Otyłość dzieci i dorosłych kosztuje. W Ontario, gdzie mieszka prawie 40 proc. z 34 mln Kanadyjczyków, leczenie chorób związanych z otyłością to koszty nawet 2,5 mld dolarów kanadyjskich rocznie. System opieki zdrowotnej w Kanadzie jest publiczny, więc za wizyty lekarskie i opiekę szpitalną nad osobami otyłymi płacą podatnicy.
Jak w minionym tygodniu poinformowało Ontario Medical Association (OMA - Lekarskie Stowarzyszenie Ontario), w związku z epidemią otyłości lekarze chcą, by nie tylko oznakowano niezdrowe jedzenie, ale też by wprowadzono podatek od "śmieciowego jedzenia". Wzorem w walce z "junk food" mają być kampanie antynikotynowe.
Po pierwsze proponują wyższe podatki na słodkie i tłuste produkty, niższe podatki - na wartościową żywność. To zresztą częściowo już zrealizowany postulat, bo w Ontario warzywa i owoce nie są objęte HST (odpowiednik VAT). Po drugie - publiczna informacja i edukacja, w tym - szokujące zdjęcia, na tej samej zasadzie, na jakiej umieszcza się je na paczkach papierosów. Po trzecie - ograniczenia w reklamie tłustych i słodkich produktów żywnościowych dla dzieci. Po czwarte - ograniczenie sprzedaży bezwartościowych produktów w miejscach, gdzie bywają młodzi ludzie, czyli np. na stadionach sportowych.
Na stronach OMA jest kilka przykładów, jak powinny wyglądać graficzne ostrzeżenia na opakowaniach słodkich i tłustych przysmaków. Frytki umieszczono w paczce papierosów, na opakowaniu czekoladowego mleka (popularna "przekąska" dla dzieci) umieszczono górę cukru i informację o zawartości kalorycznej, na pizzy - zdjęcie otłuszczonej wątroby. Dramatycznie wygląda zdjęcie dziecięcej stopy z ranami charakterystycznymi dla cukrzyków na puszce słodkiego napoju.
Przy tym lekarze zdają sobie sprawę, że każda próba wprowadzenia ich postulatów w życie spotka się z atakiem ze strony przemysłu spożywczego. W swoich materiałach przypominają, że w sierpniu br. ministerstwo zdrowia Kanady w jednym z raportów wskazało, iż spożywanie słodzonych napojów przyczynia się do wzrostu wagi i zwiększa ryzyko otyłości. Od tego czasu, przypomnieli lekarze, koncern Coca-Cola rozpoczął kampanię medialną, składał skargi w urzędach i rozpoczął akcję wysyłania listów do radnych miast przeciwko jakimkolwiek inicjatywom, które byłyby skierowane przeciw słodkim napojom.
Ryzyko polityczne jest realne. Korespondent telewizji CBC w Waszyngtonie, Neil Macdonald przypomniał, że choć dwie trzecie Amerykanów waży za dużo, co oznacza np. negatywny wpływ na gospodarkę, to jednak takie próby promowania zdrowego stylu życia, jak ta podjęta przez Michelle Obamę, są wyśmiewane przez konserwatystów, bo to "państwo nadopiekuńcze", bo to poglądy "skrajnej lewicy" - jak np. mówiła gwiazda Republikanów Michele Bachmann.
Jak zwracał uwagę dziennik "The Globe and Mail", jedno ze zrzeszeń przemysłu spożywczego już zaprotestowało przeciw ewentualnemu "podatkowi od otyłości", ponieważ "w sprawie otyłości nie ma jednego rozwiązania". Food & Consumer Products of Canada twierdzi, że wyższy podatek na niektóre rodzaje żywności uderzy po kieszeniach najuboższych. Wystarczy jednak stanąć przy kasie w tanich supermarketach z żywnością: to właśnie najmniej zarabiający kupują najczęściej słodzone napoje i tłuste przekąski.
Rząd Ontario obecnie czeka na zalecenia w sprawie diety dzieci od swojej grupy ekspertów. Lekarze biją jednak już na alarm, bo obecnie 31,5 proc. kanadyjskich dzieci ma nadwagę lub jest otyłych, dwa razy więcej niż 30 lat temu. Trzy czwarte tych dzieci nigdy nie chudnie. Szacuje się, że najmłodsze pokolenie Kanadyjczyków będzie pierwszym w historii, którego życie będzie krótsze niż życie rodziców.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>