Zdiagnozowanych jest kilkanaście tysięcy chorych, ale według szacunków rzeczywista liczba może sięgać 230 tysięcy osób - podkreśla profesor Waldemar Halota, prezes Polskiej Grupy Ekspertów HCV. Według niego, mamy duże ograniczenia dotyczące dostępu do leczenia i nie ma nadziei, że to się zmieni w najbliższym czasie. Podkreślił, że niediagnozowanie i nieleczenie tych chorych więcej kosztuje w dłuższej perspektywie niż wczesna diagnostyka i skuteczna pomoc.

Reklama

Profesor ubolewa nad tym, że nikt nie liczy tych kosztów. Choroba oznacza długoletnie cierpienie i często zgon.

Ogromną rolę w wykrywanie zakażenia, oprócz samych pacjentów, mają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej - przekonuje profesor Anna Boroń-Kaczmarska ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Przyznaje, że badania w kierunku HCV są rzadko zlecane, a są grupy pacjentów, które powinny być przebadane, na przykład cukrzycy, nosiciele wirusa HIV, a także kobiety ciężarne.

Krzysztof Łanda, prezes Fundacji Watch Health Care podkreśla, że ubezpieczeni będą domagać się nowoczesnego leczenia. Również lekarzom zależy na tym, by skutecznie pomagać pacjentom. Według niego, chorzy wiedzą, że takie leczenie jest dostępne w innych krajach i będą dochodzić swoich praw. Zaznacza, że zawsze jest to problem ekonomiczny, polityczny i moralny.

Do zakażenia HCV dochodzi podczas kontaktu z zakażoną krwią. Zdarza się w placówkach ochrony zdrowia, podczas wykonywania tatuaży, zabiegów kosmetycznych, a także podczas kontaktów seksualnych.