Eksperci przekonują, że swoim autorytetem mogli oni promować zachowania niebezpieczne dla zdrowia. Posłowie, wobec których toczą się postępowania, bronią się i twierdzą, że głosując za skierowaniem projektu do dalszych prac w Sejmie, chcieli tylko, żeby odbyła się szeroka dyskusja na temat szczepień. Zaś dyscyplinowanie
ich to zamach na wolność słowa.
Lekarscy rzecznicy odpowiedzialności zawodowej coraz częściej zajmują się kwestią szczepień. Prowadzą postepowania wobec medyków działających niezgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Naganę ostatnio otrzymała jedna z lekarek, która jest zwolenniczką homeopatii, a także aktywnie zniechęca rodziców do szczepień. Nadal jednak może leczyć.
Lekarze czyszczą środowisko z antyszczepionkowców
Samorząd wypowiedział wojnę medykom, którzy są przeciwnikami szczepień. Toczą się też postępowania przeciw posłom lekarzom, którzy głosowali za ustawą znoszącą obowiązek podawania preparatów uodparniających.
Izba lekarska wzięła się za tych, którzy głoszą poglądy niezgodne z aktualną wiedzą medyczną. Nie tylko polityków po akademiach medycznych, ale też zwykłych lekarzy. Pod koniec stycznia przed Okręgowym Sądem Lekarskim w Łodzi odbyła się druga rozprawa w sprawie lekarza, który kwestionował obowiązkowy kalendarz szczepień. To nie jest odosobniony przypadek. W gdańskiej izbie toczy się postępowanie przeciw pediatrze zniechęcającej do podawania wakcyny.
– Zaprosiliśmy obie strony (rodzinę, której odradzano szczepienia, i pediatrę – red.), aby wyjaśnić sprawę. Postępowanie jest w toku – mówi Maciej Dziurkowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej z gdańskiej izby.
Podobnie jest w Wielkopolsce. Jedna z lekarek podczas kwalifikacji dzieci do obowiązkowych szczepień ochronnych informowała opiekunów o możliwych zagrożeniach związanych z ich przyjęciem. Problem w tym, że robiła to w oparciu o wiadomości niepoparte dowodami naukowymi. Do tego na tyle skutecznie, że opiekunowie dzieci rezygnowali z podania preparatu. Co skutkowało istotnym wzrostem odsetka nieszczepionych maluchów w przychodni, w której pracowała.
Sprawą zajął się okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej. Ostatecznie do sądu lekarskiego trafił wniosek o jej ukaranie. Pediatra otrzymała karę w formie nagany. W innym przypadku z Wielkopolski nie tylko namawiano do nieszczepienia dzieci, ale też lekarka wypowiadała się w mediach na temat alternatywnej metody budowania odporności za pomocą ziół i suplementów diety oraz podawała informację o tym, że dzieci szczepione częściej chorują. Jej sprawa też trafiła do sądu z podejrzeniem o promowanie postaw antyzdrowotnych oraz naruszenie zasad kodeksu etyki lekarskiej.
Medycy nie mogą popierać promowania postaw antyzdrowotnych
Postępowanie związane z kwestią podawania preparatów uodparniajacych toczy się też przed okręgowym rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej w Krakowie. Zarzut stawiany lekarzowi jest ten sam: propagowanie postaw antyzdrowotnych poprzez podważanie zasadności prowadzenia szczepień przeciwko HPV.
– Zaplanowane są czynności, w tym przesłuchanie lekarza. Postępowanie prowadzone przez rzecznika powinno zakończyć się w tym roku kalendarzowym – informuje pracownik Kancelarii Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Krakowie.
Jak podsumowuje dr Grzegorz Wrona, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej, wszystkie tego typu przypadki skończyły się naganami i upomnieniami. Na razie nikt nie stracił prawa do wykonywania zawodu.
Po październikowym głosowaniu nad przyjęciem lub odrzuceniem obywatelskiego projektu ustawy znoszącej obowiązek szczepień ochronnych (pozwalającym podjąć decyzję w tej sprawie rodzicom) okazało się, że wśród posłów głosujących za skierowaniem regulacji do dalszych prac znalazła się piątka lekarzy. Samorząd uznał, że jest to podejrzenie działania niezgodnego z etyką. I wszczął postępowania. – Zaczęliśmy szybko badać sprawę z urzędu – mówi Maciej Dziurkowski z gdańskiej izby, skąd pochodzi jeden z posłów. Ostatecznie jednak główny rzecznik zdecydował, że wszystkimi sprawami zajmie się izba wielkopolska.
