Epidemia odry w Rumunii

Rumuńskie Ministerstwo Zdrowia ogłosiło w środę oficjalnie stan epidemii odry na szczeblu krajowym. Stało się tak po poważnym wzroście liczby hospitalizowanych dzieci z powodu tej choroby. W całym kraju odnotowano prawie 2 tys. przypadków zachorowań. Zakażenia występują w 29 z 41 okręgów. 80 proc. chorych dzieci jest niezaszczepionych.

Jak zaznaczyła szefowa MZ Alexandru Rafila epidemia jest skutkiem spadającego poziomu wyszczepienia. "Zaszczepienie pierwszą dawką u dzieci w skali kraju wynosi 78 proc., a drugą dawką 62 proc. Od ponad 10 lat poziom zaszczepienia wykazuje tendencję spadkową – poinformował resort zdrowia. W ostatnich 15 latach wskaźnik wyszczepienia szczepionką skojarzoną MMR (przeciwko odrze, różyczce i śwince) spadł o 20 proc.

Reklama
Reklama

Dzięki ogłoszeniu stanu epidemii rząd Rumunii będzie miał lepsze narzędzia, aby uruchomić program szczepienia dzieci mających 9-11 miesięcy, a także uzupełnić szczepienia dzieci dotychczas nieszczepionych lub niezaszczepionych w pełni. Aby móc uniknąć masowej epidemii, poziom wyszczepienia dzieci powinien osiągnąć 95 proc.

Poprzednia epidemia odry w Rumunii miała miejsce w latach 2016-2019. Zachorowało wtedy prawie 19 tys. osób, zmarło 64.

W Polsce też przestajemy się szczepić na odrę

Polscy epidemiolodzy i lekarze od kilku lat alarmują, że nam również grozi epidemia chorób zakaźnych, w tym odry. Powód? Dokładnie ten sam, co w Rumunii. Coraz mniejszy poziom zaszczepienia wśród dzieci. Odra to wyjątkowo zakaźna choroba, znacznie bardziej niż COVID-19. "Wirus odry jest jednym z najbardziej zaraźliwych oraz najłatwiej przenoszących się wirusów, jakie znamy" — ostrzega Państwowy Zakład Higieny.

Odra to choroba wielokrotnie bardziej zaraźliwa niż COVID-19. Jedna chora osoba może zainfekować nawet 18 innych. To trzykrotnie więcej niż w przypadku grypy czy SARS-CoV-2. Przy takiej skali transmisji wirusa i dalszym spadku liczby szczepień ewentualny wybuch epidemii odry będzie miał katastrofalne skutki – ostrzegała dr Hanna Czajka, pediatra i specjalistka chorób zakaźnych, cytowana przez UNICEF.

Aby mówić o tzw. odporności populacyjnej, konieczny jest poziom zaszczepienia na poziomie 95 proc. Poniżej tego progu spadliśmy już dawno.

- W Polsce odsetek dzieci zaszczepionych podstawową dawką MMR spadł poniżej tej granicy już w 2017 roku, a w 2018 roku wyniósł mniej niż 93 proc. - mówiła dr Czajka.

Materiały prasowe / PZH

Szczepienie MMR (przeciwko odrze, śwince i różyczce) w Polsce jest obowiązkowe (bezpłatne). Pierwszą dawkę podaje się w 13-15 miesiącu życia dziecka, drugą w 6. roku życia.

Jednak w ostatnich latach lawinowo wzrasta liczba rodziców odmawiających szczepienia dzieci. Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH – PIB w ostatnich latach liczba uchyleń wzrosła kilkunastokrotnie. W 2010 roku zarejestrowano 3 437 uchyleń od szczepień obowiązkowych, w 2016 r. ta liczba wyniosła 23 147, w 2019 r. już 48 609 rodziców odmówiło szczepień, a w ubiegłym roku oficjalnie stwierdzono 72 722 uchylenia od obowiązkowych szczepień.

NIZP PZH — PIB

Rosną zachorowania na odrę

Jeszcze nie notuje się w Polsce takiej skali zachorowań na odrę, ale przed pandemią trend był dramatycznie wzrostowy. W 2017 r. na odrę zachorowały 63 osoby, rok później stwierdzono 359 infekcji, w 2019 r. były już 1 502 zachorowania.

Czas, kiedy dominował koronawirus, nieco zaburzył statystyki. Wprowadzane obostrzenia sprawiły, że rzadziej się kontaktowaliśmy, żłobki i przedszkola, gdzie choroba może się rozprzestrzeniać wyjątkowo łatwo, były zamykane, dorośli i dzieci nosili maseczki, które ograniczają transmisję wirusów. Do tego doszły rzadsze wizyty w placówkach medycznych i ograniczona w związku z tym diagnostyka.

Od początku obecnego roku do końca listopada oficjalnie stwierdzono 33 przypadki odry w Polsce. To więcej niż w całym 2022 r., w którym wykryto 28 infekcji.