąca MZ nie udzieliło PAP odpowiedzi na pytanie, na jakim etapie są prace nad programem.