Lekarze z olsztyńskiego szpitala uniwersyteckiego od kilku lat zajmują się pacjentami w śpiączkach: diagnozują stan pacjentów różnicując chorych w stanie wegetatywnym od chorych w stanie minimalnej świadomości; prowadzą "Budzik dla dorosłych" oraz realizują szereg grantów naukowych dotyczących śpiączek.

Reklama

Jeden z eksperymentów naukowych, który w 2016 roku został przeprowadzony w olsztyńskim szpitalu uniwersyteckim, polegał na wszczepieniu chorym w stanie minimalnej świadomości stymulatorów rdzenia kręgowego. W sumie wykonano 16 tego typu zabiegów.

- Przez cały czas monitorujemy stan pacjentów ze stymulatorami, regularnie są oni poddawani badaniom. Dotychczasowe nasze obserwacje pozwalają na stwierdzenie, że znacznie lepsze efekty osiągamy u chorych, którzy zapadli w śpiączkę na skutek urazów, np. wypadków komunikacyjnych. Zdecydowanie gorsze efekty obserwujemy u osób, które doznały niedotlenienia mózgu, np. na skutek zadzierzgnięcia - powiedział dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Olsztynie, neurochirurg dr Łukasz Grabarczyk.

Dr Grabarczyk przyznał, że ustalenia olsztyńskich naukowców zajmujących się śpiączką są zbieżne z obserwacjami naukowców z Belgii czy Wielkiej Brytanii. - Nasze badania i obserwacje są może nawet bardziej zdecydowane w ocenach, niż badania z innych ośrodków naukowych zajmujących się śpiączkami - ocenił dr Grabarczyk. Podkreślił, że niewiele ośrodków naukowych zajmuje się śpiączkami.

Reklama

Wśród 16 osób, którym lekarze z Olsztyna przed dwoma laty wszczepili stymulatory, poprawę zaobserwowano u wszystkich pacjentów, przy czym - jak zastrzegł dr Grabarczyk - stan poprawy był "zdecydowanie mniej spektakularny" u osób po niedotlenieniach mózgu.

- Kilka osób, które były w śpiączce na skutek wypadku komunikacyjnego, dzięki stymulatorom wróciło do świadomości. Te osoby są w stanie komunikować się z otoczeniem - powiedział dr Grabarczyk. Zastrzegł, że komunikacja ta nie zawsze jest werbalna, ponieważ na skutek wypadów chorzy mają uszkodzoną tę część mózgu, która odpowiada za mowę. - Ale komunikacja gestami, czy za pomocą pisma, to też jest bardzo wiele - jeśli się zważy, że przed wszczepieniem stymulatorów z tymi osobami praktycznie nie było kontaktu - podkreślił dr Grabarczyk.

Jeden z pacjentów ze wszczepionym stymulatorem bardzo szybko wybudził się ze śpiączki i bardzo sprawnie posługuje się mową. Na skutek wypadku nie może jednak się samodzielnie poruszać i wymaga rehabilitacji ruchowej.

Reklama

Pacjenci, którym wszczepiono stymulatory, wciąż są poddawani stymulacji rdzenia kręgowego. Urządzenia, które wysyłają impulsy elektryczne, są włączane na dzień, a w czasie nocy nie pracują. - Stymulacja jest tak wyregulowana, by nie sprawiała chorym bólu, a wręcz przeciwnie - są to dla tych osób przyjemne bodźce - wyjaśnił lekarz.

W rozmowie z PAP dr Grabarczyk przyznał, że do olsztyńskich specjalistów zgłaszają się rodziny kolejnych osób w śpiączkach, które chciałby poddać swoich bliskich wszczepieniu stymulatorów. - Na razie nie mamy na to pieniędzy. Dotychczasowe zabiegi sfinansowała Fundacja Ewy Błaszczyk "Akogo? - powiedział neurochirurg.

Olsztyńscy lekarze prowadzą też eksperyment, w ramach którego pacjentom w śpiączkach podano do płynu mózgowo-rdzeniowego komórki macierzyste. - Obserwujemy tych pacjentów i wydaje się, że i tu będą dobre efekty ale na razie minęło za mało czasu na podanie konkretnych wniosków - przyznał dr Grabarczyk. Podanie komórek macierzystych osobom w śpiączkach olsztyńscy lekarze sfinansowali środkami przyznanymi im w ramach grantu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.