Badania przeprowadzone przez uczonych z University College London z udziałem niemal 4 tys. mężczyzn i kobiet pozwoliły na postawienie pierwszych, ale już bardzo interesujących wniosków. Naukowcy przebadali uczestników pod wieloma kątami – między innymi sprawdzając stan ich naczyń krwionośnych, budowę ścianek arterii oraz przyglądając się genowi, który ich zdaniem jest odpowiedzialny za zwiększenie ryzyka zachorowania na choroby wieńcowe.

Reklama

Prawidłowa wersja genu BCAR1 zabezpiecza pacjentkę przed tymi problemami. Kłopoty zaczynają się, kiedy gen jest uszkodzony. Wówczas jego właściwości ochronne przestają działać. Brytyjscy naukowcy zaobserwowali, iż w parze z uszkodzonym genem idzie również specyficzna budowa tętnic, sprzyjająca powstawaniu zawałów i zatorów. Ścianki żył takich pacjentek były zdecydowanie grubsze w porównaniu do ścianek arterii pacjentek, które dysponowały prawidłową wersją genu.

Zagadką pozostaje jednak kwestia, dlaczego na zwiększone ryzyko wystąpienia zawału w takiej sytuacji narażone są kobiety. Naukowcy podejrzewają, że wszystko przez kobiecy hormon, estrogen. Ich zdaniem za sprawą estrogenu oraz genu BCAR1 w ściankach naczyń krwionośnych odkłada się coraz to więcej komórek, przez co tkanka się rozrasta, zmniejsza się tak zwane światło naczynia i serce musi pracować pod większym obciążeniem.

Jak podkreślają prowadzący badania naukowcy na łamach magazynu „Circulation: Cardiovascular Genetics”, wnioski, do jakich doszli, pozwalają na postawienie tezy, iż genetyka jest ważnym czynnikiem zwiększającym prawdopodobieństwo wystąpienia choroby wieńcowej u kobiet. Dlatego – dodają – tym ważniejsze staje się utrzymanie właściwej, zdrowej diety oraz aktywności fizycznej. By na wszelki wypadek poprawić kondycję i odsunąć od siebie ryzyko zawału.

Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>