Z badań, które przeprowadził TNS OBOP na reprezentatywnej próbie 1005 Polaków w wieku 15 lat i więcej, wynika też, że choć 35 proc. z nas boi się zawału serca, to aż 80 proc. nie wie, jaka jest norma "złego" cholesterolu (w skrócie LDL, tj. lipoproteiny niskiej gęstości) we krwi.
Jak przypomniała ekspert w dziedzinie zaburzeń lipidowych prof. med. Barbara Cybulska z Instytutu Żywności i Żywienia, u osoby zdrowej stężenie całkowitego cholesterolu nie powinno przekraczać 190 mg/dl (miligramów na decylitr, tj. 100 ml), stężenie LDL, odpowiedzialnego za rozwój miażdżycy naczyń i chorób sercowo-naczyniowych, powinno być niższe niż 115 mg/dl, a tzw. dobrego cholesterolu (HDL), który przeciwdziała miażdżycy - nie powinno wynosić mniej niż 40 mg/dl. Ważne jest również, by stosunek całkowitego cholesterolu do HDL nie przekraczał wartości 5.
Jak powiedział prof. Stefan Grajek, kierownik Katedry Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, dopuszczalne są pewne odchylenia od podanych norm, ale ocenia się to w zestawieniu z innymi czynnikami chorób sercowo-naczyniowych, jak np. cukrzyca, otyłość, wcześniejszy zawał czy udar mózgu.
"LDL jest określany jako zły cholesterol, gdyż zapoczątkowuje odkładanie się blaszki miażdżycowej w ścianach tętnic, co prowadzi do ich zwężenia. W rezultacie może się rozwinąć np. choroba niedokrwienna serca" - tłumaczyła prof. Cybulska. Pęknięcie blaszki miażdżycowej grozi powstaniem zakrzepu, który może spowodować zawał serca lub niedokrwienny udar mózgu. Obecnie schorzenia te zajmują ciągle pierwsze miejsce wśród przyczyn śmiertelności ludzi na świecie. Dotyczy to również Polski, gdzie odpowiadają za 47 proc. wszystkich zgonów.
"Człowiek rodzi się z niskim stężeniem cholesterolu LDL, tj. ok. 40 mg/dl, a stopniowe zwiększanie się jego stężenia we krwi ma związek z niezdrowym stylem życia, jak np. dieta zbyt bogata w nasycone tłuszcze zwierzęce. Bardzo niewiele osób ma genetycznie uwarunkowany wysoki poziom LDL" - tłumaczyła prof. Cybulska.
Zdaniem prof. Tomasza Zdrojewskiego z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, odsetek zgonów z powodu chorób sercowo-naczyniowych można w znacznym stopniu obniżyć dzięki redukcji poziomu "złego" cholesterolu w populacji.
Jak powiedział prof. Grajek, szeroko zakrojone badania wykazały, że monitorowanie i utrzymywanie na odpowiednim poziomie stężenia HDL przekłada się na znacznie mniejsze korzyści kliniczne niż dbanie o prawidłowy poziom LDL-u.
Z danych przytoczonych przez prof. Zdrojewskiego wynika, że po 1990 r. liczba przedwczesnych zgonów z powodu choroby wieńcowej serca spadła w Polsce o 30 proc. Analiza o nazwie IMPACT, której wyniki opublikowano w 2004 r. w piśmie "Circulation", wykazała, że niemal w 40 proc. odpowiadały za to zmiany w diecie dorosłych Polaków i związany z nimi spadek poziomu cholesterolu we krwi. Chodzi głównie redukcję spożycia nasyconych kwasów tłuszczowych obecnych w produktach zwierzęcych (w tym trzykrotny spadek spożycia masła) na rzecz wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z roślin i ryb oraz zwiększenie konsumpcji warzyw i owoców. Na dalszych miejscach znalazły się: spadek liczby palących i wzrost aktywności fizycznej.
Z badań epidemiologicznych prowadzonych w ostatnich latach wynika jednak, że ciągle mniej niż połowa Polaków ma w normie stężenie całkowitego cholesterolu oraz LDL. Za bardzo niepokojące prof. Zdrojewski uznał wyniki 10-letnich badań SOPKARD wśród młodzieży w wieku 15 lat. Wykazały one, że aż 25 proc. nastolatków badanych w latach 2006-2009 miało poziom cholesterolu na granicy normy, a podwyższone wartości tego związku stwierdzono u 8 proc. młodzieży.