- Mamy do czynienia z epidemią o niewidzianej dotąd sile i zasięgu - przyznaje Mariano Lugli, koordynator misji organizacji Lekarze Bez Granic w Konakry, stolicy Gwinei. U ośmiu osób, u których potwierdzono zarażenie wirusem, wykryto szczep Zair, najbardziej zjadliwy. Wedle statystyk, spośród 10 zarażonych umiera ponad 9.

Reklama

- By powstrzymać rozwój epidemii, należy przerwać łańcuch zakażenia. Wszystkie kontakty między pacjentami, u których istnieje prawdopodobieństwo, że są chorzy, muszą być monitorowane - wyjaśnia Michel van Herp, epidemiolog, który przebywa aktualnie w mieście Gekidou.

Wedle danych, które posiada miejscowe ministerstwo zdrowia, wirus Ebola mógł zabić już 78 osób, u 122 osób podejrzewa się tę chorobę. Co więcej, inne przypadki zarażenia zanotowano w Liberii i Sierra Leone.

W związku z zagrożeniem rozprzestrzenianiem się gorączki krwotocznej Lekarze Bez Granic ściągają do Gwinei sprzęt medyczny oraz personel. Sytuację utrudnia fakt, że do zakażenia dochodzi nadzwyczaj łatwo. Granicę z Gwineą zdecydował się zamknąć Senegal.