Ich zdaniem, sytuację tę można poprawić zapewniając chorym dostęp do rehabilitacji kardiologicznej, edukacji i regularnych wizyt kontrolnych u kardiologa oraz refundacji innowacyjnych leków przeciwpłytkowych.
Jak podkreśla konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii prof. Grzegorz Opolski, w ciągu ostatnich 20. lat Polska odniosła sukces w leczeniu świeżego zawału serca. Ponad 80 proc. wszystkich chorych z zawałem jest leczonych inwazyjnie za pomocą angioplastyki wieńcowej. Śmiertelność szpitalna chorych z zawałem zmniejszyła się w tym okresie trzykrotnie - z 15 proc. do 5 proc.
- Na interwencyjne leczenia zawału idą ogromne pieniądze. Pierwsza doba takiej terapii kosztuje 12 tys. zł - podkreśla prof. Stefan Grajek z I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Tymczasem, co roku z powodu ostrych zespołów wieńcowych do szpitala trafia 130 tys. pacjentów, z których większość leczona jest interwencyjnie.
- Rezultaty leczenia ostrych zawałów w Polsce są bardzo dobre, ale potem jest to beznadziejnie zaprzepaszczane - ocenia prof. Grajek. Już po miesiącu od wyjścia ze szpitala u pacjentów po zawale obserwujemy względny wzrost ryzyka zgonu o około 100 proc. - z 4,3 proc. w szpitalu do 9,6 proc. w ciągu 30 dni po opuszczeniu go (dane z Ogólnopolskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych za rok 2009).
Według kardiologa, chory po interwencyjnym leczeniu zawału powinien żyć co najmniej kilkanaście lat, a tymczasem w ciągu roku od opuszczenia szpitala umiera co szósty pacjent (15,4 proc.).
Zdaniem kardiologów, sytuację tę można poprawić głównie poprzez zmianę systemu opieki na chorymi po zawale.
Jak podkreślają eksperci, jednym z problemów jest to, że czas oczekiwania na wizytę u kardiologa wynosi w Polsce średnio 9 miesięcy, a w niektórych regionach jeszcze dłużej.
Prof. Janina Stępińska, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego zaznacza, że nie każdy chory po zawale serca musi być pod stałą opieką kardiologa. Po wypisie ze szpitala do lekarzy tej specjalności powinni trafiać chorzy z niewydolnością serca po zawale. Kardiolog może natomiast zdecydować kiedy przekazać chorego pod opiekę lekarza rodzinnego. - Pozostali pacjenci, którzy trafią pod opiekę lekarza rodzinnego, powinni mieć łatwy dostęp do kardiologa wtedy, kiedy jest to potrzebne - tłumaczy specjalistka.
Kardiolodzy przyznają, że ogromnym problemem jest brak wiedzy pacjentów po zawale na temat potrzeby zmiany stylu życia i przestrzeganiu zaleceń lekarskich odnośnie zażywania leków.
- Ogromnie ważne jest rozpoczęcie działań edukacyjnych i rehabilitacji już w szpitalu. Wtedy jest największa szansa na przekonanie pacjenta o konieczności zmiany trybu życia - ocenia prof. Stępińska. Jej zdaniem, osoba po zawale powinna czuć się współodpowiedzialna za swoje losy.
- Pacjenci polscy często są przekonani, że jak mają założony stent to po wyjściu ze szpitala wszystko im wolno i mogą wrócić do życia, które prowadzili dotychczas - podkreśla prof. Grajek. Tymczasem, aby podtrzymać skuteczność inwazyjnego leczenia zawału powinni rzucić palenie, zmienić dietę, uprawiać regularnie sport i przestrzegać zaleceń lekarskich.
Jak ocenia prof. Piotr Jankowski z Instytutu Kardiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, brak wiedzy pacjentów jest również pochodną niewłaściwej organizacji opieki medycznej. - Aby wyjaśnić choremu, dlaczego musi zmienić styl życia i regularnie zażywać przepisane mu leki, lekarz powinien przeznaczyć od 30 do 45 minut. Obecnie nie ma jednak na to czasu, bo wizyta trwa trzy razy krócej - mówi kardiolog.
Eksperci zwracają też uwagę, że pacjent po zawale powinien być objęty programem rehabilitacji kardiologicznej połączonej z intensywną edukacją. Tymczasem, w Polsce rehabilitacji poddawanych jest obecnie tylko jedna piąta pacjentów z tych, którzy mają do niej wskazania, przypomina prof. Opolski. Najgorsza sytuacja jest w małych miejscowościach.
Dlatego polscy kardiolodzy opracowali nową koncepcję organizacji opieki zdrowotnej nad pacjentami po zawale serca i z innymi schorzeniami kardiologicznymi w całym kraju. Ich edukacją i rehabilitacją ma się zajmować zespół wielodyscyplinarny - złożony z pielęgniarki, fizjoterapeuty, dietetyka i współpracujący z kardiologiem udzielającym w razie potrzeby konsultacji.
Ten wspólny projekt Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i konsultanta krajowego w dziedzinie kardiologii zostanie wkrótce opublikowany i przedstawiony Ministerstwu Zdrowia i Narodowemu Funduszowi Zdrowia. Eksperci mają nadzieję na jego szybkie wdrożenie.
- Zasadnicze znaczenie w profilaktyce kolejnego zawału i zgonu z jego powodu ma też stosowanie leków przeciwpłytkowych - podkreśla prof. Jankowski.
Przypomina, że ostatnio pojawiła się nowa generacja leków przeciwpłytkowych (tikagrelor, prasugrel), które nawet o 20 proc. (tikagrelor) redukują śmiertelność po zawale w porównaniu ze standardowo stosowanym klopidogrelem. Leki te znalazły się w zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Nie są jednak refundowane, a koszt ich zażywania wynosi kilkaset złotych miesięcznie.
- Mam zatem dwie możliwości. Albo zapiszę choremu lek refundowany, przy którym jest o 20 proc. wyższe ryzyko zgonu w ciągu najbliższego roku. Albo zapiszę mu lek, który jest skuteczniejszy, ale nierefundowany, ryzykując, że pacjent go nie wykupi, bo go nie stać - podkreśla prof. Jankowski.
Z informacji, które przekazał PAP rzecznik Ministerstwa Zdrowia Krzysztof Bąk wynika, że Rada Przejrzystości Agencji Oceny Technologi Medycznych (AOTM) wydała pozytywną rekomendację odnośnie refundacji tikagreloru ze środków publicznych pewnej grupie pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym (popularnie określanym juako zawał - PAP) pod warunkiem obniżenia kosztów terapii. Przedstawiciele resortu podjęli w tym celu negocjacje z producentem leki, ale decyzję w tej sprawie podejmie ostatecznie minister zdrowia. AOTM uznał natomiast za niezasadne refundowanie prasugrelu, co uzasadniono m.in. tym, że lek jest mało przebadany pod kątem bezpieczeństwa. W związku z tym, w pierwszej decyzji minister zdrowia odmówił refundacji tego leku. Aktualnie trwa rozpatrywanie wniosku o ponownie rozpatrzenie tej sprawy.
Zdrowie dziennik.pl na Facebooku: polub i bądź na bieżąco >>>