– Wydałem postanowienie, aby postępowanie prowadził jeden rzecznik – tłumaczy Grzegorz Wrona, główny rzecznik. Padło na izbę w Wielkopolsce, bo stamtąd pochodzi Krzysztof Ostrowski, poseł, który podczas głosowania nie tylko podniósł rękę za projektem, ale również aktywnie wypowiadał się w jego obronie. Jaki będzie wynik postępowania, nie wiadomo. – Jest ono w toku – mówi Katarzyna Strzałkowska, rzecznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Poznaniu.
Andrzej Sośnierz, były szef NFZ, który również głosował za ustawą, uważa, że samorząd lekarski przekroczył uprawnienia. – Jestem za szczepieniami, ale jestem też za demokratyczną dyskusją na temat tego, czy powinny być przymusowe – tłumaczy. Według niego nacisk i groźba kar dyscyplinarnych dla posłów lekarzy to kuriozum. – Nie chodzi o rozmowę o szczepieniach, ale o wolności obywatelskie. Byłem za tym, żeby dyskusja na ten temat się odbyła – mówi Sośnierz. W jego sprawie nie toczy się postępowanie dyscyplinarne, bo nie jest aktywnym lekarzem.
Z kolei Krzysztof Ostrowski przekonuje, że "nie jest z Ciemnogrodu". – Nie wierzę w teorie spiskowe, nie robię niczego, co mogłoby zaszkodzić pacjentom. I nie dam się zastraszyć izbie lekarskiej – mówił w wywiadzie dla jednego z branżowych pism medycznych. Zdaniem szefa Naczelnej Izby Lekarskiej Andrzeja Matyi lekarze nie mogą angażować swojego autorytetu do promowania postaw antyzdrowotnych.
Eksperci przekonują, że takie postawy mają bezpośredni wpływ na pacjentów i trzeba z nimi walczyć. Podobne wnioski płyną z analizy przeprowadzonej przez sanepid. Zgodnie z nią w około 30 proc. rezygnacja ze szczepienia następuje pod wpływem ruchów antyszczepionkowych. Efekty są widoczne gołym okiem. Liczba odmów rośnie z roku na rok. W ubiegłym roku, jak wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, było ich już 40 tys. Dla porównania na koniec 2017 r. – 30,1 tys.
Jak informuje Naczelna Izba Lekarska, ogólnie rośnie liczba spraw przeciwko lekarzom. W 2016 r. było ich 2998, rok później – 3236. W pierwszym półroczu – 1612 spraw.
rozmowa
Wprowadzanie pacjentów w błąd jest zamachem na ich wolność
Prof. Iwona Paradowska -Stankiewicz krajowy konsultant ds. epidemiologii
Rośnie liczba spraw przeciwko lekarzom, którzy namawiają do pomijania szczepień. Czy samorząd powinien piętnować swoich członków?
Wszczęcie spraw przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej nie ma nic wspólnego z piętnowaniem lekarzy. Nie należy tego rozpatrywać w takim kontekście. Moim zdaniem to raczej próba zwrócenia uwagi na pewien problem i szukania jego rozwiązania. Upatrywałabym w tych postępowaniach celu dyscyplinującego. W ten sposób izby lekarskie chcą skierować lekarzy na właściwą drogę. Nic przecież nie broni lekarzom mieć własnych poglądów. Jednak powinni je zostawić dla siebie, a na zewnątrz komunikować tylko to, co jest zgodne z faktami i badaniami. Ostatnie przypadki pokazują, że lekarze o tym zapominają i zaczynają głosić „własne” prawdy. To nie powinno mieć miejsca, bo wprowadza pacjentów w błąd. To właśnie takie zachowanie medyków jest zamachem na wolność obywatelską.
Czy opinia lekarza jest na tyle ważna, że pacjent podejmie decyzję o odmowie szczepienia?
Jak wynika z różnego rodzaju badań, dla pacjentów najbardziej wiarygodnym źródłem informacji nadal pozostaje lekarz. Zatem odpowiedź jest prosta: oczywiście, że tak. Informacje, które dostarcza pacjentom, mogą mieć wpływ na to, jaką decyzję podejmą.
Uważam, że lekarze powinni uświadamiać pacjentów, jakie korzyści wiążą się z przyjęciem preparatu, ale też z jakimi zagrożeniami należy się liczyć. Niepożądane odczyny poszczepienne mają miejsce i to jest fakt. O tym trzeba mówić. Ale trzeba też informować, że są rzadkie. Jest ich około 3,5 tys., z czego połowa występuje miejscowo, a dwie trzecie z nich to odczyny przemijające. Oznacza to więc, że ciężkich przypadków jest niewiele. Poza tym to kompilacja różnych czynników, o czym też należy informować pacjentów.