Trzaskowski o dekryminalizacji marihuany: jestem przeciwko temu, żeby ganiać chłopaków na ulicy

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na antenie Radia ZET został zapytany m.in. o to, czy jest za dekryminalizacją marihuany na własny użytek.

- Ja wielokrotnie mówiłem, że dzisiaj głównym zagrożeniem są różnego rodzaju wymysły chemiczne, które są niesłychanie groźne - odpowiedział włodarz Warszawy. - Również jestem przeciwko temu, żeby ganiać chłopaków na ulicy i łamać im życie tylko dlatego, że mają pół skręta w kieszeni - kontynuował polityk.

Reklama

Bogdan Rymanowski dopytał Rafała Trzaskowskiego, czy jest za dekryminalizacją marihuany. Polityk odpowiedział, że jest za pogłębioną rozmową na ten temat.

O komentarz do słów polityka poprosiliśmy dra Eryka Matuszkiewicza — specjalistę toksykologii klinicznej i chorób wewnętrznych, który pracuje na oddziale Toksykologii Szpitala Miejskiego im. F. Raszei w Poznaniu. Od 2023 r. jest konsultantem wojewódzkim w dziedzinie toksykologii klinicznej dla województwa lubuskiego.

Toksykolog: przechodzenie przez procedury policyjne nie przyniesie pożądanego efektu wychowawczego

Dr Eryk Matuszkiewicz uważa, że musimy rozróżnić depenalizację, czyli karanie od dekryminalizacji, czyli uznania czynu za przestępstwo.

- Szczerze powiem, że w przypadku posiadania przy sobie marihuany na swój własny użytek, jeżeli zatrzymano kogoś ze skrętem jednym czy dwoma, to też bym był za tym, żeby tego nie karać. O ile na przykład nie jest to recydywa – zastrzega lekarz.

- Jeżeli pierwszy raz kogoś złapano z niewielką ilością marihuany, to w moim przekonaniu przechodzenie przez te procedury policyjne, przesłuchiwania a potem ukaranie, nie przyniesie pożądanego efektu wychowawczego - uważa dr Matuszkiewicz.

Reklama

- Wolałbym, żeby w momencie, kiedy kogoś zatrzymano w takiej sytuacji, skierowano go do poradni zdrowia psychicznego czy poradni leczenia uzależnień, żeby psycholog z nim porozmawiał, rozeznał się w sytuacji, opowiedział o ewentualnych zagrożeniach i jeżeli rzeczywiście jest jakiś problem z używaniem tego rodzaju substancji, odpowiednio pokierował tego człowieka na właściwą drogę – mówi specjalista w rozmowie z Dziennikiem.

Dr Matuszkiewicz: Karajmy pracami społecznymi, a nie pozbawieniem wolności

Nasz rozmówca proponuje inne rozwiązanie w przypadku zatrzymania osoby z niewielką ilością marihuany.

- Miałem kiedyś pomysł, że jeżeli by się zdarzyło zatrzymać taką osobę, to zamiast karać ją aresztem i pozbawieniem wolności, można by zlecić także prace społeczne. Widziałem, że duże potrzeby są na przykład w domach pomocy społecznej, przy starszych ludziach. Opiekunowie się w nich uwijają, bo mają bardzo dużo pracy. Widziałbym to tak, że jeśli ktoś takie przestępstwo popełni, to nie wsadzamy go do więzienia, tylko kierujemy do prac prewencyjnych - wyjaśnia dr Matuszkiewicz.

Inaczej jest w przypadku producentów, dla których lekarz nie przewiduje żadnej taryfy ulgowej.

- Osoby, które hodują, rozprowadzają, dystrybuują marihuanę - tu nie ma co dyskutować i się zastanawiać. Natomiast to nie jest równoznaczne z legalizacją marihuany, bo tutaj bym był ostrożny i jeżeli miałoby do tego dojść, to myślę, że trzeba by zorganizować szeroko zakrojoną kampanię informacyjną i powiedzieć, z czym się tak naprawdę wiąże jej używanie - tłumaczy.

"Palenie marihuany to nie jest niewinne zajęcie, obojętne dla naszego organizmu"

Ekspert podkreśla, że palenie marihuany to nie jest niewinne zajęcie, które jest obojętne dla naszego organizmu, tylko niesie pewne skutki somatyczne i zagrożenie dla naszego zdrowia psychicznego.

- To, że marihuana jest surowcem naturalnym, nie znaczy, że jej palenie jest nieszkodliwe. Są doniesienia, które mówią, że palenie nie jest obojętne dla naszego zdrowia. Oczywiście nie wszyscy palący marihuanę będą z tego powodu cierpieć, ale trzeba prewencyjnie zadziałać i mówić o wszystkich potencjalnych skutkach - radzi ekspert.

- W przypadku alkoholu jest tak, że został oczywiście dawno temu zalegalizowany, natomiast w tej chwili praktycznie jest więcej nakładów na likwidację szkody, czyli uzależnienia od alkoholu, niż czerpiemy z tego dochodu. Chodzi o to, żeby ta sytuacja nie obróciła się przeciwko nam. Myślę, że tę kwestię trzeba wziąć też pod uwagę, jeżeli będziemy mówić o legalizacji marihuany – zauważa specjalista.

- Z drugiej strony, mówiąc trochę przekornie, nie musimy jej legalizować, bo marihuana w użyciu medycznym jest dostępna i stosowana w poradniach medycyny konopnej. Pytanie, na ile to jest nadużywane i ile recept jest wystawionych ze względu na wskazania, a ile jest nadmiarowo wystawianych, to już osobna kwestia – dodaje dr Matuszkiewicz.

American Heart Association zaleca powstrzymywanie się od palenia jakichkolwiek substancji, w tym produktów z konopi indyjskich, ze względu na potencjalne ryzyko uszkodzenia serca, płuc i naczyń krwionośnych.

Najnowsze badania wskazują, że palenie i wdychanie konopi indyjskich zwiększa stężenie karboksyhemoglobiny we krwi (tlenku węgla, trującego gazu) i smoły (częściowo spalonej substancji palnej) podobnie do skutków wdychania dymu tytoniowego.

Oba te czynniki są powiązane z chorobami mięśnia sercowego, bólem w klatce piersiowej, zaburzeniami rytmu serca, zawałami serca i innymi poważnymi schorzeniami.