Dziennikarze Sky News rozmawiali z jedną z najbardziej znanych ekspertek Światowej Organizacji Zdrowia w dziedzinie chorób zakaźnych, dr Marią Van Kerkhove, na temat największych jej zdaniem zagrożeń zdrowotnych, jakie mogą nam zagrozić w 2024 r. To epidemiolożka, szefowa Departamentu WHO ds. Przygotowania i Zapobiegania Epidemiom i Pandemiom.
Fatalny poziom zaszczepienia na COVID-19
Rozmowa zaczęła się od tematu koronawirusa i rosnących w ostatnim czasie liczbach zakażeń. - Nie rozumiem, dlaczego dla niektórych może to być niespodzianka - powiedziała Van Kerkhove
- Jeszcze nie doszliśmy to tego momentu, gdy możemy powiedzieć, że COVID-19 jest chorobą sezonową. Ale w krajach leżących w umiarkowanym klimacie mamy do czynienia z typowymi dla tej pory roku wzrostami zakażeń wywołanych wirusami atakujących drogi oddechowe - dodała.
Dlatego tak ważne jest odpowiednio wcześnie uruchomione kampanie szczepień przeciwko grypie i COVID-19, zwłaszcza wśród osób najbardziej narażonych na zakażenie. - Ale poziom wyszczepienia grup ryzyka we wszystkich krajach jest fatalny - powiedziała.
- To dla mnie powód do ogromnej frustracji. Mamy przecież narzędzia, które pozwalają skutecznie zapobiegać poważnym przebiegom choroby i zgonom, dotyczy to zarówno grypy jak i COVID-19. Dlaczego z tego nie korzystamy? - podkreśla.
Gorączka denga
W przyszłym roku uwagę trzeba będzie też skierować na gorączki tropikalne, coraz częściej obecne z Europie. Van Kerkhove przypomina niedawną konferencję w Dubaju, podczas której mówiono m.in. o wpływie ocieplenia klimatu na rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych. Jedną z nich jest przenoszona przez komary gorączka denga.
- To dobrze pokazuje zagrożenie. Komary przenoszą się coraz bardziej na północ i coraz bardziej na południe. We Włoszech obserwuje się obecność dengi na obszarach o niewidzianej wcześniej skali - powiedziała.
Jej zdaniem komary przenoszące wirusy chorób tropikalnych będą powszechne w Anglii już w latach 40. XXI wieku. - To nie jest jedynie teoria dotycząca przyszłości. To się dzieje już teraz. I trzeba już teraz się tym zająć - podkreśliła.
Epidemia małpiej ospy
O małpiej ospie głośno się zrobiło latem ubiegłego roku, gdy w wielu krajach leżących poza Afryką rejestrowano znacznie większą liczbę przypadków niż zazwyczaj. Głównie dotyczyło do Stanów Zjednoczonych, Hiszpanii. Niemiec, Brazylii i Kolumbii. Światowa Organizacja Zdrowia uznała to za "globalne zagrożenie dla zdrowia publicznego". W Polsce w całym ubiegłym roku stwierdzono 213 zakażeń. Od stycznia do połowy grudnia tego roku takich przypadków było zaledwie trzy.
Obecnie w Europie nie obserwuje się niebezpiecznego poziomu infekcji, ale dr Van Kerkhove zwraca uwagą na sytuację w Demokratycznej Republice Konga. W listopadzie wybuchła tam największa epidemia w historii. Choroba rozprzestrzenia się poprzez kontakty seksualne, co zdaniem ekspertki sprzyja szybkiemu rozprzestrzenianiu się. Przypadki rejestrowane w ubiegłym roku w Europie były efektem zarażania się ludzi w wyniku pogryzień czy bezpośredniego kontaktu za zakażonymi zwierzętami.
Wirus małpiej ospy dzieli się na dwa klady genetyczne. W Europie w ubiegłym roku krążył łagodniejszy klad II. Tymczasem klad I dominujący w DRK ma wyższą śmiertelność, na poziomie 10 proc. - Dlatego niepokoimy się ekspansją kladu I na inne kraje. Niestety małpiej ospie poświęca się bardzo mało uwagi – powiedziała.
Choroby zakaźne na terenach wojny
Zdaniem epidemiolożki kolejnym globalnym zagrożeniem zdrowotnym jest ryzyko rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych na terenach objętych wojną. To przede wszystkim konflikty rosyjsko-ukraiński oraz izraelsko-palestyński, ale także znacznie więcej mniejszych w różnych regionach świata.
Dla personelu medycznego fatalne warunki sanitarne panujące w strefach objętych działaniami wojennymi i niszczenie domów to otwarta droga dla ryzyka rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych. - Oprócz zagrożeń związanych z patogenami, ludzie mieszkający na tych obszarach są głodni, niedożywieni, nie mają dostępu do czystej wody i systemów kanalizacyjnych, do tego panuje zimno - powiedziała dr Van Kerkhove.
- Gdy w takich okolicznościach pojawią się choroby zakaźne, ci przestraszeni i żyjący w ciągłym zagrożeniu ludzie będą cierpieć jeszcze bardziej - dodała.
Czy jesteśmy gotowi na nową pandemię?
Van Kerkhove została też zapytana o to, czy jesteśmy przygotowani na nową pandemię. - I tak, i nie - odpowiedziała.
Z jednej strony, jak zaznaczyła, zwiększyły się możliwości poszczególnych państw w zakresie nadzoru, testowania i klasyfikowania nowych zagrożeń, poprawiła się też zdolność zapobiegania infekcjom i zaangażowanie systemów ochrony zdrowia.
Jednak są też elementy, które sprawiają, że ekspertka nie jest wyłącznie optymistką. - Patrzę na spadek zaufania do świata. Patrzę na ataki na naukę i naukowców czy upolitycznienie każdego aspektu COVID-19 - wyliczała.