Kary umowne i ograniczenia stosowania promocji mogą spowodować, że apteki nie będą podpisywać umów z NFZ na realizację recept leków refundowanych - uważa prawnik, ekspert ds. sektora farmaceutycznego i ochrony zdrowia Łukasz Sławatyniec.

Reklama

Konieczność zawierania przez apteki umów z Narodowym Funduszem Zdrowia na sprzedaż leków refundowanych zakłada ustawa refundacyjna, która wchodzi w życie 1 stycznia 2012 r.

Sławatyniec na konferencji w Warszawie "Legislacja 2011 - refundacja" powiedział, że gdy apteka podpisze umowę z NFZ na refundację leków, grożą jej m.in. kary umowne za błędy w refundacji. Aptekę obowiązują wówczas także inne zapisy ustawy refundacyjnej, która ogranicza stosowanie programów lojalnościowych, promocji dla pacjentów w przypadku leków refundowanych.

"Paradoksalnie może się okazać, iż straty, które apteki ponoszą na tym, że nie sprzedają leków refundowanych, mogą zrekompensować tym, że wprowadzą promocje, sprzedając leki nierefundowane" - powiedział Sławatyniec. "Z tego co słyszę, coraz więcej aptek zastanawia się tym, by nie podpisywać umów z NFZ. Aby móc to robić, apteka musi wycofać się z refundacji" - dodał. Ocenił, że dostępność do leków może się zmniejszyć, gdyż tylko część aptek będzie dysponowała lekami refundowanymi.

Irena Rej z Izby Gospodarczej Farmacja Polska zwróciła uwagę, że ustawa Prawo farmaceutyczne mówi, że apteka musi zapewnić dostęp do leków. "Mamy więc sytuację paradoksalną, ponieważ z jednej strony, jeśli aptekarz nie podpisze umowy na refundację - nie będzie miał tych leków, bo nikt mu nie odda za nie pieniędzy, z drugiej strony aptekarz ma zapewnić dostępność do leków" - powiedziała. MZ powinno zatem - jej zdaniem - odpowiedzieć na pytanie, jak apteka ma spełnić wymogi Prawa farmaceutycznego, jeśli nie podpisze umowy na refundację leków.



Rzecznik Naczelnej Izby Aptekarskiej (NIA) Eugeniusz Jarosik powiedział, że nie ma danych, ile aptek może zrezygnować z podpisania umowy z NFZ. Zaznaczył jednak, że Izba domaga się zmian w propozycji rozporządzenia dotyczącego zawierania umów między aptekami a NFZ, które przygotowało MZ. Dodał, że ostatnie spotkanie komisji uzgodnieniowej w MZ w tej sprawie odbyło się 10 sierpnia, a rozmowy mają być kontynuowane.

Reklama

Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Piotr Olechno powiedział PAP, że refundacja leków to lwia część zysków aptek. "Nie ma zagrożenia, że apteki przestaną sprzedawać leki refundowane" - dodał. Powiedział też, że wciąż trwają prace nad przepisami dotyczącymi umów z aptekami.

W komunikacie po spotkaniu w sprawie umów Izba zaznaczyła, że jeśli MZ nie uwzględni uwag samorządu aptekarskiego, m.in. dotyczącego kar umownych, zwróci się do podmiotów prowadzących apteki o niepodpisywanie umów z NFZ. NIA zapowiedziała także, że zaskarży rozporządzenie do Trybunału Konstytucyjnego.

"Drakońskie kary umowne dotyczą wyłącznie podmiotów prowadzących apteki. Zaproponowane przepisy zapewniają urzędnikom NFZ praktycznie władzę absolutną nad podmiotami prowadzącymi apteki, które mogą zostać ekonomicznie zniszczone poprzez system sankcji finansowych. Uprawnienia kontrolne urzędników NFZ są całkowicie nieuzasadnione, a niekiedy wręcz absurdalne" - zaznaczono w komunikacie.



Ustawa refundacyjna wprowadza urzędowe ceny i marże na leki finansowane ze środków publicznych. Stałą cenę leku refundowanego Ministerstwo Zdrowia będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre z nich można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę. W ustawie określono limit na refundację ze środków NFZ na poziomie 17 proc.

Wprowadzono także obowiązek zawierania przez apteki umów z NFZ, w których zobowiążą się one do przestrzegania cen ujętych w obwieszczeniach zawierających wykazy produktów refundowanych; szczegóły dotyczące umów mają być określone w rozporządzeniu.