Choroby przyzębia są uznawane za drugą co do częstości przyczynę utraty zębów. Statystyki pokazują, że uniknąć ich jest bardzo trudno, bo wiele czynników wpływa na ich występowanie. Tymczasem część czynników sprzyjających paradontozie łatwo zidentyfikować, bo są zależne od nas samych. Są to m.in. niedostateczna higiena, palenie i choroby ogólnoustrojowe, jak np. cukrzyca, które negatywnie wpływają również na dziąsła.

Reklama

Szczotkowanie techniką

Za rozwój paradontozy odpowiedzialne są bakterie, które w większości na stałe bytują w jamie ustnej człowieka i nie wyrządzają żadnej szkody. W sprzyjających dla nich warunkach potrafią zagnieździć się w kieszonkach dziąsłowych i atakować tkanki, powodując stan zapalny, a więc ból, obrzęk, krwawienie, tkliwość i stopniową degenerację. Nieleczony grozi utratą zębów i szeregiem konsekwencji dla zdrowia całego organizmu. Rada? Mycie zębów.

Reklama
Reklama

Tylko tyle i aż tyle. Codzienne mycie zębów pozwala uchronić nas przed próchnicą, ale i przed chorobami dziąseł. Nie może to jednak być szybkie, pobieżne szczotkowanie – musi obejmować przestrzenie przy dziąsłach i wykonywanie określonych ruchów szczoteczką.

– Niewielu ludzi wie, że płytka nazębna odkłada się nie tylko na koronie, ale i poddziąsłowo. Jest to cieniutka warstwa białek ze śliny, polisacharydów, martwych komórek, związków mineralnych, resztek jedzenia i bakterii. W tym środowisku czują się wyśmienicie i szybko się namnażają. W trakcie mycia zębów usuwamy ją, zapobiegając mineralizacji płytki, czyli powstawaniu kamienia, jak i dalszemu rozwojowi drobnoustrojów. Najlepiej wykonywać przy tym ruchy wymiatające od kieszonki do korony, ale też tzw. wibracyjne, delikatnie masując dziąsła – opisuje lek. dent. Barbara Sekuła-Kamińska z Dentim Clinic Medicover w Katowicach.

Wsparciem w dokładnym oczyszczaniu kieszonek dziąsłowych może być szczoteczka soniczna, której główka wykonuje tysiące ruchów wibracyjnych na sekundę, usuwając osad i oczyszczając trudno dostępne przestrzenie między zębami.

Nitkowanie nitką

Wykałaczka będąca atrybutem kowboja z westernów nie ma takiego samego przeznaczenia, co nitka dentystyczna. Ta druga pomaga oczyścić powierzchnie styczne zębów z zalegającej płytki nazębnej. Zagłębia się na około 1–2 mm pod linię dziąsła, skąd usuwa biofilm. Powinna być stosowana raz dziennie jako stały element higieny jamy ustnej.

– Niewielkie zagłębienie pomiędzy zębem a dziąsłem nazywamy rowkiem dziąsłowym. U zdrowych osób może tworzyć się z niego kieszonka głęboka do 3 mm. Jeśli jest jeszcze głębsza, wtedy wskazuje na proces powodujący utratę przyczepu dziąsłowego, np. chorobę przyzębia. Podczas nitkowania płytka jest mechanicznie usuwana z powierzchni zęba i może być wypłukana z wodą. Jeśli tam zalega przez dłuższy czas, tworzy idealne środowisko do rozwoju bakterii beztlenowych, m.in. Porphyromonas gingivalis, uważaną za głównego winowajcę chorób dziąseł – wyjaśnia dentystka.

W aptekach i drogeriach nabędziemy różnego typu nici dentystyczne. Jedne są przeznaczone do profilaktyki próchnicy (np. zawierające fluorek), a inne są wskazane przy chorobach dziąseł (nasączone przeciwbakteryjną chlorheksydyną).

– O jeszcze jednej rzeczy warto pamiętać: do każdej przestrzeni powinno się używać nowego kawałka nitki, a nie np. jednego lub, co gorsza, tylko jednego flossera do całej jamy ustnej. Bakterie możemy przenosić pomiędzy zainfekowanym a zdrowym dziąsłem. Na tym nie warto oszczędzać – dodaje ekspert.

