Izabela Leszczyna: Poprzednie kierownictwo zaniedbało tę sprawę

W rozmowie z Wirtualną Polską szefowa Ministerstwa Zdrowia powiedziała, że "od razu po wejściu do resortu, "dostała po głowie" kartą zgonu.

- Poprzednie kierownictwo najwidoczniej wiedziało, że odejdzie i zaniedbało tę sprawę. Gdy tylko weszliśmy do ministerstwa, musieliśmy błyskawicznie działać, żeby można było od 1 stycznia 2024 roku organizować pochówek zmarłym - wyjaśniła Izabela Leszczyna.

Reklama

Przyznała, że rozporządzenie jest fatalne, ale nie miała czasu na zmianę. - Takich protez w resorcie stworzono w ostatnich latach wiele. Ja prowizorek nie chcę - dodała.

Karta zgonu - czym jest i kto ją wystawia?

Karta zgonu to jeden z podstawowych dokumentów, który jest wydawany bliskim po śmierci członka rodziny. Jest konieczny do wydania aktu zgonu i dokonania pochówku zwłok.

Karta zgonu musi być wydana dla każdej zmarłej osoby, także martwo urodzonych dzieci, które rodzice chcą pochować. Wzór karty zgonu określa rozporządzenie ministra zdrowia.

Dokument zawiera takie informacje jak np.: imię i nazwisko zmarłego, jego PESEL, datę i godzinę zgonu (albo znalezienia zwłok), jego przyczynę i miejsce zgonu. Na karcie zgonu dopuszczalna jest adnotacja "przyczyna nieustalona".

Z kartą zgonu trzeba udać się do Urzędu Stanu Cywilnego, aby uzyskać inny ważny dokument - akt zgonu.

Reklama

Lekarz: Aktualne przepisy to absurd

Obecne przepisy dotyczące karty zgonu są zdaniem lekarzy absurdem, który trzeba jak najszybciej zmienić.

- Aktualnie zamiast dotychczasowych dwóch stron karty zgonu, trzeba wypełniać aż sześć, choć z medycznego punktu widzenia jest to zupełnie nieracjonalne. Lekarz musi np. wpisać tam informacje na temat wykształcenia czy stanu cywilnego pacjenta, co przy osobach samotnych dodatkowo komplikuje sprawę, bo nie ma jak weryfikować tych informacji. To absurd do natychmiastowej zmiany - wyjaśnił Jakub Kosikowski, lekarz i rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej w rozmowie z WP ABC Zdrowie.

Dodatkowo medycy muszą raportować każdy zgon do GUS-u w oddzielnej aplikacji. - Przerzuca się na nas dodatkowe i niepotrzebne obowiązki, podczas gdy nadal nie została rozwiązana podstawowa kwestia dotyczące samego stwierdzania zgonu - zaznaczył rozmówca WP.

Trudno znaleźć lekarza, który stwierdzi zgon

Chodzi o kwestię tego, kto powinien to robić. Kosikowski wyjaśnia, że obecnie ani lekarz rodzinny nie ma takiego obowiązku, ani nocna i świąteczna opieka medyczna. Koronerzy, czyli dyżurni lekarze, którzy stwierdzają zgony, są dostępni tylko w wybranych miejscach, bo samorządów w Polsce nie stać na opłacanie ich pracy.

W efekcie zdarza się tak, że rodzina nie może pochować zmarłego, bo trudno jej znaleźć lekarza, który stwierdzi zgon. Chodzi np. o sytuację, kiedy zwłoki zostały już zabrane przez zakład pogrzebowy. Wtedy lekarz odmawia stwierdzenia zgonu, bo nie widział ciała zmarłego i nie może tego zrobić "zaocznie". Jednolite przepisy w tej sprawie będą mogły usprawnić kwestię pochówku.