Spotkanie zorganizowano z okazji przypadającego 21 listopada Światowego Dnia Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc.
Prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc prof. Paweł Śliwiński ostrzegł, że choroby układu oddechowego stwarzają coraz większe zagrożenie zdrowotne. - Są one już trzecią przyczyną zgonów, zaraz po chorobach układu krążenia i nowotworach – dodał.
Z danych przedstawionych przez specjalistę wynika, że w Unii Europejskiej na choroby układu krążenia, w tym zawały serca i udary mózgu, przypada 40 proc. zgonów, na nowotwory – 21 proc., a na choroby układu oddechowego – 15 proc.
- Choroby układu oddechowego wyróżniają się jednak dużą dynamiką wzrostu zachorowań – podkreślił prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc. - Od wielu lat spada zachorowalność na choroby układu krążenie, natomiast szybko wrasta liczba przypadków chorób płuc, w tym szczególnie przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP).
Eksperci podkreślili, że POChP najpóźniej za kilkanaście lat będzie na świecie samodzielnie trzecią przyczyną zgonów, po chorobach serca i nowotworach. Zachorowalność na to schorzenie wzrasta w szybszym tempie aniżeli z powodu cukrzycy i nowotworów.
Choroba ta będzie coraz większym wyzwaniem dla opieki medycznej. - Wśród osób dorosłych POChP jest przyczyną co dziesiątej hospitalizacji i co dwudziestej porady lekarskiej, tymczasem spada w naszym kraju liczba specjalistów chorób płuc – zwrócił uwagę prof. Śliwiński.
Choroba ta jest poważnym zagrożeniem zdrowotnym również w Polsce. Przedstawione podczas konferencji dane sugerują, że w naszym kraju jest co najmniej 2 mln chorych. Większość z nich nie wie o swojej chorobie, ponieważ jedynie u co czwartego pacjenta została ona zdiagnozowana i jest leczona. Terapia polega wyłącznie na spowolnieniu jej przebiegu.
- Z powodu POChP najczęściej chorują mężczyźni, ale coraz częściej cierpią na tę chorobę również kobiety. Główną tego przyczyną jest palenie papierosów – podkreśliła prof. Ewa Niżankowska-Mogilnicka z II Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Specjalistka powiedziała, że nie wszyscy palacze papierosów muszą zachorować na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. - Zapada na tę chorobę 30 proc. palaczy, jednak wśród chorych z POChP aż 80 proc. to osoby, które paliły papierosy przez wiele lat. Szczególnie ciężko choroba ta przebiega u kobiet - dodała.
Prof. Joanna Chorostowska-Wynimko z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie zwróciła uwagę, że osoby z POChP o 30 proc. bardziej narażone są na raka płuca. - To najczęściej występujący nowotwór, co roku wykrywa się go u 23 tys. Polaków – dodała.
Rak płuca jest wyjątkowo śmiertelny, występuje znacznie rzadziej niż POChP, ale jest częstszą przyczyną zgonów. Przewlekła obturacyjna choroba płuc co roku odpowiedzialna jest za 15 tys. zgonów, podczas gdy rak płuca uśmierca rocznie 22 tys. Polaków.
- Rak płuca podobnie jak POChP występuję głównie u palaczy papierosów, ale coraz częściej wykrywany jest też u osób niepalących – powiedziała prof. Chorostowska-Wynimko. Na szczęście, dzięki postępowi medycyny wzrasta skuteczność leczenie tego nowotworu.
- Coraz więcej chorych z rakiem płuca trafia do szpitali, tymczasem liczba łóżek dla tych pacjentów jest ograniczona. Lepiej byłoby, żeby przynajmniej część z nich była diagnozowana w ambulatorium, a nie od razu w szpitalu – wyjaśniała specjalistka.
Jej zdaniem nadmierna hospitalizacja, związana z badaniami diagnostycznymi i ustaleniem strategii leczenie chorego z rakiem płuca, wynika z tego, że procedury te w ramach ambulatorium są zbyt nisko wyceniane i w tym trybie nie opłaca się ich wykonywać. Z kolei zbyt długa hospitalizacja blokuje łóżka dla innych chorych z tym nowotworem, u których jest ona faktycznie niezbędna.
- Rak płuca jest często późno wykrywany, ponieważ długo przebiega bezobjawowo i wywołuje mało specyficzne dla tej choroby dolegliwości, takie jak uporczywy kaszel i chrypka. Długie jest też oczekiwanie na wizytę u specjalisty - wyjaśniała prof. Chorostowska-Wynimko.