Deinstytucjonalizacja, czyli odejście od zamkniętego leczenia w szpitalach na rzecz opieki w środowisku pacjenta – to podstawowe założenie reformy psychiatrii, tak w przypadku dorosłych, jak i dzieci. Podczas gdy systemowe zmiany w psychiatrii dziecięcej są dopiero na początku wdrażania, zreformowany model leczenia dorosłych działa już drugi rok i przynosi efekty – choć na razie jedynie w ramach pilotażu.
Nawet jednak jak na pilotaż jest to duże przedsięwzięcie, po ostatnim rozszerzeniu obejmuje ok. 15 proc. dorosłych Polaków. W pierwszym etapie powstało 27 centrów zdrowia psychicznego (CZP) – placówek, które zapewniają opiekę określonej populacji, czyli mieszkańcom swojego rejonu. Ma to być opieka blisko miejsca zamieszkania, w której szpital jest ostatecznością. Centra zapewniają różne formy wsparcia, dopasowane do potrzeb. W pilnych przypadkach oferują konsultację w ciągu 72 godzin, w każdym działa punkt konsultacyjno-zgłoszeniowy, który przyjmuje pacjentów i ocenia, jak szybko trzeba udzielić im pomocy.
Pomoc szyta na miarę
Pilotaż zaplanowano na trzy lata. Choć do końca zostało jeszcze około półtora roku, aby nie zaprzepaścić jego efektów, już teraz zaangażowani w niego eksperci pracują nad zmianami w ustawie z 19 sierpnia 1994 r. o ochronie zdrowia psychicznego (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1878 ze zm.).
– Przygotowujemy – w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia – małą nowelizację ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Chcemy, aby wpisane do niej zostało to, co wypracowaliśmy w pilotażu – mówi DGP prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy ds. psychiatrii.
Jak tłumaczy, w docelowym modelu mają być trzy poziomy referencyjne: centra zdrowia psychicznego, oddziały psychiatryczne przy szpitalach ogólnych oraz oddziały referencyjne w szpitalach wojewódzkich, klinicznych, w których prowadzone są badania naukowe i działalność dydaktyczna.
– Na podstawowych poziomach mogliby leczyć się pacjenci, którym można pomóc w ramach opieki ambulatoryjnej lub mniej wyspecjalizowanej opieki szpitalnej. Czyli np. tacy, którzy nie są obciążeni wielochorobowością, którzy dobrze reagują na leki – wyjaśnia.
Poza tymi trzema poziomami funkcjonowałyby programy terapeutyczne, dla specyficznych schorzeń – nie mniej poważnych, ale rzadziej występujących i wymagających określonego podejścia. Chodzi np. o zaburzenia odżywiania, osoby z tzw. podwójną diagnozą, głębokimi zaburzeniami osobowości czy dorosłe osoby z zespołem Aspergera. Te programy mogłyby być prowadzone np. przez CZP.
Czym by się to różniło od wsparcia na pozostałych poziomach? Byłoby ukierunkowane na leczenie danego schorzenia. – Przykładowo anoreksja to choroba, której towarzyszy wiele zaburzeń somatycznych i powikłań. Potrzebna jest też pomoc lekarzy innych specjalności, określona diagnostyka. To poważna choroba, ale stosunkowo rzadka, nie każdy lekarz wie, jak postępować. Jeśli placówka ma jedną taką pacjentkę na swoim terenie, może nie mieć doświadczenia, mogłaby sobie z tym nie poradzić. Dlatego warto specjalizować leczenie takich pacjentów, zorganizować dla nich program, co podniesie skuteczność leczenia. W zależności od potrzeb mogłoby być takich programów kilka w kraju lub po jednym na województwo – mówi prof. Gałecki.
Gwarancje ustawowe
Zespół prowadzi teraz dość intensywne prace nad projektem, który chce najpóźniej w czerwcu przekazać ministrowi. – Chodzi o to, by pilotaż był kontynuowany. On się kończy w czerwcu 2021 r. i choć przynosi pozytywne efekty, nie ma pewności, co będzie dalej. Jeśli nowy system leczenia wpiszemy do ustawy, są większe szanse na to, że stanie się on standardem w całej Polsce – przekonuje prof. Gałecki.
Podobnego zdania jest Marek Balicki, pełnomocnik ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii i kierownik biura ds. pilotażu. – Pilotaż to jest testowanie pewnych rozwiązań systemowych, zanim one będą powszechne, dlatego może być opisany na poziomie rozporządzenia. Ale żeby były powszechne, wiele kwestii wymaga regulacji na poziomie ustawowym – mówi.
Dzięki zapisom w ustawie, nawet gdy pilotaż się skończy, będzie to obowiązująca forma leczenia. – Pewnie nie od razu, od lipca przyszłego roku uda się ten model wdrożyć wszędzie, ale będzie on podstawowy – podkreśla Marek Balicki.
Coraz lepsze efekty
W opinii Marka Balickiego na to, by centra zdrowia psychicznego objęły cały kraj, potrzeba jeszcze kilku lat. – Teraz, na mocy ostatnich decyzji, będą 34 centra, kolejnych kilka kandydatur czeka, pewnie w pierwszym półroczu wejdzie pięć albo sześć nowych, będzie rozszerzanie rejonu niektórych już działających. Chętnych jest dużo, cały czas są nadsyłane zgłoszenia, choć nie ma naboru – mówi pełnomocnik.
Profesor Andrzej Cechnicki, kierownik Zakładu Psychiatrii Środowiskowej Katedry Psychiatrii UJ, jeden z pionierów leczenia środowiskowego, podkreśla, że już teraz można powiedzieć, że pilotaż spełnił swoje zdanie. – Widzimy już duże korzyści z wprowadzonych zmian organizacji i finansowania: spada liczba hospitalizacji, rośną integracja opieki, jej dostępność, szybkość działania, uczymy się tego coraz lepiej – mówi.
Jednocześnie zwraca uwagę, że wiele zmian systemowych jeszcze jest przed nami. Teraz, przejściowo, mamy do czynienia z dwoma systemami – z jednej strony jest pilotaż i centra zdrowia psychicznego, z drugiej wciąż mamy obszary kraju, gdzie psychiatria czeka na reformę. W szpitalach w starym systemie płaci się za usługę i dla zachowania budżetu łóżka muszą być zajęte. Natomiast w centrum jest odpowiedzialność za populację – a to wymaga współpracy wielu instytucji, gdyż zaburzenia psychiczne mają złożony charakter i leczenie wymaga kompleksowości. – To zupełnie zmienione podejście i za tą zmianą myślenia musi nadążać zmiana finansowania. Polska psychiatria była przez lata piętnowana przez ciągłe niedofinansowanie, tak więc ponawiam wieloletni apel do NFZ o wsparcie dla reformy – dodaje prof. Andrzej Cechnicki. Bez tego i zapisy ustawowe nie zagwarantują jej sukcesu.