Specjalista mówił o tym podczas debaty eksperckiej "Transplantologia polska - fakty", która odbyła się w Warszawie. Okazją do tego była konferencja "Żywy dawca narządów".

Reklama

Do końca sierpnia 2012 r. przeszczepiono w naszym kraju 1014 narządów pozyskanych od zmarłych dawców, co pozwala oczekiwać, że również w tym roku przekroczona zostanie liczba 1500 przeszczepów. Oprócz tego, w tym samym okresie przeszczepiono 34 nerki i 10 fragmentów wątroby pobranych od żywych dawców, dwa razy więcej niż w 2009 r.

To największy wzrost od 2007 r., gdy po tzw. aferze z dr G. w 2005 r. polska transplantologia przeżywała zapaść. Liczba przeszczepów spadła wtedy do zaledwie 983. - Cieszymy się z większej liczby zabiegów, ale nie odzyskaliśmy jeszcze w pełni tak dużej liczby pozyskań narządów do przeszczepów jaką mieliśmy w 2005 r. - podkreślił prof. Wojciech Rowiński, konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii.

W 2005 r. organy wewnętrzne pobrano od 556 dawców, podczas gdy w 2011 r. od 553. Najmniej było ich w 2007 r. - zgłoszono wtedy zaledwie 352 dawców.

Dążymy do tego żeby żaden z narządów pozyskanych do przeszczepienia nie został zmarnowany - powiedział prof. Roman Danielewicz. Liczba zabiegów zależy jednak przede wszystkim od tego jak dużo narządów zostanie pobranych od zmarłych, jak również ile osób zdecyduje się oddać własną nerkę lub fragment wątroby bliskiej sobie osobie. W obu tych przypadkach - podkreślono podczas debaty - jest jeszcze wiele do zrobienia.

Prof. Zbigniew Włodarczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Transplantologicznego, podkreślił, że nadal są regiony kraju, gdzie od lat zgłaszanych jest bardzo mało zmarłych dawców, od których można było pobrać organy. Należy do nich przede wszystkim cała południowo-wschodnia Polska. Identyfikuje się tam kilkakrotnie mniej potencjalnych dawców niż w całym kraju.

Pod względem liczby zgłaszanych dawców zdecydowanie przodują województwa zachodniopomorskie i lubuskie. W 2011 r. zgłaszano tam 26 zmarłych na 1 mln mieszkańców. Na kolejnym miejscu było woj. wielkopolskie, gdzie narządy pobrano od 20 zmarłych.

Reklama

Najgorzej w tej statystyce wypadły województwa świętokrzyskie, podkarpackie i małopolskie - zgłaszanych jest tam tylko 5-8 zmarłych dawców. Poprawiła się natomiast sytuacja w Mazowieckiem. O ile w 2010 r. zgłoszono zaledwie 8 dawców, to w 2011 r. było ich już ponad 14 (więcej nawet niż w 2006 r. gdy zgłoszono 13 dawców).

Według prof. Rowińskiego, wiele zależy od postaw, w tym wypadku lekarzy, a nie tylko od rozwiązań systemowych w służbie zdrowie. Jego zdaniem, lekarzy nie wolno zmuszać do tego, by po rozpoznaniu śmierci mózgowej zgłaszali potencjalnych dawców narządów. Można ich jedynie do tego przekonywać i zachęcać.

Sytuacja w polskiej transplantologii nieco się poprawiła, ale wciąż daleka jest jeszcze od oczekiwań - podkreślił prof. Andrzej Chmura, konsultant wojewódzki ds. transplantologii klinicznej dla woj. mazowieckiego.

Na przeszczep nerki do sierpnia 2012 r. oczekiwało 1562 osoby, a na wszystkie transplantacje - 2265 chorych. Według prof. Mariana Klingera, konsultanta krajowego w dziedzinie nefrologii, nadal szwankuje zarówno pozyskiwanie potencjalnych zmarłych dawców, jak i kwalifikacja chorych do przeszczepu.

Prof. Danielewicz przedstawił dane, których wynika, że dla zaspokojenia wszystkich potrzeb już teraz trzeba byłoby co roku przeszczepiać około 2 tys. nerek, 600 wątrób i 220 serc.

Podkreślono, że do transplantacji nerek zbyt mało pacjentów zgłaszają stacje dializ. - Koszty przeszczepu nerek są trzykrotnie tańsze niż roczna dializoterapia, nie mówiąc o tym, że pacjent po transplantacji może być w pełni aktywny, również zawodowo - powiedział prof. Włodarczyk.

Pięć lat po przeszczepie nerki żyje w Polsce 88 proc. chorych, po wymianie wątroby - 66 proc., a serca - 60 proc. W sumie żyje już prawie 9,3 tys. osób po przeszczepie nerki, w tym ponad 240 dzieci.