Wczoraj fiaskiem zakończyły się rozmowy lekarzy rodzinnych zrzeszonych w organizacji z resortem zdrowia. Oznacza to, że od 2 stycznia część gabinetów lekarskich będzie zamknięta. Już po zerwaniu rozmów na konferencji prasowej Bartosz Arłukowicz mówił, że przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego przedstawili nowe, nierealne żądania, domagając się między innymi zwiększenia finansowania lekarzy rodzinnych o 2 miliardy złotych. CZYTAJ WIĘCEJ>>>



Reklama

Szef Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski zarzucił na konferencji prasowej ministrowi zdrowia kłamstwo i manipulowanie opinią publiczną. Arłukowicz mija się z prawdą, nie żądamy dodatkowo 2 miliardów - mówił Krajewski. Tłumaczył, że rozmawiano nie o pieniądzach, ale o sposobie finansowania pacjenta.

Szef Porozumienia Zielonogórskiego uznał, że pakiety: kolejkowy i onkologiczny zostały przygotowane chaotycznie. Jego zdaniem reforma nie poprawi sytuacji chorych, ale przeciwnie. Jak powiedział, uderzy ona w pacjenta, a odpowiedzialność zrzuci się na lekarzy.

Zdaniem doktora Marka Twardowskiego, dyrektora gorzowskiego szpitala, który również brał udział w negocjacjach, minister Bartosz Arłukowicz od początku zakładał, że nie dojdzie do jakiegokolwiek porozumienia.

Twardowski również podkreślił, że pieniądze, których domagają się lekarze, mają być przeznaczone nie dla nich, a na leczenie pacjenta. Zarzucił ministrowi ignorancję, kłamstwo i złą wolę. Jego zdaniem, reforma mająca zlikwidować kolejki polega na tym, że utrudnia się pacjentom dostęp do lekarzy.

Minister zdrowia poinformował wczoraj, że prawie 70 procent lekarzy rodzinnych podpisało umowy na przyszły rok. Według Porozumienia Zielonogórskiego, ponad 40 procent lekarzy zamknie swoje gabinety od 2 stycznia, a w niektórych województwach ponad 90 procent jest zrzeszonych w Porozumieniu.

CZYTAJ TAKŻE: NEWS dziennik.pl: Część przychodni zamknięta od Nowego Roku>>>