Higienizacja do zadań specjalnych

Higienizacja to zestaw zabiegów mających na celu usunięcie kamienia nazębnego i osadów. Decydujemy się na niego głównie ze względów estetycznych, chcąc rozjaśnić uśmiech i pozbyć się przebarwień z kawy czy papierosów, jednak jej zastosowanie jest znacznie bardziej istotne niż tylko poprawa bieli zębów.

– Nieusuwany kamień nazębny narasta, doprowadzając nawet do tego, że mechanicznie obniża linię dziąsła. Powoduje to stan zapalny, a tym samym: powstanie miejsca, w którym bakterie mogą się zagnieździć i namnażać. Skaling i piaskowanie służą jego usunięciu także z kieszonek dziąsłowych. I to właśnie higienizacja jest często jednym z najważniejszych elementów leczenia stanów zapalnych dziąseł, bo usuwając nawarstwione złogi i biofilm bakteryjny, zmniejsza się stan zapalny – mówi lek. dent. Barbara Sekuła-Kamińska.

Na standardową higienizację składa się: skaling, piaskowanie oraz polerowanie. W niektórych gabinetach można spotkać także higienizację bardziej zaawansowaną, składającą się z 8 etapów, która jest rozszerzona o dodatkowe procedury ukierunkowane właśnie na profilaktykę chorób dziąseł. Oprócz tego w leczeniu stanów zapalnych dziąseł stosuje się system Vector, stricte przeznaczony do oczyszczania kieszonek dziąsłowych.

Bakterie w równowadze

Jamę ustną zamieszkują setki gatunków bakterii: od tych najbardziej zjadliwych, przez całkowicie neutralne, aż po komensalne, czyli wpływające korzystnie na nasze zdrowie. Jest też wiele czynników, które mogą zaburzać naturalną równowagę flory bakteryjnej, a w konsekwencji doprowadzać do wzrostu liczebności patogenów atakujących nasze dziąsła.

– Nie pomijajmy języka przy myciu zębów. Na jego bruzdowatej powierzchni ukrywa się wiele drobnoustrojów, które prędko przemieszczą się do kieszonek dziąsłowych zaraz po szczotkowaniu. W ograniczeniu ich liczebności pomoże dedykowany skrobak do języka lub ta sama główka szczoteczki, którą myjemy zęby. Dodatkowo możemy stosować płukanki, jak np. z cynkiem, probiotykami czy profilaktyczną dawką chlorheksydyny (do 0,1%) oraz innym składnikiem przeciwbakteryjnym: chlorkiem cetylopirydyniowym. Ponadto korzystnie wpływają ziołowe wyciągi: z szałwii, rumianku, kory dębu – radzi dentystka.

Odradzane są płukanki z alkoholem, które w dwójnasób szkodzą jamie ustnej: alkohol może niszczyć korzystne bakterie oraz zmniejszać ilość wydzielanej śliny.

Pułapek jest pełno

Dbanie o dziąsła to niełatwe zadanie, bo zagrożeń jest wiele. Niejednokrotnie porównuje się je do zwierciadła oddającego stan naszego zdrowia i trybu życia, jaki prowadzimy.

Na liście czynników szkodzących dziąsłom, a które podlegają naszym wpływom, w czołówce powinny znaleźć się: niewłaściwa higiena, papierosy i styl życia. Jeśli nie odżywiamy się właściwie, mamy niedobory witaminowe, a do tego nie kontrolujemy poziomu glukozy we krwi czy ciśnienia tętniczego, to prędzej czy później odbije się to na stanie zdrowia jamy ustnej. Nie wspominając już o nikotynie, której działanie jest nie tylko kancerogenne, ale i po prostu toksyczne dla tkanek. Możemy jednak wiele zrobić, by temu zawczasu zapobiec: zacznijmy od sumiennej higieny, rezygnacji z używek (także alkoholu) i zrewidowania nawyków żywieniowych – podsumowuje ekspert Dentim Clinic Medicover.

Na stan zdrowia dziąseł oddziałują także czynniki, na które – teoretycznie – nie mamy wpływu, a więc mowa tu o uwarunkowaniach genetycznych, ale także zmianach hormonalnych u kobiet wywołanych m.in. dojrzewaniem, ciążą czy menopauzą. Badania jednak wskazują, że dziąsła mniej podatne są na te czynniki, jeśli właściwie o nie dbamy i regularnie usuwamy płytkę bakteryjną. Brak bakterii to słabsza odpowiedź zapalna organizmu, a więc mniejsze ryzyko powikłania wskutek nadkażenia bakteryjnego.