Pigułka "dzień po", czyli antykoncepcja awaryjna bez recepty, była w programie wyborczym dwóch ugrupowań tworzących obecną koalicję: Koalicji Obywatelskiej oraz Nowej Lewicy. Obietnica szybko nabrała konkretnych wymiarów. Zmiany w prawie w połowie stycznia zapowiedział premier Donald Tusk, a kilka dni później minister zdrowia Izabela Leszczyna skierowała projekt nowelizacji ustawy Prawo farmaceutyczne do Stałego Komitetu Rady Ministrów, z zaleceniem, aby jego rozpatrzenie odbyło się "z pomięciem etapu uzgodnień, opiniowania i konsultacji publicznych".

Reklama

Episkopat o pigułce "dzień po": zawiera akceptację zniszczenia życia

Teraz stanowisko w sprawie pigułki "dzień po" przedstawił Episkopat Polski. "Z punktu widzenia etycznego stosowanie tabletek 'po' jest niemoralne, gdyż zawiera w sobie akceptację zniszczenia życia konkretnej osoby" – brzmi stanowisko Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych odnośnie do stosowania tzw. antykoncepcji doraźnej.

Reklama

Eksperci KEP zwracają uwagę, że preparaty mające służyć antykoncepcji awaryjnej "wykazują pewne działanie antykoncepcyjne, opóźniając owulację, to jednak ich zasadnicze działanie polega na uniemożliwieniu skutecznej implantacji w macicy zarodka gdyby jednak doszło do owulacji i zapłodnienia. Z etycznego punktu widzenia jest to działanie abortywne, ponieważ prowadzi do celowego uśmiercenia istniejącego już organizmu ludzkiego".

Reklama

Podkreślają, że stosowanie tych pigułek "przyczynia się do traktowania ciąży jako problemu, z którym trzeba walczyć wszelkimi środkami, włącznie z aborcją. W konsekwencji zmniejsza się szacunek dla życia człowieka i zwiększa się akceptowalność procedur medycznych związanych z jego niszczeniem".

KEP: Tabletki "dzień po" zaburzają prawidłowe czynności organizmu

Szczególny niepokój i sprzeciw Zespołu budzi udostępnienie tych preparatów osobom nieletnim, których układ hormonalny jest jeszcze nie w pełni ukształtowany, zwłaszcza że "żaden z tych preparatów nie został w sposób wystarczający przebadany pod kątem wpływu na kobiety w wieku poniżej 16. roku życia".

KEP sprzeciwia się tej metodzie z powodów medycznych, ponieważ przyjmowanie tabletek "dzień po" nie jest obojętne dla organizmu kobiety: "zaburza prawidłowe czynności organizmu, jest przyczyną licznych nieprawidłowości w funkcjonowaniu układu rozrodczego i gruczołów sutkowych, układu nerwowego, żołądka i jelit, może powodować zaburzenia nastroju; preparaty te wchodzą w interakcje z innymi lekami".

Preparaty te mogą być szczególnie niebezpieczne dla nieletnich dziewcząt, "zaburzają rozwój biologiczny i psychiczny, a także może wpływać na ich płodność w przyszłości".

Tabletka "dzień po" nie jest tabletką poronną

O to, żeby nie określać pigułki "dzień po" mianem tabletki wczesnoporonnej, zaapelowała niedawno minister zdrowia Izabela Leszczyna. Przypominała o tym także FEDERA, czyli Fundacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, po tym, jak w materiale TVP pojawiło się takie porównanie.

"Tzw. 'tabletka po' to forma ANTYKONCEPCJI awaryjnej. Jej rolą jest przeciwdziałanie zapłodnieniu po odbytym stosunku. 'Tabletka po' nie ma wpływu na ciążę, która już istnieje" - pisała Fundacja na Instagramie.

"'Wczesnoporonna' to niepoprawny termin. Na każdym etapie aborcji przyjmuje się te same substancje, specjalna 'tabletka wczesnoporonna' to bzdura, która nie istnieje. Po drugie - patrz wyżej. Antykoncepcja awaryjna nie przerywa ciąży, a jej zapobiega!" - podkreślała FEDERA.