Doktor Haitham Amal i członkowie jego zespołu ze Szkoły Farmacji na Wydziale Medycyny odkryli bezpośredni związek między poziomem tlenku azotu w mózgu a autyzmem - poinformował Uniwersytet Hebrajski, cytowany we wtorek przez "Times of Israel".
Badanie, przeprowadzone na myszach i opublikowane w poniedziałek w czasopiśmie "Advanced Science", pokazuje, że objawy autyzmu zwiększają się wraz ze wzrostem ilości tlenku azotu w mózgu, a gdy poziom tego związku chemicznego jest obniżany "w sposób proaktywny i kontrolowany" zmniejszają się także objawy autyzmu.
Dziennik "Haaretz" przypomina, że jak dotąd Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków zatwierdziła tylko dwie metody leczenia autyzmu, ale obie zostały pierwotnie zatwierdzone do stosowania w schizofrenii. - Leki te mają poważne skutki uboczne - mówi dr Amal.
- Najnowsze wyniki badań dodają zmienną, która była nieznana i trudna do zidentyfikowania. To ważna i pionierska praca - powiedział prof. Kobi Rosenblum z wydziału neurobiologii Uniwersytetu w Hajfie.
Po przeprowadzeniu badań, Amal, Uniwersytet Hebrajski i uniwersytecka firma Yissum podpisały umowę z amerykańską firmą notowaną na giełdzie Nasdaq (nazwa tej firmy pozostaje utajniona) na opracowanie leku, obniżającego poziom tlenku azotu w mózgu. Do badań klinicznych pozostało jeszcze wiele lat i jak zawsze nie ma gwarancji, że produkt zadziała - wyjaśnia "Haaretz".
Według Światowej Organizacji Zdrowia około jedno na 100 dzieci na całym świecie jest dotknięte autyzmem. W Stanach Zjednoczonych liczba ta wynosi jedno na 30 dzieci, a jedna na cztery osoby z autyzmem w znaczącym stopniu potrzebuje wsparcia.