Na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc cierpi już 2,5 mln Polaków, ale ich liczba nadal może się zwiększać wraz ze starzeniem społeczeństwa. Głównym jej powodem jest palenie papierosów, ale także wdychanie szkodliwych pyłów i gazów oraz zanieczyszczenia powietrza, szczególnie smog.

Reklama

- Niepokojące jest, że Polacy na ogół nie wiedzą wciąż, co to jest POChP. Jedna trzecia badanych nie zna objawów, a jedna czwarta nie potrafi podać jej przyczyn – powiedział prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc prof. Paweł Śliwiński.

Dlatego choroba ta zwykle jest wykrywana późno, kiedy jej leczenie jest kosztowne i mniej skuteczne. Wiele osób przez długi czas lekceważy objawy, takie jak duszność, kaszel i wypluwanie plwocin.

Zdaniem prof. Śliwińskiego, u osób po 40. roku życia, które palą papierosy i odczuwają duszność narastającą podczas wysiłku, a do tego kaszlą, należy przeprowadzić badania potwierdzające lub wykluczające przewlekłą obturacyjną chorobę płuc. Wykorzystuje się do tego spirometrię pozwalającą ocenić pojemność i wydolność płuc.

Reklama

- Bez tego badania nie można rozpoznać POChP – podkreślił prof. Śliwiński, kierownik II Kliniki Chorób Płuc w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.

Przewlekła obturacyjna choroba płuc powodowana jest zwężeniem dróg oddechowych, do jakiego dochodzi na skutek przerostu oraz przebudowy mięśni gładkich oskrzeli. Nie można jej wyleczyć, a terapia potrzeba jest po to, żeby możliwie najwcześniej zatrzymać jej rozwój.

- Pierwsze objawy duszności związane z POChP pojawiają się zwykle podczas niewielkiego wysiłku – opisywała psycholog z Warszawy dr Joanna Borak-Kwapisz, na co dzień pracująca z chorymi na POChP. Wiele osób niesłusznie kojarzy je ze starzeniem się organizmu, tym bardziej, że choroba ta najczęściej występuje po 45-50. roku życia.

Specjalistka ostrzegła, że jeśli choroba nie zostanie w porę wykryta i nie będzie wcześnie leczona, dolegliwości będą się nasilały. - Dojdzie w końcu do tego, że chory będzie odczuwał duszności nawet w spoczynku – dodała. Objawy takie jak duszność, kaszel i wykrztuszanie pojawiają się u 80 proc. osób z łagodną jeszcze postacią POChP.

Leczenie POChP jest coraz bardziej skuteczne i łatwiejsze w stosowaniu. Prof. Śliwiński wyjaśniał, że zwykle wymaga ono stosowania leków rozszerzających oskrzela (poprzez rozkurcz mięśni gładkich). Najczęściej zalecane są tak działające preparaty dwóch grup: tzw. leki cholinolityczne oraz blokujące receptory beta 2-adrenergiczne.

Reklama

- Najskuteczniejsze są tego typu leki długodziałające, które wystarczy zażywać dwa razy na dobę, bo rozszerzają oskrzela do 12 godzin – podkreślił prof. Śliwiński. Są jeszcze leki ultradługodziałające podawane jedynie raz na dobę.

Specjalista wyjaśniał, że większa skuteczność leków długodziałających wynika z tego, że mogą być rzadziej stosowane i są łatwiejsze w użyciu, co skutkuje lepszemu przestrzeganiu reżimu terapeutycznego. - Ma to tym większe znaczenie, że leki te są zażywane w inhalatorach wziewnych, które nie są łatwe w stosowaniu – przyznał.

Z tego samego powodu lepsze efekty daje zażywanie w jednym inhalatorze dwóch ultradługodziałających leków rozszerzających oskrzela. - Taka terapia, czyli leki ultradługodziałające w jednym inhalatorze, jest optymalna – podkreślił prof. Śliwiński. Tego typu preparaty są w Polsce refundowane od marca 2017 r. i kosztują około 60 zł miesięcznie.

Niektórzy chorzy poza lekami rozszerzającymi oskrzela wymagają stosowania również trzeciego leku o działaniu przeciwzapalnym, takiego jak steroidy wziewne. Takie trójlekowe preparaty również są dostępne od 2017 r., ale w naszym kraju nie są jeszcze refundowane.

Prof. Śliwiński podkreślił, że poza lekami ważne jest leczenie niefarmakologiczne. Trzeba przede wszystkim zrezygnować z palenia tytoniu, co już hamuje postęp choroby. Bardzo ważna jest również rehabilitacja polegająca głównie na wysiłku fizycznym poprawiającym mięśnie układu oddechowego.

- Wielu chorych unika wysiłku fizycznego jak tylko poczuje duszność, tymczasem kiedy chory mniej się rusza, to traci kondycję i pogarsza się stan jego mięśni lokomocyjnych – pokreślił prof. Paweł Śliwiński.

Trwa ładowanie wpisu