Na nową rogówkę w Polsce czeka ok. 3 tys. osób. Te statystyki plasują nas na ostatnim miejscu w UE w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców.

Reklama

Rogówka od czeskiego zmarłego ma pomóc skrócić kolejkę do przeszczepów okulistycznych

Jak się dowiedział DGP, odbyły się już pierwsze rozmowy z Národní Centrum Tkání a Buněk, czyli bankiem tkanek u naszych południowych sąsiadów.

Na przeszczep rogówki w Polsce czeka w kolejce 3 tys. osób. I choć w ciągu ostatnich kilku lat liczba wykonywanych zabiegów zwiększyła się z 700–800 do 1100–1200, to kolejka nie maleje. Te statystyki plasują nas na ostatnim miejscu w UE w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Powód? Zwiększa się liczba zakwalifikowanych do przeszczepu, a materiału brakuje. Szwankuje system pobierania narządów, a lekarze (mimo domniemanej zgody pacjentów), obawiają się sprzeciwu rodziny. W efekcie, jak tłumaczy krajowy konsultant ds. okulistyki prof. Marek Rękas, około 70 proc. przeszczepów jest na bardzo późnym etapie, kiedy trzeba pacjentowi przeszczepić całą rogówkę, co znacznie obniża skuteczność leczenia. Największe efekty przynosi częściowa warstwowa transplantacja, kiedy jeszcze można uratować część rogówki pacjenta.

W większości krajów te proporcje są odwrotne – i 70 proc. zabiegów jest wykonywanych na wczesnym etapie. – Na świecie nie ma już kolejek do przeszczepień rogówek. W innych krajach transplantologia jest tak zorganizowana, że w bankach tkanek jest więcej rogówek niż czekających pacjentów. To, że jest dostępny materiał, umożliwia przeprowadzanie badań i rozwijanie nowych technik operacyjnych – dodaje konsultant.

Tak jest m.in. właśnie w Czechach, które mają zapasy rogówki. Na razie jeden z największych tamtejszych banków, z którym były prowadzone rozmowy, zaoferował, że może do Polski przekazywać mniej więcej 10 rogówek miesięcznie, czyli 120 rocznie. Przy stałej współpracy te liczby mogłyby się zwiększyć.

I choć koszty związane z przygotowaniem materiału w Czechach są wyższe niż u nas, to tamtejszecentrum zadeklarowało, że przy bilateralnej umowie cena mogłaby zostać obniżona i być zbliżona do polskiej. – Rozmowy się toczą, jesteśmy gotowi do współpracy – potwierdzają w rozmowie z DGP pracownicy Narodniho Centrum.

Reklama

Chęć współpracy z Czechami potwierdza też szpital w Katowicach. Głównym formalnym problemem jest to, że choć można sprowadzać organy z zagranicy – to każdorazowo musi być udzielana instytucjonalna zgoda. Resort zdrowia i jego czescy partnerzy szukają rozwiązań, które ułatwiłyby formalności.

Dlaczego w Polsce system przeszczepów działa źle? Zdaniem prof. Rękasa jednym z powodów jest ogólny brak motywacji w pobieraniu narządów, w tym rogówki. W tym ostatnim przypadku działa jeden centralny bank tkanek oka finansowany przez Ministerstwo Zdrowia oraz sześć innych banków – głównie przy szpitalach – które nie otrzymują finansowania centralnego; koszty zwracają im szpitale. Placówka otrzymuje z NFZ rozliczenie za przeszczep i oddaje bankowi część, która pokrywa koszty przygotowywania rogówki. – W efekcie jeden bank dostaje ponad milion złotych wsparcia z resortu zdrowia. Pozostałe muszą się same utrzymać – mówi prof. Rękas. Jego zdaniem wszystkie banki powinny działać na tych samych zasadach.

Zwiększenie finansowania dałoby motywację do podwyższenia liczby pobrań i zatrudnienia specjalistów. Na Zachodzie – mówi prof. Rękas – to osobny zawód – technik, który specjalizuje się w pobieraniu rogówek. – Taki zawód powinien także w Polsce zostać uregulowany w przepisach i odpowiednio wyceniony – dodaje.

Ważne jest też, by pieniądze były tak rozdzielane, żeby opłacało się np. pobierać rogówkę z prywatnego prosektorium. Obecnie zdaniem prof. Rękasa transplantacja działa dzięki grupie entuzjastów, którym się chce pojechać w nocy, żeby pobrać narząd.

Artur Kamiński, szef Pol transplantu, przyznaje, że należy wzmocnić system, tak aby było więcej transplantacji. Jednak podkreśla, że trzeba być bardzo ostrożnym – zabieg musi być zawsze publiczny i pod nadzorem państwa. – Sprowadzenie rogówki z Czech jest być może dobrym rozwiązaniem czasowym. Ale żeby zredukować możliwości pojawienia się nadużyć, ważne, żeby być w kraju samowystarczalnym – dodaje.

Wszyscy też są zgodni, że powinno się wprowadzić bonusy dla szpitali za wykonane pobrania. Obecnie punktowane jest to, że deklarują gotowość, m.in. poprzez posiadanie koordynatora ds. transplantacji.

Skąd taki sukces u Czechów? Z jednej strony to kwestia innego finansowania, ale także lepiej egzekwowane jest prawo działające również w Polsce – że od każdego można pobrać organy do przeszczepu, o ile nie został wcześniej zgłoszony brak zgody. Rok temu Czesi wprowadzili też ułatwienia przy pobraniach od osób z zagranicy, które umrą w Czechach.