Tymczasem wielu z tych zgonów można by uniknąć, gdyby przewlekła choroba nerek była wykrywana wcześniej - w stadium, w którym można znacznie spowolnić jej rozwój. Nieocenionym narzędziem w jej wczesnej diagnostyce są proste i tanie testy, takie jak badanie ogólne moczu i pomiar stężenia kreatyniny we krwi - podkreślał prof. Jacek Manitius, prezes Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego.

Reklama

Według niego, każda dorosła osoba, nawet jeśli czuje się zdrowa, powinna je wykonywać raz do roku. Dlatego nefrolodzy obecni na spotkaniu zaapelowali do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, by częściej zlecali te badania pacjentom.

Przewlekła choroba nerek jest najczęściej powikłaniem źle leczonej cukrzycy lub nadciśnienia tętniczego. Występuje częściej niż cukrzyca, ale w społeczeństwie jest zupełnie nieznana. "Problem w tym, że nie boli. Rozwija się przeważnie kilkanaście lat nie dając żadnych objawów, stopniowo prowadząc do uszkodzenia oraz niewydolności nerek" - mówi prof. Ryszard Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.

O tym, że jest wykrywana za późno i za rzadko świadczy fakt, że tylko 5 proc. osób, które na nią cierpią, dożywa leczenia nerkozastępczego (tj. przeszczepienia nerki lub dializoterapii), przy czym połowa z nich słyszy diagnozę choroby w momencie, gdy ma już niewydolność nerek, podkreślił prof. Gellert. Większość pacjentów umiera przedwcześnie z powodu powikłań sercowo-naczyniowych, bo choroba nerek kilkakrotnie zwiększa ryzyko schorzeń układu krążenia i co najmniej trzykrotnie ryzyko zgonu z ich powodu.



Dlatego tak ważne jest regularne wykonywanie badania ogólnego moczu oraz oznaczanie poziomu kreatyniny (produkt metabolizmu mięśni) we krwi. Dorośli powinni to robić przynajmniej raz na rok, niezależnie od stanu zdrowia. Dotyczy to zwłaszcza osób z grup ryzyka, tj. tych, których najbliższy krewny (rodzic, rodzeństwo) ma nadciśnienie, cukrzycę lub chorobę nerek. Z kolei pacjenci cierpiący na te schorzenia powinni je wykonywać co najmniej raz na pół roku, podkreślała dr Iwona Mazur, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.

Według prof. Manitiusa to, co powinno nas zaniepokoić, to obecność białka lub cukru w moczu oraz wyższy od normy poziom kreatyniny. Służy on do obliczenia tzw. wskaźnika filtracji kłębuszkowej (GFR), przy pomocy którego ocenia się stadium niewydolności nerek. Zdaniem nefrologa, najlepiej jest jednak, by wyniki badań ocenił lekarz.

Reklama

Przewlekła choroba nerek dotyczy przede wszystkim ludzi starszych. Zdaniem prof. Manitiusa, niepokojący jest jednak fakt, że wzrasta liczba nastolatków oraz młodych dorosłych z otyłością i nadciśnieniem tętniczym. "To prosta droga do zwiększenia liczby osób z chorobą nerek i chorobami układu sercowo-naczyniowego" - podkreślił specjalista.

Dlatego edukację zdrowotną społeczeństwa powinno się zaczynać już od przedszkola i kontynuować na każdym etapie kształcenia. Edukacja społeczeństwa na temat zagrożenia chorobami nerek, ich profilaktyki, wczesnej diagnostyki i leczenia jest jednym z celów Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych. Jego członkowie działają też na rzecz zapewnienia europejskich standardów leczenia chorym dializowanym w Polsce.

Informują pacjentów m.in. o możliwościach prowadzenia dializy otrzewnowej (tzw. domowej), która daje chorym większą niezależność i jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla ludzi młodszych, uczących się lub pracujących. Jest to metoda preferowana u dzieci w wieku 1-5 lat. Mimo, że jest refundowana podobnie do hemodializy prowadzonej w szpitalu, w Polsce korzysta z niej ciągle niewielki odsetek pacjentów - ok. 5 proc. wszystkich dializowanych.