Po wypadku kierowca "nie jest już tym, kogo pamiętamy"

Był jeden z najlepszych kierowców w historii Formuły. Zdaniem medyków lata niesprawności po urazie głowy wpłynęły na obecny stan zdrowia Michaela Schumachera, choć jest on otoczony najlepszą możliwą opieką. Jak napisali dziennikarze rumuńskiego Sportal, 55-letni dziś Schumacher, "nie jest już tym, kogo pamiętamy".

Do pechowego wypadku doszło 29 grudnia 2013 r. we francuskim kurorcie Meribel, gdzie Michael Schumacher spędzał urlop z rodziną. Nie był narciarskim nowicjuszem, ale wskutek upadku uderzył głową o kamień. Chociaż kask uratował mu życie, został poważnie ranny w głowę, przeszedł dwie operacje i został wprowadzony w sztuczną śpiączkę.

Reklama

Od tego czasu rodzina nie informuje o jego stanie zdrowia, ani nie publikuje zdjęć byłego sportowca. Przegląd Sportowy cytuje doktora Acariego ze szpitala Bellaria w Bolonii, który przekonuje, że już po kilku latach osobę w takim stanie dotykają różne problemy zdrowotne.

Po sześciu latach Schumacher nie jest już osobą, którą pamiętamy z czasów Formuły 1. Choć otoczono go intensywną opieką i trwało to długo, w jego organizmie i na jego ciele wiele się zmieniło — od narządów, kości, po mięśnie. Wszystko to na skutek uszkodzenia mózgu w wyniku upadku, jaki mu się przydarzył – powiedział włoski specjalista w rozmowie z Motorsport.com.

Nowatorska terapia w Paryżu. Schumacher w eskorcie kilkunastu ochroniarzy

Zdaniem włoskiego lekarza, leczenie niemieckiego kierowcy rajdowego służy utrzymaniu pracy jego najważniejszych narządów, a nie powrotowi do zdrowia, który nie jest możliwy.

Jego obecny stan wymaga uwagi 24 godziny na dobę. Będzie miał wokół siebie zespół fizjoterapeutów, którzy będą starali się wzmocnić efekt długoterminowej opieki nad jego chorobą. Występują powikłania, takie jak zanik mięśni, osteoporoza, a nawet dysfunkcja narządów. W przypadku osób słabszych ekonomicznie zazwyczaj te dolegliwości kończyły się śmiercią, ponieważ ciało zostało uszkodzone nie do naprawienia – przyznał Acari.

Reklama

Francuskie media opisały niedawno, jak Schumacher przyleciał helikopterem do paryskiego szpitala na zabieg leczenia komórkami macierzystymi. Trafił na oddział intensywnej opieki kardiochirurgicznej ambulansem na szwajcarskich numerach rejestracyjnych.

Nosze, na których został wniesiony do szpitala, były przykryte ciemnoniebieskim kocem, a materiał całkowicie go zakrywał - od twarzy po całe ciało tak, aby nikt nie mógł zrobić mu zdjęć.

Jego spokoju pilnował też kilkunastoosobowy zespół ochroniarzy ze słuchawkami na uszach trzymając gapiów z daleka.

Były szef Ferrari: "Michael jest cudownie prowadzony przez żonę i dzieci, które go chronią"

Jean Todt, jest jednym z nielicznych źródeł aktualnych informacji na temat stanu zdrowia Niemca. Były szef Ferrari był jego bliskim przyjacielem.

- Michael tu jest, więc nie tęsknię za nim. Ale po prostu nie jest już tym samym Michaelem, którym był kiedyś. Jest inny i jest cudownie prowadzony przez żonę i dzieci, które go chronią - powiedział w rozmowie z "L’Equipe".

- Jego życie jest teraz inne i mam zaszczyt dzielić z nim chwile. To wszystko, co można powiedzieć. Niestety zły los spotkał go dziesięć lat temu. Nie jest już Michaelem, którego znaliśmy w Formule 1 – dodał. Todt ma bliskie relacje z rodziną Schumacherów. Wyjawił, że pomimo nieznanego dokładniej stanu zdrowia Niemca, nadal oglądał z nim wyścigi Formuły 1.

W wyemitowanym w 2021 r. na platformie Netflix filmie dokumentalnym zatytułowanym "Schumacher" z udziałem m.in. jego żony Corinny i dzieci oraz Lewisa Hamiltona i Fernando Alonso, Corinna szczegółowo opisała, jak rodzina kierowcy poradziła sobie z tą sytuacją.

- Michael tu jest. Inaczej, ale on tu jest i, jak sądzę, dodaje nam siły. Jesteśmy razem. Mieszkamy razem w domu. Prowadzimy terapię. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby Michael miał się lepiej i aby czuł się komfortowo. Chcemy po prostu sprawić, żeby poczuł naszą rodzinę, naszą więź. I nieważne co się stanie, zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wszyscy to zrobimy - powiedziała żona Michaela Schumachera.

- Staramy się funkcjonować jako rodzina w sposób, jaki Michaelowi się podobał i nadal podoba. A my żyjemy dalej. "Prywatność jest prywatna", zawsze powtarzał. Bardzo ważne jest dla mnie, aby mógł nadal cieszyć się życiem prywatnym tak bardzo, jak to jest możliwe. Michael zawsze nas chronił, a teraz my chronimy Michaela - podkreśliła.

Prawnik rodziny, Felix Damm, ujawnił w październiku ubiegłego roku, dlaczego nie opublikowano raportu końcowego na temat stanu zdrowia 55-latka.

- Zawsze chodziło o ochronę prywatności. Rozważaliśmy, czy ostateczny raport na temat stanu zdrowia Michaela byłby właściwym sposobem. Ale to by nie był koniec i musiałby być stale aktualizowany – przyznał Damm wskazując na obawy, że to jeszcze podsyciłoby zainteresowanie mediów stanem zdrowia kierowcy.